Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nierychliwy, ale sprawiedliwy

[email protected], Anna Klaman
Stanisław Szwaracki opowiada swoją historię
Stanisław Szwaracki opowiada swoją historię Fot. Daniel Frymark
Ponad dziesięć lat temu Temida zapomniała o Stanisławie Szwarackim. Dziś sobie o nim przypomniała.

Stanisław Szwaracki ze Zdrojów w gminie Cekcyn miał pójść do więzienia dziesięć lat temu. Nikt się jednak po niego nie zgłosił, a on siedział cicho, ciesząc się, że szczęście mu sprzyja. Do czasu. Po ośmiu latach Temida sobie o nim przypomniała.

Marzec 2009 r.
Jedziemy do Stanisława Szwarackiego, który mieszka w Małych Zdrojach, wsi w Borach Tucholskich. Gospodarstwo Szwarackiego leży na krańcu wsi. Trochę się po drodze gubimy, więc gospodarz instruuje nas przez telefon, jak do niego trafić. Jesteśmy. Nowy nieotynkowany dom, typowa kostka, za nim zadbane budynki gospodarcze: obora, garaże na traktory. Podwórko duże i czyste. Widać, że właściciel nie próżnuje.

Szwaracki wita nas przy schodach w roboczym ubraniu, które czuć gnojem. Jak to na wsi. A on ma aż 21 hektarów, zwierzęta oraz robotę od rana do nocy.

- Mam to wszystko zostawić, gospodarkę z hektarami, bykami, krowami i kucami, bo sąd nagle przypomniał sobie o wyroku sprzed lat? - mówi Szwaracki. - Najbardziej martwię się o córkę, którą sam wychowuję. Ma 9 lat. Gdzie pójdzie?

Do pokoju wbiega Agnieszka. Pyta, czy może wziąć cukierki. - Czy ja ci ich bronię? - odpowiada ojciec. - Bierz, ile chcesz!

Córka zabiera smakołyki, i wraca do koleżanki, która właśnie ją odwiedziła. Bawią się beztrosko w sąsiednim pokoju.

W lipcu Sąd Rejonowy w Tucholi przyznał Szwarackiemu prawa rodzicielskie. I to jest wyjątkowa niekonsekwencja, bo wcześniej, by naprawić swoje przeoczenie sprzed dziesięciu lat, sąd wydał postanowienie o wysłaniu go do zakładu karnego.

Co z tego, że chodzi o zapomniane już przez wielu wyroki sprzed lat. Według tucholskiego sądu ma być, jak w popularnym powiedzeniu: Temida nierychliwa, ale jednak sprawiedliwa.

5 grudnia 1995 r.
Sąd Rejonowy w Tucholi wydaje wyrok roku więzienia w zawieszeniu. I tu różnią się wersje. Szwaracki mówi: - Jakoś tak było, że w niedzielę spóźniłem się z kościoła, a matka zrobiła awanturę, że tak późno wracam. Zdenerwowałem się, a wychodząc, trzasnąłem drzwiami. Matka twierdziła, że ją tymi drzwiami uderzyłem, a to było niemożliwe. Poszła jednak na obdukcję, twierdząc, że ma od tego uderzenia sutki zasinione.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy Włodzimierz Hilla mówi jednak, że wyrok był za znęcanie się nad rodzicami. Były to zawiasy, które odhaczano przy drugim wyroku.

- To nie tak było, normalnie byłem przez nich wrobiony - mówi teraz gospodarz ze Zdrojów.

Rok 1997
Szwaracki wdaje się w bójkę, ale jak dziś mówi, to była obrona. - Siedziałem w barze, a ktoś gwizdnął mi moją kurtkę, wyszedł w niej, a ja pamiętałem, że miałem w niej portfel. Pojechałem do złodzieja, a on mi mówi, że nie odda mi kapoty - opowiada. - Zabierał się do bicia, to go odruchowo walnąłem.

Następny wyrok półtora roku w zawieszeniu na trzy lata. W związku z odwieszeniem poprzedniego wyroku miał trafić do więzienia. - Napisałem o odroczenie kary - opowiada Szwaracki. - Dostałem pół roku, ale dziwnym trafem nikt się ze mną nie kontaktował, nie zapraszał do więzienia. Nie dopytywałem, bo i po co, a potem zapomniałem.

Czerwiec 2006 r.
Szwaracki zapomniał, a Sąd Rejonowy w Tucholi sobie przypomniał. I to nie było tak, że przy jakichś porządkach w archiwach odszukano jego stare akta. Szwaracki miał pecha. Był podejrzany w niezwykle intymnej sprawie, o której ze względu na jej delikatny charakter nie sposób więcej napisać. Do winy przyznała się jednak jego konkubina, matka Agnieszki. Szwarackiego wykluczono z grona podejrzanych, ale... - Przy okazji zajrzeli do akt i zobaczyli, że popełnili błąd, nie kierując mnie do więzienia dziesięć lat temu - mówi pan Stanisław.

Zapytaliśmy rzecznika Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, jak mogło do tego dojść. - Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć - usłyszeliśmy od sędziego Hilli. - Rzadko, ale bywa, że czasami zdarzają się podobne przypadki jak pana Szwarackiego.
Zadaliśmy drugie pytanie, jak można było akta zgubić. - One nie zostały zagubione fizycznie - odpowiada. - Przez pomyłkę zostały dołączone do akt z innym numerem sygnatury.

Czas odwołań
Osiem lat akta Szwarackiego kurzyły się gdzieś w archiwum.

- Moja sytuacja się zmieniła, wtedy mogłem iść do więzienia, teraz nie mogę, bo wychowuję samotnie córkę - mówi rozgoryczony mężczyzna. - Nie pozwolę, by przez urzędniczą pomyłkę moją córką zajmowali się jacyś obcy ludzie w rodzinie zastępczej.

Gospodarz nie poddaje się i walczy. O córkę i rolę. Nie wyobraża sobie, by ktoś na czas odsiadki zajął się jego ziemią. - Trudno o kogoś zaufanego, a i z gminy na niewiele się przydadzą - mówi.

Co jakiś czas policjanci zabierają go na komendę, nie bacząc na dobro córki i dolę zwierząt. - Kiedy po mnie raz przyjechali, musieli poczekać, aż byki pospuszczam z łańcuchów - opowiada. - Kiedyś wieczorem przyjechałem i zastałem zapłakaną i głodną córkę, która na mnie czekała. Co ten sąd sobie myśli, wysyłając po mnie policję i zostawiając dziewięcioletnią córkę na pastwę losu.

Jaki będzie epilog?
Hilla powiedział, że Szwaracki, rozmawiając z mediami, nie mówi całej prawdy. - Miał trzy inne postępowania, w tym za naruszanie miru domowego i jazdę po pijanemu - twierdzi. - Nie wiem, jaka będzie w tej sprawie decyzja Sądu Rejonowego w Tucholi - mówi rzecznik Włodzimierz Hilla. - Na razie nie dowie się tam pani nic. Akta mamy jeszcze w Bydgoszczy, ale wysyłamy je już do Tucholi. Rozmawialiśmy z przedstawicielami Sądu Rejonowego w Tucholi i uznaliśmy, że nie będziemy prostować tych wszystkich głupotek, które były w mediach.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska