Firma Franklin Grudziądz. Budowa i remonty silników samolotowych

Roman Sadowski (Franklin sp z o.o. w Grudziądzu): - Do kwietnia musimy mieć gotowy prototyp silnika samolotowego Franklin na benzynę samochodową
(fot. Maryla Rzeszut)
Grudziądzka firma Genuine Franklin Aircraft Engines Manufacturer jako jedyna na świecie ma prawo do budowy i remontów legendarnych silników Franklin. Przyznano jej już kilkanaście certyfikatów, umożliwiających profesjonalną budowę i remonty silników samolotowych. Załoga jest przeszkolona. Szefem pionu technicznego jest Krzysztof Nasieniewski.
Roman Sadowski, właściciel firmy Franklin sp. z o.o. objaśnia: - To już trzeci nasz projekt, który otrzymał unijne wsparcie. Pierwsze dostaliśmy na laboratorium badań silników, które działa do dziś. Drugie - na szkolenie załogi i certyfikaty dla pracowników. Teraz zmodyfikujemy silnik samolotowy Franklin tak, by mógł być zasilany benzyną samochodową. To rozwiązanie tańsze dla użytkowników samolotów. Korzyść będzie też i taka, że spaliny z tak zmodyfikowanego silnika będą mniej szkodliwe.
Dlaczego to sprawa tak ważna i pilna? Paliwo samolotowe bardzo podrożało i jest go coraz mniej. Kosztowało 4 zł za litr, a teraz na niektórych lotniskach sięga 12 zł, zaś np. we Włoszech 3-4 euro! Posiadacze niedużych samolotów z silnikami Franklina liczą na ich dostosowanie do paliwa samochodowego. Na modyfikację silnika czeka cały, lotniczy świat, korzystający wciąż z silników Franklin.
Tylko w USA lata kilka tysięcy samolotów z silnikami Franklin
Zapytania do firmy Franklin w Grudziądzu płyną z całego świata (nie tylko w tej kwestii).
Najmniej jest ich z Polski, a najwięcej z USA, gdzie wciąż lata kilka tysięcy samolotów z silnikami Franklin.
- Paliwo lotnicze podrożało trzykrotnie i jest go coraz mniej. Właściciele samolotów z silnikami Franklina liczą na nas. Wszystko jest na dobrej drodze - objaśnia Roman Sadowski. - Silnik musi przejść kilka zmian technicznych. Wykonane zostaną testy, próby. Już wcześniej przeprowadziliśmy , wspólnie z Instytutem Lotnictwa w Warszawie, badania w tym kierunku. Z dobrymi rezultatami. Zostały opublikowane. Przystąpiliśmy więc do modyfikacji silnika i powiązania tych prac z produkcją. Całe to przedsięwzięcie kosztować będzie ponad 1 mln zł. W kwietniu musimy mieć gotowy prototyp. Trzeba będzie go przetestować. Większość części już przygotowaliśmy. Wykonamy jeszcze niektóre formy odlewnicze dla innych elementów. Musimy zmieścić się w terminie, żeby przekazać silnik do użytkowania, wykazać koszty i rozliczyć projekt.
Licencję na Franklina wykupił przed 9 laty
Krzysztof Nasieniewski, szef pionu technicznego firmy Franklin w Grudziądzu, sprawdza wał korbowy silnika (w tym przypadku innego niż Franklin)
(fot. Maryla Rzeszut)
Rocznie buduje się lub remontuje w grudziądzkiej firmie od kilkunastu do kilkudziesięciu silników Franklin dla odbiorców na całym świecie. Wykonuje się też naprawy śmigieł. Ma też certyfikaty na remonty silników Continental i Lycoming.
Roman Sadowski wykupił licencję na silniki Franklin przed 9 laty, w Rzeszowie. Na początku nie dowierzano, że przetrwa, ale udowodnił, że sprosta wyzwaniu.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców