Ekspertyza prawna jest jednoznaczna: Maciej Bartoszek powinien pożegnać się z mandatem. Jak już informowaliśmy, szef ciechocińskiej rady Jerzy Sobierajski ignoruje jednak wezwania wojewody, by zgodnie z prawem rajcy zajęli w tej sprawie oficjalne stanowisko. Wyznaczony mu miesięczny termin minął 22 maja. Na ostatniej przed wakacjami sesji zaplanowanej na 22 czerwca sprawy tej nie było jednak w porządku obrad. Ale to nie koniec spektaklu.
Krótko przed sesją przewodniczący Sobierajski, zakomunikował, że 22 czerwca nie będzie go w Ciechocinku. Obrady miał poprowadzić jego zastępca Wojciech Zieliński. Na kilka dni przed sesją trafiło w jego ręce kolejne wezwanie wojewody do rozpatrzenia sprawy Bartoszka. Wojewoda podkreślał, że w razie dalszej bezczynności rady on sam wyda tzw. zarządzenie zastępcze.
- Niestety, pan przewodniczący nie dotrzymał terminów. Musiałem więc szybko podjąć jakieś decyzje - mówi Zieliński.
Na jego wniosek wszystkie komisje rady zgodziły się, by rozszerzyć o tę sprawę porządek obrad. Bartoszek oświadczył jednak, że nie może tego dnia być na sesji, ma bowiem ważny wyjazd do Bełchatowa. W czasie posiedzenia Zieliński odczytał więc tylko pismo wojewody. Zapowiedział, że w razie potrzeby należy w wakacje zwołać w tej sprawie sesję nadzwyczajną. Okazuje się jednak, że szef ciechocińskiej rady ma w tej sprawie całkiem inne zdanie.
- Przewodniczący nie planuje żadnej nadzwyczajnej sesji - oświadcza urzędniczka z biura ciechocińskiej rady. Kiedy będzie następne posiedzenie rady? Na początku września.
Wiceprzewodniczący Zieliński prosił już Bartoszka, by dostarczył bełchatowską delegację, na dowód, że rada nie mogła w terminie zająć się jego sprawą. Uważa, że trzeba szybko wysłać wyjaśnienia do wojewody. Ale to już sprawa przewodniczącego, on nie chce wchodzić w jego kompetencje. Usiłowaliśmy się dodzwonić do Jerzego Sobierajskiego, ale nie odbierał telefonów.