Zamieszanie wokół polskiej polityki zagranicznej trwa. I chodzi nie tylko o ową stutysięczną europejską armię, podporządkowaną NATO, o której premier Jarosław Kaczyński rozmawiał ponoć z kanclerz Angelą Merkel. Czy rzeczywiście rozmawiał? Opinie na ten temat są sprzeczne. Nawet między premierem a prezydentem pojawiła się różnica zdań, co bardzo rzadko się zdarza. Zamieszanie wywołał także wicepremier Roman Giertych, który bardzo oburzył się na słowa amerykańskiego zastępcy ambasadora, pana Hillasa (według szefa MON "bezczelnego jak zawsze"), w których ten miał sugerować, że wicepremier powinien opuścić stanowisko, bo domaga się debaty na temat Iraku. Bardzo to wzburzyło część opinii publicznej, bo oczywiście Amerykanie nie mają prawa ustawiać ludzi w naszym rządzie. Nikt jednak nie może odebrać im prawa do dziwienia się, że w jednym gabinecie jest tyle różnych opinii, także na temat naszej obecności w Iraku. Jak w rzeczywistości przebiegała spisana jawnie przez ministra Jesienia rozmowa, niech już wyjaśnia pani minister spraw zagranicznych.
My skupmy się na tym co też ciekawe. Otóż w ujawnionej notatce jest sporo cennych informacji i to nie tylko dla Romana Giertycha. Może nawet dla niego informacje te nie są cenne, ale np. dla różnych wywiadów świata oczywiście tak. Wywiady te mogą się dowiedzieć, jak to pomagamy Amerykanom w śledzeniu tego, co dzieje się w Północnej Korei. Podobno było to dotychczas jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic. I proszę, już nie jest. Nic nie pomoże w tej sytuacji dziwna "akcja maskująca" b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który twierdzi w wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet, że to wyłącznie Colin Powell przekonał go, bałamutnymi informacjami, o potrzebie uczestnictwa w wojnie w Iraku, tak jakbyśmy własnego wywiadu w ogóle nie mieli. Wydaje się, że jednak mieliśmy i jego opinie były różne od amerykańskich. Aż strach pomyśleć, że prawdziwsze, co jakoś tak między wierszami sugerował swego czasu szef wywiadu Zbigniew Siemiątkowski. Tak to bywa, gdy nie wierzy się własnemu wywiadowi i zdaje na Amerykanów.
Możemy się też dowiedzieć, że rozmowy o tarczy rakietowej są raczej trudne, bo oczekiwania mamy zbyt wygórowane. W każdym razie wiemy też, że polski minister obrony w tej sytuacji mówi - "bez łaski", co może uspokoić polską opinię publiczną, która do owej tarczy miłością zbyt wielką nie pała. Z notatki dowiadujemy się także, że nie bardzo wiadomo, jaka jest pozycja w rządzie samego ministra obrony, gdyż Amerykanie nie wiedzą, czy w kancelarii premiera nie pojawi się jakiś nowy "doradca do spraw obronności". Czy miałby wyjąć resztę uprawnień ministrowi Sikorskiemu tak jak Antoni Macierewicz wyjął mu służby specjalne? Ciekawe jest też, że Amerykanie bardzo rozsądnie podpowiadają, że Polska powinna wreszcie poprawić stosunki z Niemcami. Nie jest to nowość, na ten temat wielokrotnie wypowiadał się na przykład Zbigniew Brzeziński, ale warto wiedzieć, że także oficjalne amerykańskie czynniki o to zabiegają. W sumie notatka jest bardzo interesująca. Może najbardziej interesująca z dotychczas ujawnionych notatek. Następnych może, niestety, już nie być, bo rozmówcy polskich urzędników po tej lekcji nabiorą wody w usta. Nie każdy lubi, by wszystko było ściśle jawne.