KOMENTARZ
KOMENTARZ
Miejscy konserwatorzy powinni częściej wychodzić zza biurek i z większą uwagą przyglądać się obiektom, które chronią. Antena na ul. Mostowej z pewnością pojawiła się z dnia na dzień. Rdzawy naciek powstaje jednak nieco dłużej.
Przykłady samowoli na Starówce można spotkać niemal na każdym kroku. Jedną z nich jest zabytkowy mur między kościołem św. Jakuba a Izbą Skarbową i budynkiem odnawianym dla Muzeum Okręgowego. Kilka dni temu robotnicy uzupełnili ubytki m.in. w jego dolnej części. Pojawiła się tam nowa cegła, która wielkością i kolorem nijak się ma do oryginalnego budulca. Między warstwami jest wyraźna, kilkucentymetrowa różnica poziomów. Nowe cegły wystają z muru. Kolejny przypadek znaleźliśmy w sercu zabytkowej Starówki - na Rynku Staromiejskim.
Tandeta w sercu Starówki
(fot. fot. Lech Kamiński)
W kamienicy oznaczonej nr 3 - stojącej w narożniku w pobliżu ul. Żeglarskiej - zostały wstawione nowe, plastikowe okna, jakie widujemy przeważnie na osiedlach z wielkiej płyty. Ich biel razi, gdy spojrzymy na sąsiednie okna - drewniane, brązowe lub zielone z różnego rodzaju detalami. Kolejny przykład? Nie musimy daleko iść.
Na zbiegu ul. Szczytnej i Szewskiej zobaczymy trzy kamienice, na których są przytwierdzone anteny satelitarne. Pod jednym z talerzy zrobił się rdzawy naciek.
Po naszej interwencji miejskie służby konserwatorskie zainteresowały się tymi trzema przypadkami. - Zajęłam się już murem przy ul. św. Jakuba - mówi Mirosława Romaniszyn, zastępca miejskiego konserwatora zabytków. - Rzeczywiście niedopuszczalne jest to, co zostało tam zrobione. Uzgodniłam z firmą, która to wykonała, że po konsultacji z nami zrobi ten murek od nowa.
Romaniszyn zapowiedziała, że będzie interweniować też w przypadku okien i anten. - Te plastykowe okna są paskudne - mówi urzędniczka. - Na staromiejskich kamienicach, które są skończoną kreacją, nie powinny wisieć anteny, klimatyzatory i instalacje techniczne. Najpierw muszę ustalić, kto jest ich właścicielem. Pewnie niewiele wskóram metodami karno-administracyjnymi. Może uda się to załatwić perswazją. Nie spodziewam się natychmiastowego efektu.
Konserwatorzy nie mogą nakładać kar, jak np. nadzór budowlany. - Samowola w obiekcie wpisanym do rejestru zabytków może być przedmiotem procesu karnego - wyjaśnia Romaniszyn. - Gdybym miała wszczynać postępowania karne z powodu okien, co jest istotne, ale też nagminne, to nie wychodziłabym z sądu.
Mogą iść do sądu
Wymianę okien w zabytkach należy uzgadniać ze służbami konserwatorskimi. Jeśli nie można ich wyremontować, określają one, jak powinny wyglądać. Muszą być drewniane i powtarzać detale, które były na starych oknach. - Są droższe, bo trzeba je zamówić na wymiar - mówi Romaniszyn. - Można jednak wystąpić do o miejską dotację na ich wymianę. Udzielamy je do 50 proc. kosztów. Staramy się na własny rachunek wyłapywać takie samowole. Niektóre pojawiają się z dnia na dzień. To trochę pozytywistyczna praca.