- Później dziadkowi powiedzieli: Panie Rybacki, niech pan się jak woźny ubiera, a nie jak dyrektor - w garnitur! - dodała z żartem Zofia, która od 35 lat, razem z mężem Henrykiem, synem zacnych jubilatów, mieszka obok rodziców, a od wielu lat również się nimi opiekuje.
Nawet u Zamoyskiego...
Stanisław urodził się w okolicach Kamienia Podolskiego. W grudniu tego roku skończy 95 lat! - I tak nie jestem rekordzistą w rodzinie. Moja siostra, która mieszka we Francji, ma 96 lat!
Jego żona Helena skończyła 92 lata. Pochodzi spod Lubartowa, z miejscowości Syry.
- Sami się dziwujemy, że doszliśmy do tych lat. Może dlatego, że nie było u nas większej awantury? Wychowaliśmy troje dzieci. Nasze córki - Wanda i Helena mają dziś po 73 i 70 lat. Dużo młodszy jest syn Henryk.
95-letni Stanisław zadziwia lotnością umysłu. _- Jako młody chłopiec należałem do "Sokołów". Znałem hrabiego Zamoyskiego i jego pałac w Kozłówce - _mówi z dumą.
O swoim pierwszym spotkaniu z przyszłą żoną tak opowiada: - Poznaliśmy się w Kamionce. Zauważyłem, że u niej w domu świecą się lampy naftowe. Zajrzałem. Miała swoje towarzystwo - trzech chłopaków, trzy dziewczyny. Zaprosili mnie do zabawy. Chodziliśmy i śpiewaliśmy - mam chusteczkę haftowaną. Kiedy było "... kogo miłuję, tego pocałuję" ona tę chusteczkę mnie podarowała. I tak prawie się w niej zakochałem. Zacząłem do niej latać i randkować. A potem żeśmy się pobrali...
I u Gucwińskich
Niedługo po tym, jak Stanisław poszedł do wojska, urodziła im się pierwsza córka. Po kilku latach - kolejna, a po 10 - upragniony syn.
Stanisław pracował w "Pafawag" oraz w Ogrodzie Zoologicznym we Wrocławiu. - W ZOO byłem magazynierem. Do mnie należało wydawanie karmy dla zwierząt. Podobało mi się. Pracowałem u boku Antoniego i Hanki Gucwińskich.
W 1960 roku rodzina Rybackich trafiła do Żnina. Stało się to za sprawą nieżyjącej dziś Janiny Fenikowskiej - siostry pani Heleny, która ściągnęła ich na Pałuki. - Gdyby nie ona, pewnie los rzuciłby nas gdzie indziej - mówią.
W Żninie Stanisław pracował aż do 75 roku życia jako woźny w szkole. - Dobrze mi tam było. Wszyscy byli równi. Przy stole siadałem z nauczycielami, gdy ktoś z grona miał imieniny.
Helena z zawodu jest krawcową._ - Była świetna. Wszyscy z Góry do niej przychodzili - _chwali Stanisław.
95-letni jubilat nigdy nie palił, nie pił piwa. Ale nie pogardził spirytusem. _- Kielichem rozrobionego z miodem albo sokiem w gościach się nie odmówiło. Dopiero 4 lata minęły, jak alkohol odrzuciłem całkowicie. Biorę leki - _dodaje.
Stanisław chwali żonę za dawniej robione dobre pierożki i świetne zupy. - To było kiedyś. Bo dziś posiłki robi nam synowa.
Jestem bezpartyjny!
Spokojne, wspólne życie wiodą w domu przy Pałuckiej 3 w Żninie. Helena wsłuchuje się w każde telewizyjne wiadomości. Jest na bieżąco z polityką. Stanisław mówi o sobie: - Jestem bezpartyjny. Nigdzie nie należałem. I wszystko, co potrzebowałem, dostawałem. A kiedyś, jak mi przyznali odznaczenie, zastanawiałem się: Boże, za co? Dziś mogę powiedzieć: ze szczęściem żyję i ze szczęściem umrę.
Wczoraj Helena i Stanisław wycałowali wszystkich gości zebranych na ich uroczystości jak najbliższą sobie rodzinę. A na do widzenia powiedzieliśmy wspólnie: - Do zobaczenia za rok!