- Ratunku, nie mogę otworzyć drzwi, połamałam nogi - wołała niedosłysząca kobieta, mieszkanka bloku przy ul. 59. Pułku Piechoty w Inowrocławiu.
Wołanie usłyszała jedna z sąsiadek. Początkowo myślała, że się przesłyszała. Wyszła na klatkę i nasłuchiwała. I znowu usłyszała głos. Pomocy potrzebowała kobieta z tego samego piętra. Nie można było wejść do mieszkania 80-latki, bo drzwi były zamknięte od środka.
Czytaj: Wskoczyła do Gopła, by ratować ludzkie życie. Udało się! Uratowała 55-latkę
Sąsiadka zadzwoniła na numer alarmowy 112. Pod klatkę podjechała policja, pogotowie i straż pożarna. Okazało się, że 80-letnia niedosłysząca pani porozumiewa się tylko wtedy, gdy widzi rozmówcę, bo wówczas czyta z ruchu warg. To było jednak w tym momencie niemożliwe.
- Strażacy "pokonali" zamek w drzwiach - mówi st. asp. Izabella Drobniecka z inowrocławskiej policji. - Na podłodze w korytarzu leżała starsza kobieta.
Ratownicy podejrzewali u niej złamanie nogi. Kobieta w zamkniętym mieszkaniu przebywała już drugą dobę. Groziło jej odwodnienie. Poszkodowana trafiła do szpitala. Diagnoza wykazała złamanie nogi. Konieczne była natychmiastowa operacja.
Cała historia zakończyła się szczęśliwie dzięki reakcji Pauliny Zielińskiej, która sprawdziła, kto wzywa pomocy.
Czytaj e-wydanie »