Gdyby burmistrzowi, jego zastępcy i skarbnikowi nie udało się kilka dni temu uzgodnić z Regionalną Izbą Obrachunkową działań, które pomogły bez decyzji rady, wyjść z finansowego impasu, nieobecni radni musieliby wziąć na siebie odpowiedzialność za konsekwencje absencji. Na szczęście nie ma ona wpływu na dalsze funkcjonowanie miasta.
Dlaczego nie przyszli? - Zacznijmy od tego, że od dawna się leczę i mam długotrwałą rehabilitację. Zdecydowałam się jednak zwołać sesję i przyjść na nią, bo burmistrz nie mógł wypłacić nauczycielom wynagrodzenia i zaczynało brakować pieniędzy na opał w szkole - tłumaczy Bożena Kalota.
Przyznaje, że podjęła rozmowy z radnym Mariuszem Lipigórski, by tym razem na sesji stawili się wszyscy radni. - Pan radny Lipigórski przyrzekł mi nawet na piśmie w imieniu swoich koleżanek i kolegów, że skoncentrują się na sprawach merytorycznych, a nie kadrowych, jakie od dawna zapowiadali - mówi przewodnicząca. Te sprawy kadrowe to: odwołanie przewodniczącej i wiceprzewodniczącej rady (mieli ich zastąpić Robert Rewers i Jan Lamparski) .
- Przed sesją jedna z osób z opozycyjnej ósemki radnych ujawniła, że grupa ta ma inne plany i nie zrezygnuje ze spraw kadrowych. Taki warunek postawił podobno radny Rewers, który - jak się dowiedzieliśmy - zagroził nawet, że nie przyjdzie, jeśli nie zostanie przewodniczącym rady - tłumaczy przewodnicząca. - A ponieważ już wiedziałam, że najważniejsze dla miasta sprawy zostały załatwione przez działania burmistrzów i skarbnika, uznałam, że w tej sytuacji nie muszę przerywać rehabilitacji i być obecna na sesji. Uzgodniłam to z grupą radnych, którzy dotąd przychodzili na wszystkie sesje. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że tych obrad w tym terminie nie musi być.
Burmistrz Marian Tołodziecki przyznaje, że udało się porozumieć z Regionalna Izbą Obrachunkową, by poprzesuwać pieniądze, które ma miasto w swoim w budżecie tak, by dostali wynagrodzenia pracownicy oświaty. Są też pieniądze na opał, nadal może prowadzić remonty zakład komunalny. -Udało się nam szereg spraw finansowych wyprostować. Miasto jest zadłużone w niespełna trzydziestu procentach. Mamy też trochę wolnych środków. Jest więc czym gospodarować.
Jest problem z wypłatami stypendniów socjalnych. - Wina nie leży po naszej stronie - mówi Arkadiusz Horonziak, zastępca burmistrza. - Owszem, kilka wniosków wymagało uzupełnień, ale nie to jest przyczyną opóźnień w wypłatach. Wciąż czekamy na pieniądze od wojewody na ten cel, bo to jest zadanie rządowe.
Czytaj e-wydanie »