Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia stawia zamek

HANKA SOWIŃSKA [email protected]
Mikołaj był spokojny, nie wadził nikomu. Do czasu... Co zatem uczynił, że przez współczesnych nazwany został "krwawcem z Wenecji"? Co takiego zrobił, że jego duch przez wieki straszył w zamkowych lochach?

Być w podżnińskiej Wenecji i nie odwiedzić Muzeum Kolejki Wąskotorowej oraz ruin zamku? Żaden turysta, nawet przypadkowy, nie popełni takiej gafy. A gdy będzie mu jeszcze dane posłuchać opowieści o "krwawym Mikołaju", którego duch - podobno - przez wieki krążył po ruinach, nie pożałuje, że dał się namówić na zwiedzenie tego, co pozostało z warowni.

Sędzia stawia zamek

Na niskim wzniesieniu wśród łąk, w sąsiedztwie trzech jezior: Biskupińskiego, Weneckiego i Skarbienickiego sędzia Mikołaj z rodu Nałęczów, od 1365 r. kasztelan nakielski, buduje zamek rycerski. Kiedy to dzieje? Na pewno pod koniec XIV w. Bogdan Guerquin, historyk architektury, w albumie "Zamki w Polsce" podaje 1390 r. Inni badacze uważają, że warownia stanęła w przedostatniej dekadzie czternastego stulecia.

Zanim opowiemy nieco więcej o zamku, zajmijmy się osobą właściciela. Wiemy, że pochodził z mniej znanej rodziny, należącej do możnego wielkopolskiego rodu Nałęczów. Był panem na Chomiąży Szlacheckiej, ponadto posiadał jeszcze 20 innych wsi. Był synem Chwała Białego i miał brata Piotra, dominikanina.

Pobili się o tron

Kto wie, jak potoczyłoby się jego życie, kto wie, czy w ogóle przeszedł by do historii, gdyby nie wojna domowa w Wielkopolsce.

Poszło o sukcesję po zmarłym w 1382 r. królu Polski, Ludwiku Węgierskim. Na tle obsadzenia tronu doszło do zbrojnego konfliktu między dwoma stronnictwami. Krwawa i wyniszczająca wojna, zwana wojną Grzymalitów z Nałęczami (od rodów głównych przywódców) toczyła się w latach 1382-1385 r.

Wojna podzieliła Wielkopolan na trzy obozy, różnie widzące kwestię następstwa polskiego tronu. Jedni opowiadali się za tym, by przyszłą królową została Jadwiga i Wilhelm Habsburg, drudzy popierali jej siostrę Marię wraz z mężem Zygmuntem Luksemburskim, trzecie stronnictwo widziało na tronie Siemowita IV, księcia płockiego (ponoć w Sieradzu okrzyknięto go królem).

W pana wstąpił szatan

Mikołaj był spokojny, nie wadził nikomu. Do czasu. Gdy zwolennicy Zygmunta Luksemburskiego, w tym arcybiskup gnieźnieński (!) dokonali najazdu na jego dobra, ograbili i zniszczyli, w Mikołaja wstąpił diabeł.

Żądny zemsty pokazał, co potrafi. Najechał na liczne dobra arcybiskupa w okolicach Gniezna i Żnina, palił je i grabił. Arcybiskup Bodzęta nie pozostał mu dłużny. To zapewne on ukuł jego diabelski i krwawy przydomek.

W tej sprawie też nie ma zgody wśród historyków. Niektórzy uważają, że na przydomek "krwawego Mikołaja" zapracował jako sędzia kaliski. Ponoć miał ferować wyjątkowo surowe wyroki. Zmarł w 1400 r.
Mikołaj miał córkę Dorotę, którą wydał za Mikołaja z Warzymowa. W posagu panna Nałęczówna wniosła zamek w Wenecji.

Dostępu broniła fosa

Zamek wybudowany został z kamieni narzutowych (fundamenty) oraz cegieł (wyższe partie murów), na planie kwadratu, o boku 33 m. Otoczony był murem obwodowym, wspartym skarpami. W narożniku północno-wschodnim stała czworoboczna wieża. Wjazd do zamku prowadził od strony południowej, przez przedbramie wysunięte poza mury. Bogdan Guerquin uważa, że budynek mieszkalny pierwotnego zamku znajdował się w zachodniej części dziedzińca. Całość otaczały fosy.
Gdy wieś i zamczysko znajdowały się w rękach Pomianów z Warzymowa doszło do nieszczęścia. Między 1411 a 1420 rokiem warownia spłonęła.

Ufortyfikowana warownia

Częściowo zniszczoną budowlę kupił w 1420 r. arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba, rozbudował i uczynił ją swoją główną siedzibą. Wtedy też wzniesiono kaplicę, rozbudowano system obronny bramy. W latach 30. XV stulecia zamczysko otoczone zostało zewnętrznym murem obwodowym z cylindrycznymi, narożnymi wieżami, przystosowanymi do prowadzenia ognia artyleryjskiego. Znawczy uwają, że jest to jeden z pierwszych przykładów wzniesienia tego typu urządzeń fortyfikacyjnych na ziemiach polskich.

Zdaniem wieloletniego badacza weneckiego zamku Czesława Sikorskiego, przedsięwzięcie to związane było z zatrudnieniem przez arcybiskupów gnieźnieńskich weterana wojen husyckich, puszkarza z Moraw - Grzegorza z Oseku.
W związku z częściową utratą walorów obronnych i rezydencjonalnych oraz reformą administracyjną klucza żnińskiego, zamek został opuszczony, a w latach 1479-1480 częściowo rozebrany. Materiał posłużył do zbudowania nowej rezydencji arcybiskupa w Żninie.

Z lochów dochodziło wycie

O zamku krążą legendy. Podobno w jego podziemiach, zawsze o północy rozlegało się okropne wycie, pobrzękiwanie łańcuchów i złotych monet. To duch Mikołaja włóczył się po lochach, strzegąc swych olbrzymich skarbów, zdobytych podczas wojny z Grzymalitami. Miał w nich tak długo przebywać, dopóki w zamku nie pojawiła się dziewczyna.

Uciekając przed zalotnikami pewnego starosty, natknęła się na ducha właściciela. Mikołaj podarował pannie trzy skrzynie złota. Postawił jednak warunek: jedną mogła sobie zostawić, pozostałe miały trafić do biednych i do kościoła. Gdy już podzielił się swoimi skarbami, zniknął. Wtedy w zamku rozległ się potężny huk, bo zapadły się lochy.

PS. W herbie Nałęczów, w tak zwanym klejnocie, znajduje się panna między rogami jelenia. Stąd rogi w tytule. O zamku sporo informacji można znaleźć w internecie, m.in. na stronach www.biskupin.pl i www.slupca.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska