Z powodu epidemii koronawirusa od końca marca systematycznie przekładane są wybory samorządowe: bumistrzów, wybory uzupełniające do rad gmin, lokalne referenda.
W Kujawsko-Pomorskiem 5 kwietnia miał być wybierany burmistrz Aleksandrowa Kujawskiego. Zostało to przełożone na 19 kwietnia, ale dwa dni przed tym terminem, w piątek 17 kwietnia o godz. 21.54 wojewoda opublikował rozporządzenie premiera, który ponownie przekłada wybory o tydzień.
Wszystkie czynności wyborcze trzeba było wcześniej wykonać. Poszły na marne.
Czytaj więcej
Na 26 kwietnia zaplanowane są wybory uzupełniające do Rady Miasta w Ciechocinku. Czy się odbędą? Nie wiadomo. - Przekładanie lokalnych wyborów samorządowych było głównym powodem, dla którego wydaliśmy oświadczenia - mówi Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich. - Wyborów lokalnych przeprowadzić nie można z powodu stanu epidemii, a jednocześnie nie jest to powód, by przełożyć wybory prezydenckie.
Samorządy: Związek Miast Polskich i Unia Metropolii Polskich prosiły PKW o wydanie ogólnych zaleceń, dotyczących zasad postępowania w czasie stanu epidemii. Nie dostały ich.
To Cię może też zainteresować
- Rząd w wielu sprawach nakłada restrykcje ograniczające działania, a tu ignoruje problem, ignoruje ludzi - dodaje Porawski.
"Bezwzględny priorytet polityczny, dotyczący doprowadzenia za wszelką cenę do odbycia zarządzonych na 10 maja br. wyborów prezydenta RP, spowodował zignorowanie procesów wyborczych w gminach. W kalendarium wyborczym, prowadzonym przez Krajowe Biuro Wyborcze w imieniu PKW, znajdują się obecnie 42 wybory i referenda lokalne, których daty zarządzono na kwiecień br. Większość z nich już przekładano, w tym niektóre dwukrotnie. Decyzje o przesunięciu są podejmowane zaledwie na kilka dni przed wyznaczoną datą." - piszą samorządowe organizacje w swoim oświadczeniu. I wyliczają wybory, które przesuwano w ostatniej chwili, znajdują się pod dwiema datami albo w ogóle nie ma ich w kalendarzu, choć być powinny. "Te przykłady obrazują panujący bałagan i chaos, a przede wszystkim są przejawem pogardy dla wysiłku i zdrowia wielu setek osób zaangażowanych bezpośrednio w przygotowywanie i przeprowadzanie procedur wyborczych, tworzących tkankę polskiej demokracji w społecznościach lokalnych."
Gdyby ogłoszono stan klęski żywiołowej nie trzeba by przygotowywać żadnych wyborów lokalnych, a kadencja prezydenta państwa przedłużyłaby się automatycznie - zgodnie z konstytucją.
Organizacje wskazują też, że rozliczne działania rządu i Sejmu, "rażąco ograniczają prawa i wolności obywatelskie, w zakresie, który od dawna wyczerpuje przesłanki i znamiona stanu klęski żywiołowej." Gdyby ogłoszono stan klęski żywiołowej nie trzeba by przygotowywać żadnych wyborów lokalnych, a kadencja prezydenta państwa przedłużyłaby się automatycznie - zgodnie z konstytucją - wyjaśnia Porawski. Samorządowcy piszą: "Ten rodzaj stanu nadzwyczajnego, zgodnie z obowiązującym prawem byłby najbardziej adekwatny do zwalczania epidemii na terenie całego kraju. Pozwoliłby także na bezpieczne dla obywateli, terminowo dostosowane do trudnej dziś do przewidzenia dynamiki pandemii, odsunięcie w czasie wszystkich działań tworzących życie publiczne państwa, które w normalnych warunkach mają ustawowo określone terminy. Dotyczy to także wszystkich wyborów i referendów, zarówno lokalnych jak i powszechnych."
Wprowadzenie tego stanu nadzwyczajnego zmniejszyłoby też możliwość zgłaszania roszczeń. - Byłyby one ograniczone tylko do strat wykazanych jako poniesione bezpośrednio z powodu ogłoszenia stanu klęski, nie obejmowałyby utraconych korzyści - tłumaczy Andrzej Porawski.
