Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sceny jak z filmu. Widowiskowa i tajemnicza akcja CBŚ w Chojnicach [zdjęcia]

Anna Klaman
Dzisiaj ooło godz. 9.10 na zbiegu ulic Cechowej i Staroszkolnej w Chojnicach funkcjonariusze CBŚ-u zatrzymali mężczyznę. To była widowiskowa akcja.Początkowo świadkowie sądzili, że padł strzał. Przerażeni mieszkańcy usłyszeli huk, a potem zobaczyli mężczyznę, którego policjanci właśnie powalili na ziemię. Funkcjonariusze z CBŚ-u byli zamaskowani. Agnieszka Hamelusz z Centralnego Biura Śledczego w Warszawie potwierdza, że służba przeprowadziła akcję. Nie chce jednak podawać żadnych szczegółów, ani odpowiadać na pytania. Mówi tylko, że nie było ani jednego strzału. Funkcjonariusze użyli granatu hukowego w celu zaskoczenia zatrzymywanego. I tak pewnie było. Mężczyzna był oszołomiony. Nie bronił się. Jak udało się nam ustalić, to nie był pościg, tylko zaplanowana akcja. CBŚ od kilku dni obserwował budynek z pewnej odległości. Gdy jeden mężczyzna był czujny, drugi w tym czasie czytał książkę. Na miejsce przyjechała karetka, a służby ratunkowe weszły do środka. Nikomu nie trzeba było jednak udzielać pomocy, bo zatrzymany nie został ranny. Tak mówi "Pomorskiej" Hamelusz z CBŚ. - Nie trzeba było udzielić pomocy medycznej w szpitalu. Mężczyzna był przetrzymywany w budynku, w którym znajduje się siłownia CF Falanga Box Chojnice. Tam też pojawili się policjanci z psem tropiącym. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, najpewniej prowadzono tam przeszukiwania. - Usłyszałam huk - mówi Teresa Chirek. - Myślałam, że to strzał. Ale z okna widziałam już tylko, jak funkcjonariusze rzucają tego mężczyznę na ziemię. Jestem w szoku. Ale nie bałam się, bo od razu zorientowałam się, że to policyjna akcja. - Robiliśmy z kolegą remont w domu na przeciwko - mówi pan Roman, świadek mężczyzna. - Usłyszeliśmy strzał, a potem już tego obezwładnionego mężczyznę. Nawet nakręciłem filmik telefonem, ale potem się trochę przestraszyłem, że przyjdą służby i sam go wykasowałem. Inni świadkowie mówią nie tylko o huku, ale i głośnym krzyku. Najpewniej policjantów. Słów nie słyszeli. Przestraszyli się, nie wiedząc, co się dzieje. Zamknęli się i szybko powiadomili policję. W sąsiedztwie jest bank. Kilkanaście minut po akcji wychodzili z niego ochroniarze. Na pracowników banku padł zapewne blady strach. Niektórzy komentowali później, że policjanci urządzili przedstawienie. - Jeżeli to chodzi o narkotyki, to wystarczyłoby grzecznie zapukać i wejść - mówił jeden z obserwatorów - łysy mężczyzna z łańcuchem, mocno wytatuowany. - Tu przecież ludzi nie stać na heroinę. Młodzi, jeżeli już, biorą raczej amfetaminę. To nie jest duże miasto, by ludzi było stać na narkotyki. Tu zarabia się po tysiąc dwieście. - Nie mamy z tą sprawą nic wspólnego - mówi "Pomorskiej" Marcin Synoradzki z klubu-siłowni FC Falanga Box Chojnice. - Wynajmujemy tam tylko parter, a budynek jest czteropiętrowy. Zatrzymany mężczyzna jest jego właścicielem. Zapewniam, że akcja CBŚ-u nas nie dotyczy, a wpływa teraz, niestety, niekorzystnie na nasz wizerunek. Do tematu wrócimy.
