Molo to miejsce, gdzie każdy sępolanin był przynajmniej raz. I u wszystkich budzi emocje.
- Po raz pierwszy poszedłem na molo - mówi sępolanin. - Bardzo ładnie, choć pierwszy raz widzę molo wzdłuż wody, a nie do środka. Niestety - od rzeczki do mola brzeg to obraz nędzy i rozpaczy. Bałagan taki, że brak słów.
Zapytaliśmy w Urzędzie Miejskim, czy jest szansa na porządki przy Jeziorze Sępoleńskim. - Zgadzam się z Czytelnikiem, że brzeg trzeba uporządkować - mówi Jarosław Dera, szef wydziału komunalnego. - Jak tylko pogoda pozwoli, to jeszcze w tym roku się z tym uporamy.
Brzeg ma być utwardzony od mola do mostku i spacery będą wtedy o wiele przyjemniejsze.
Radni natomiast przyglądali się budowie i także mają swoje spostrzeżenia. Kazimierz Jagodziński twierdzi, że molo budowano bardzo szybko i niestarannie, a do tego płytki były kładzione na styropian i odpadają.
Burmistrz Waldemar Stupałkowski odpiera zarzuty. - Na pewno szybko nie robili, bo umowa została przedłużona - twierdzi. - Firma miała dużo czasu, żeby molo wykonać właściwie.
Płytki są na półkolu amfiteatru i jak zapewnia burmistrz, były kładzione na wylewkę betonową, a do tego przetarte specjalną masą. Znajdują się też na elewacji kawiarenki. - Jest ona zaprojektowana jako działalność letnia i wiosenna i nie ma styropianu - mówi Stupałkowski. - Ściana jest tam z ochronnego materiału ceramicznego - w pustakach są wydrążone otwory, w których zamknięte jest powietrze i dlatego taki materiał jest cieplejszy niż cegła.
A tak naprawdę jak molo jest zbudowane, przekonamy się po pierwszym roku użytkowania.