Wiele salonów kosmetycznych i fryzjerskich zdecydowało się zamknąć swoje biznesy zaraz po tym, jak rząd podjął decyzję o zamknięciu szkół (11 marca). Wszystko w celach zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom i klientom. Rząd nie zakazał prowadzenia tych działalności.
Dwa tygodnie (24 marca) później premier Mateusz Morawiecki ogłosił kolejne obostrzenia dla obywateli. Już nie zachęcano do pozostania w domu, a nakazano, aby opuszczać swoje mieszkania tylko w sytuacjach koniecznych. Do tych sytuacji zaliczono:
- zakupy żywności
- zakup leków
- wyjście do pracy
- wyjście z psem
- pomoc osobom starszym
- i dla wielu niejasny zapis o ważnych czynnościach codziennych
Co zatem z wizytą u fryzjera czy kosmetyczki? Na to pytanie między innymi odpowiedziała w czwartek minister rozwoju - Jadwiga Emilewicz.
Z mocy rozporządzenia ministerstwa zdrowia salony fryzjerski i kosmetyczne nie są zamknięte.
Okazuje się, że ministerstwo wraz z GIS pracują nad zasadami, jak bezpiecznie korzystać z tego typu usług w czasie pandemii.
- Chcemy przygotować katalog zasad do spełnienia przez salon, aby mógł być otwarty. Jestem przekonana, że jest to możliwe - mówi w nagraniu minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Czy to oznacza, że zrobienie paznokci to ważna czynność życiowa? - pytają zdezorientowane kosmetyczki.
Branża kosmetyczna jest oburzona.
Według badań przeprowadzonych przez Akademię Sztuki Piękności aż 94,1 proc. z nich dobrowolnie zamknęło swoje salony na czas pandemii, choć dodatkowe obostrzenia ich nie dotyczą.
Salony kosmetyczne i fryzjerskie mogą być otwarte, ale czy będą miały klientów? Jak się okazuje brak klientów to nie jedyny problem, który spotyka kosmetyczki.
Na grupie "Beauty Razem" jedna z właścicielek gabinetu opisuje, że placówka medyczna, która zajmuje sterylizacją narzędzi wysłała wiadomość: w związku z sytuacją epidemiologiczą wstrzymujemy sterylizacje z gabinetów prywatnych.
