Ta pierwsza po raz kolejny wygrała konkurs na dyrektorowanie w Gimnazjum nr 1, gdzie zaczęła rządy po odejściu Klemensa Galikowskiego. Ta druga jest tam nauczycielką, pracuje w świetlicy i bynajmniej na tym nie kończy się jej aktywność, bo jest też prezeską UKS "Ósemka", działaczką stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność i radną miejską. To właśnie ona wystąpiła do Sądu Pracy o zadośćuczynienie za mobbing, którego według niej miała się wobec niej dopuścić Małgorzata Henszke.
Czytaj: Największa szkoła w mieście tkwi w głębokim kryzysie
To kolejna sprawa z mobbingiem w tle. Pierwsza - o pomówienie o mobbing - została wytoczona przez...Małgorzatę Henszke i nie zakończyła się jeszcze prawomocnym wyrokiem. Ta druga na pewno nie skończy się tak szybko, bo wczoraj sędzia Sylwia Piasecka odroczyła ją do 8 kwietnia.
Przed sądem zeznawali świadkowie - jedna z nauczycielek z Gimnazjum nr 1 i była już wicedyrektorka tej szkoły, też skonfliktowana ze swoją przełożoną. Przesłuchania były drobiazgowe i w pierwszej części rozprawy mocno agresywne ze strony prowadzącej sędziny. Mimo przeciągających się zeznań nie zarządziła przerwy i niechętnie pozwoliła Marzennie Osowickiej na opuszczenie na chwilę sali.
Z zeznań obu pań wyłonił się obraz pracy Marzenny Osowickiej w Gimnazjum nr 1 jako pasmo z jednej strony błyskotliwych sukcesów, zwłaszcza w UKS "Ósemka", jak i niedostrzegania tego przez dyrekcję szkoły. Gdy została ona przewodniczącą komisji ds. wyjaśniania tzw. afery finansowej w byłej Szkole Podstawowej nr 8 i zaczęła wytykać niedociągnięcia obecnej dyrektorce Gimnazjum nr 1, atmosfera wobec niej zaczęła gęstnieć. - To była po prostu chorobliwa nienawiść, która narastała latami - mówiła wczoraj przed sądem była wicedyrektorka szkoły.
Zdaniem świadków, postawa dyrektorki prowadziła do wyobcowania Osowickiej, wpędzania jej w kompleksy, poczucie krzywdy, wreszcie w chorobę. Z ich zeznań wynikało, że nauczyciele woleli odsuwać się od niej, by nie narażać się na zarzut kolegowania z "czarną owcą".
Adwokat Małgorzaty Henszke nie omieszkał zapytać o słynny epizod z wychodzeniem powódki przez okno w czasie trwania rady pedagogicznej. - Wiem, dlaczego to zrobiła - tłumaczyła była wicedyrektorka. - Nie mogła już patrzeć na te wszystkie twarze. Boczne drzwi były zamknięte, a ona musiała stamtąd wyjść.
Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 8 kwietnia. Jednocześnie wezwał na świadka kolejną nauczycielkę z Gimnazjum nr 1.