Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siostry franciszkanki są w Chojnicach od 150 lat [zdjęcia]

Redakcja
W podziemiach kościoła gimnazjalnego siostry i goście mieli okazję wysłuchać kilku referatów
W podziemiach kościoła gimnazjalnego siostry i goście mieli okazję wysłuchać kilku referatów Maria Eichler
Taki jubileusz skłania do refleksji. I jest zachętą do podjęcia badań.

Wczoraj w podziemiach kościoła gimnazjalnego Siostry Franciszkanki od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej zaprosiły na seminarium naukowe z okazji 150-lecia ich przybycia do Chojnic.

- Siostry wpisały się na trwałe w historię naszego miasta - mówił na początku dr Przemysław Zientkowski, który z ramienia miasta przygotował imprezę. - Są nadal wierne swojemu powołaniu. Chcą np. otworzyć okno życia.
Wszystkich witała serdecznie przełożona prowincjalna s. Mirona, która podkreśliła, że w Chojnicach właśnie 9 października 1867 r. osiem młodych franciszkanek zaczęło swoją posługę. - Były Niemkami, przyjęto je życzliwie - mówiła. - Na pierwszy jubileusz dostały księgę pamiątkową, na stulecie nie było atmosfery do świętowania, ale była msza św. w farze, zaś na 150-lecie s. Fabiola przygotowała historyczne opracowanie, a na sierpniowej mszy w bazylice ks. prymas Wojciech Polak powiedział, że obecność sióstr to obecność nieba...

Przeczytaj także: Damian nie żyje. Karetka przyjechała za późno

O tym, jak s. franciszkanki radziły sobie w czasach kulturkampfu, mówił dr Jerzy Szwankowski. Nakreślił bogate tło antykościelnej krucjaty, jaka rozpętała się w II połowie XIX w. i omówił kolejne ustawy, które coraz bardziej uniemożliwiały działalność sióstr, w końcu zmuszając je do wyjazdu do Ameryki.

Prof. Bożena Górczyńska-Przybyłowicz z UAM w Poznaniu przybliżyła okoliczności, w jakich siostry egzystowały w czasie II wojny światowej, ubolewając jednocześnie, że kobiety w Kościele pozostają w cieniu, bardziej pamięta się o mężczyznach...

S. Fabiola szeroko scharakteryzowała charyzmat, służbę i dyspozycyjność franciszkanek. Można się było dowiedzieć, że siostry, które w swojej posłudze odwołują się do wartości krzewionych przez św. Franciszka z Asyżu i założycielki zgromadzenia Katarzyny Damen, zawsze musiały umieć sobie radzić - jedna potrafiła zastąpić drugą, gdy była taka potrzeba w szpitalu, szkole, przedszkolu czy gdzie indziej. Pracowały bardzo ciężko, często oddając życie, gdy pielęgnowały chorych na tyfus czy inne choroby zakaźne. Przymierały głodem, czasem ich wynagrodzeniem był tylko talerz zupy. Ale nie załamywały się - tam, gdzie się pojawiały, niosły dobro i pokój.

- Gdybym urodził się kobietą, to na pewno byłbym franciszkanką - tak rozpoczął ks. proboszcz Janusz Chyła, ostatni z prelegentów, który temat miał bardzo trudny, bo związany z tragiczną śmiercią s. Adelgund w lutym 1945 r. kiedy do miasta wkroczyli Rosjanie. Jednak kto oczekiwał opowieści o tych historycznych wydarzeniach, ten się zawiódł, bo los s. Adelgund dla ks. Chyły był jedynie pretekstem do ogólniejszej refleksji o motywach tych, którzy zamordowali chojnicką franciszkankę. - Żołnierze, którzy tutaj przyszli, byli wypadkową idei, które przyzwalały na czynienie zła - dowodził. - W tym sensie s. Adelgund jest oczywiście ofiarą jednego człowieka, ale też antyludzkiej ideologii.

Proboszcz kościoła MBKP stwierdził, że w historii zgromadzenia jest wiele smutku, ale są i radości. Ich otwartość i prawdziwie chrześcijańska postawa to gwarancja, że będą trwały. Znak czasu, taki jak ten, że podniosły się po zniszczeniach po nawałnicy w Orliku.

Wideo: prognoza pogody na wtorek, 10. października (źródło: TVN Meteo/x-news)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska