- Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej w rzeczywistości daje swobodę urzędnikom - twierdzi Andrzej Sadowski. - To jakby regulamin dla niewolników, czyli szefów firm, zaś urzednicy mają wolną rękę i to rodzi patologie.
Firmy są obciążone wysokimi kosztami pracy i zdane na łaskę bądź niełaskę urzędników. I, jeśli np. oferują pracownikowi 1,5 tys. zł netto miesięcznie, prawie jeszcze raz tyle muszą oddać do budżetu państwa. Płacą wysokie składki do ZUS (dziś to ok. 860 zł miesięcznie) a są straszeni zewsząd, że dostaną głodową emeryturę. Już sama reejstarcja firmy to koszmar, „jedno okienko” nie wypaliło.
A np. w Wielkiej Brytanii działalność gospodarczą można zarejestrowac wykonując jeden telefon do urzędu lub logując się na jego stronie internetowej. To jeszcze nie wszystko. Składki na ubezpieczenie społeczne są niższe niż w Polsce, a przez pierwsze trzy miesiace nie trzdba ich placić, bo testuje się, czy interes w ogóle wypali.