Dzisiaj ooło godz. 9.10 na zbiegu ulic Cechowej i Staroszkolnej w Chojnicach funkcjonariusze CBŚ-u zatrzymali mężczyznę. To była widowiskowa akcja.Początkowo świadkowie sądzili, że padł strzał. Przerażeni mieszkańcy usłyszeli huk, a potem zobaczyli mężczyznę, którego policjanci właśnie powalili na ziemię. Funkcjonariusze z CBŚ-u byli zamaskowani. Agnieszka Hamelusz z Centralnego Biura Śledczego w Warszawie potwierdza, że służba przeprowadziła akcję. Nie chce jednak podawać żadnych szczegółów, ani odpowiadać na pytania. Mówi tylko, że nie było ani jednego strzału. Funkcjonariusze użyli granatu hukowego w celu zaskoczenia zatrzymywanego. I tak pewnie było. Mężczyzna był oszołomiony. Nie bronił się. Jak udało się nam ustalić, to nie był pościg, tylko zaplanowana akcja. CBŚ od kilku dni obserwował budynek z pewnej odległości. Gdy jeden mężczyzna był czujny, drugi w tym czasie czytał książkę. Na miejsce przyjechała karetka, a służby ratunkowe weszły do środka. Nikomu nie trzeba było jednak udzielać pomocy, bo zatrzymany nie został ranny. Tak mówi "Pomorskiej" Hamelusz z CBŚ. - Nie trzeba było udzielić pomocy medycznej w szpitalu. Mężczyzna był przetrzymywany w budynku, w którym znajduje się siłownia CF Falanga Box Chojnice. Tam też pojawili się policjanci z psem tropiącym. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, najpewniej prowadzono tam przeszukiwania. - Usłyszałam huk - mówi Teresa Chirek. - Myślałam, że to strzał. Ale z okna widziałam już tylko, jak funkcjonariusze rzucają tego mężczyznę na ziemię. Jestem w szoku. Ale nie bałam się, bo od razu zorientowałam się, że to policyjna akcja. - Robiliśmy z kolegą remont w domu na przeciwko - mówi pan Roman, świadek mężczyzna. - Usłyszeliśmy strzał, a potem już tego obezwładnionego mężczyznę. Nawet nakręciłem filmik telefonem, ale potem się trochę przestraszyłem, że przyjdą służby i sam go wykasowałem. Inni świadkowie mówią nie tylko o huku, ale i głośnym krzyku. Najpewniej policjantów. Słów nie słyszeli. Przestraszyli się, nie wiedząc, co się dzieje. Zamknęli się i szybko powiadomili policję. W sąsiedztwie jest bank. Kilkanaście minut po akcji wychodzili z niego ochroniarze. Na pracowników banku padł zapewne blady strach. Niektórzy komentowali później, że policjanci urządzili przedstawienie. - Jeżeli to chodzi o narkotyki, to wystarczyłoby grzecznie zapukać i wejść - mówił jeden z obserwatorów - łysy mężczyzna z łańcuchem, mocno wytatuowany. - Tu przecież ludzi nie stać na heroinę. Młodzi, jeżeli już, biorą raczej amfetaminę. To nie jest duże miasto, by ludzi było stać na narkotyki. Tu zarabia się po tysiąc dwieście. - Nie mamy z tą sprawą nic wspólnego - mówi "Pomorskiej" Marcin Synoradzki z klubu-siłowni FC Falanga Box Chojnice. - Wynajmujemy tam tylko parter, a budynek jest czteropiętrowy. Zatrzymany mężczyzna jest jego właścicielem. Zapewniam, że akcja CBŚ-u nas nie dotyczy, a wpływa teraz, niestety, niekorzystnie na nasz wizerunek. Do tematu wrócimy. Anna Klaman
Dzisiaj ok. godz. 9.10 na zbiegu ulic Cechowej i Staroszkolnej w Chojnicach funkcjonariusze CBŚ-u zatrzymali mężczyznę. To była widowiskowa akcja. Początkowo świadkowie sądzili, że padł strzał. Przerażeni mieszkańcy usłyszeli huk, a potem zobaczyli mężczyznę, którego policjanci właśnie powalili na ziemię. Funkcjonariusze z CBŚ-u byli zamaskowani. Agnieszka Hamelusz z Centralnego Biura Śledczego w Warszawie potwierdza, że służba przeprowadziła akcję. Nie chce jednak podawać żadnych szczegółów, ani odpowiadać na pytania. Mówi tylko, że nie było ani jednego strzału. Funkcjonariusze użyli granatu hukowego w celu zaskoczenia zatrzymywanego. I tak pewnie było. Mężczyzna był oszołomiony. Nie bronił się. Jak udało się nam ustalić, to nie był pościg. Tylko zaplanowana akcja. CBŚ od kilku dni obserwował budynek z pewnej odległości. Gdy jeden mężczyzna był czujny, drugi w tym czasie czytał książkę. Na miejsce przyjechała karetka, a służby ratunkowe weszły do środka. Nikomu nie trzeba było jednak udzielać pomocy, bo zatrzymany nie został ranny. Tak mówi "Pomorskiej" Hamelusz z CBŚ. - Nie trzeba było udzielić pomocy medycznej w szpitalu. Mężczyzna był przetrzymywany w budynku, w którym znajduje się siłownia CF Falanga Box Chojnice. Tam też były pojawili się policjanci z psem tropiącym. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, najpewniej prowadzono tam przeszukiwania. - Usłyszałam huk - mówi Teresa Chirek. - Myślałam, że to strzał. Ale z okna widziałam już tylko, jak funkcjonariusze rzucają tego mężczyznę na ziemię. Jestem w szoku. Ale nie bałam się, bo od razu zorientowałam się, że to policyjna akcja. - Robiliśmy z kolegą remont w domu na przeciwko - mówi pan Roman, świadek mężczyzna. - Usłyszeliśmy strzał, a potem już tego obezwładnionego mężczyznę. Nawet nakręciłem filmik telefonem, ale potem się trochę przestraszyłem, że przyjdą służby i sam go wykasowałem. Inni świadkowie mówią nie tylko o huku, ale i głośnym krzyku. Najpewniej policjantów. Słów nie słyszeli. Przestraszyli się, nie wiedząc, co się dzieje. Zamknęli się i szybko powiadomili policję. W sąsiedztwie jest bank. Kilkanaście minut po akcji wychodzili z niego ochroniarze. Na pracowników banku padł zapewne blady strach. Niektórzy komentowali później, że policjanci urządzili przedstawienie. - Jeżeli to chodzi o narkotyki, to wystarczyłoby grzecznie zapukać i wejść - mówił jeden z obserwatorów - łysy mężczyzna z łańcuchem, mocno wytatuowany - Tu przecież ludzi nie stać na heroinę. Młodzi, jeżeli już, biorą raczej amfetaminę. To nie jest duże miasto, by ludzi było stać na narkotyki. Tu zarabia się po tysiąc dwieście. Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska