Ale takie wtedy były czasy, że z wygodą pasażerów ówczesne władze miasta chyba nie za bardzo się liczyły.
Miesiąc to już czas na pierwsze podsumowania, a właśnie tyle działa nowa siatka połączeń, reklamowana jako „Sieć na pięć”. Z telefonów i maili, które odbieramy w naszej redakcji, wynika niestety, że jest to sieć najwyżej na słabą tróję.
Przeczytaj także: MZK Bydgoszcz. Kasujesz tylko raz, a jeździsz jak chcesz
Po pierwsze, autobusy jeżdżą dużo rzadziej niż kiedyś. Sama czekałam w ostatnią niedzielę ponad 20 minut na autobus, który ostatecznie i tak przyjechał później niż wskazywał to rozkład jazdy. Pół biedy, jeśli to mniej częste niż kiedyś kursowanie autobusów ma służyć ekologii. Bo komunikacja tramwajowa jest bardziej przyjazna dla środowiska, a skoro mamy piękne i nowe Swingi, trudno, by stały w zajezdni. Gorzej jeśli pod szyldem „Sieć na pięć” zarząd dróg wprowadził oszczędności. A takie w kasie miasta musiały się znaleźć, by dopiąć budżet na budowę dróg gruntowych. Po drugie, tylu awarii tramwajów, co w ostatnim miesiącu, nie było już chyba dawno.
Trudno oczywiście po miesiącu funkcjonowania potępiać w czambuł nową siatkę połączeń. Ale też drogowcy muszą zwrócić uwagę, czy rewolucja, którą wprowadzono, nie spowodowała zbyt wielu ofiar wśród mieszkańców.
***
Zobacz także: