https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w jednostce w Inowrocławiu. Czy żołnierze sami fabrykowali dokumenty? Sprawa trafiła do Ministerstwa Obrony Narodowej

(AWE, FI)
Skandal w 56. Kujawskim Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu
Skandal w 56. Kujawskim Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu fot. Dariusz Nawrocki
Szkolenia pilotów odbywają się na papierze. Tak twierdzi chor. Dariusz Warchocki z 56. Kujawskiego Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu. Dowództwo jednostki zaprzecza oskarżeniom.

O całej sprawie napisała w sobotę "Rzeczpospolita". Opublikowała też stenogramy rozmów pilotów - wynika z nich, że w jednostce mogło dojść do fałszerstwa. Aferę ujawnił chorąży Dariusz Warchocki, doświadczony żołnierz. Twierdzi, że zrobił to dla bezpieczeństwa pilotów.

Chorąży nagrał swoich kolegów i przełożonego w listopadzie minionego roku. Wtedy to dowódca eskadry skierował go - razem z drugim żołnierzem - na nocne loty z użyciem przyrządów noktowizyjnych.
"Wczoraj albo w sobotę. Wybierzcie sobie"

Czytaj też: - Szkolenie pilotów odbyło się tylko na papierze - twierdzi chorąży z 56. Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu [więcej informacji]

Przepisy mówią, że takie zadanie powinno być poprzedzone specjalistycznym szkoleniem i wykładami. Te zaś powinny być prowadzone według opracowanej wcześniej kompleksowej dokumentacji lotów - w żargonie: "kompleksówki". Dowódca powinien ją zatwierdzić, a po szkoleniu - podpisać, potwierdzając kompetencje uczestników.

Chorąży Dariusz Warchocki twierdzi, że żadnego szkolenia nie było. A kompleksową dokumentację sfabrykowali żołnierze na polecenie dowódcy. W opublikowanych przez "Rzeczpospolitą" stenogramach czytamy: "Żołnierz 1: No, a tę kompleksówkę to jak rozpisać? Dowódca: Nie rozpisać, tylko była przeprowadzona. (...) Wczoraj albo w sobotę. Wybierzcie sobie." Z dalszych rozmów wynika, że żołnierze spreparowali dokument.

- To sprawa z listopada ubiegłego roku. Z tego, co mi wiadomo, szkolenie wykonano poprawnie - zapewnia mjr Dariusz Świech, rzecznik prasowy dowódcy 56. Kujawskiego Pułku Śmigłowców Bojowych. - Zresztą na wniosek prokuratury wojskowej badała to żandarmeria wojskowa w Bydgoszczy i nie dopatrzyła się uchybień w dokumentacji.
Nie bez znaczenia był fakt, że trzej żołnierze - dowódca, żołnierz, który miał prowadzić szkolenie i drugi - jego uczestnik - potwierdzili, że szkolenie się odbyło.

Ostatni lot pułkownika. Zbigniew Rakoczy pożegnał się z żołnierzami [zdjęcia]

Wątpliwości pozostały

Jednak w tzw. rozkazie dziennym nie było po nim śladu, a przesłuchiwani żołnierze nie potrafili przypomnieć sobie jego daty. Nie ma też żadnej dokumentacji ze szkolenia - dowódca eskadry tłumaczył, że zgodnie z prawem została ona zniszczona.

Efektem działań prokuratury i żandarmerii było postanowienie o nierozpoczynaniu śledztwa. Dokument dotarł do inowrocławskiego pułku w lipcu tego roku.
- Pan chorąży postanowił się odwoływać od tej decyzji i złożył informację do Ministerstwa Obrony Narodowej, które zleciło Dowództwu Wojsk Lądowych zbadanie okoliczności - dodaje rzecznik pułku.
Chorąży Dariusz Warchocki złożył też kolejne zażalenie, tym razem do Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu. Dotyczyło ono fałszowania dokumentacji oraz mobbingu. Sąd przekazał sprawę do Wojskowej Prokuratury garnizonowej w Bydgoszczy.

Na pytanie, czy chorąży Dariusz Warchocki i jego partnerka życiowa, porucznik Diana Maziarek, są szykanowani w swojej jednostce, Świech odpowiedział: - To nieprawda. Nikt nie wnikał w prywatne życie chorążego.

Dariusz Warchocki nie chce na razie komentować swoich decyzji. Zrobi to dopiero po rozmowie z przełożonymi.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

D
D
Pewnie facet nie wytrzymał presji na te "odebrane zabawki" i się poskarżył do gazety. Tylko ,ze swobodne odstępowanie od procedur zwykle źle się kończy dla wszystkich. Przykładów jest wiele.
Nie wiadomo czy doszło by do katastrofy pod Smoleńskiem ,gdyby wszystkie procedury były przestrzegane.
Kilka lat temu miałem okazję spacerować koło bramy do jednostki w Jacewie.Była to sobota lub niedziela. Nagle pod szlaban podjechał srebny golf III, wysiadł z niego szczupły Pan z wąsem , który był tak pijany,że się zataczał. Pewnie był to żołnierz, bo żądał od ochrony wpuszczenia go na teren jednostki. Pertraktację się przedłużały.
Zastanawiałem się czy nie zadzwonić na Policję, ale w końcu zrobiło mi się żal rodziny tego człowieka i sobie odpuściłem.
To wszystko razem jednak nie buduje dobrego obrazu jednostki.
z
znajomy z pracy
Niestety tak właśnie kończą ludzie którzy mają psychikę dziecka którym jak się zabierze zabawki to są obrażeni na cały świat babrając w błocie swoich kolegów znajomych etc.. Już Pan zapomniał Panie Warchocki jak Pan latał na śmigłowcu w Iraku z niesprawnymi agregatami i za żadną cenę nie chciał Pan wpisać tej niesprawności w książkę pracy śmigłowca..? Dlaczego? Przecież to nie było zgodne z przepisami prawda? Ale wiadomo nalot razy trzy jest nie do pogardzenia prawda? I wtedy jakoś nie zależało Panu na bezpieczeństwie swoich kolegów! Ba ludzi których Pan woził na pokładzie! A teraz Pan zgrywa obrońcę uciemiężonych.. żałosny jesteś człowieku.
G
Gość
Może niech ktoś się zainteresuje też tym co się dzieje w temacie OCHRONA w 2pk w Inowrocławiu.
D
D
Minęło już kilkanaście lat od zakończenia przeze mnie zasadniczej służby wojakowej,ale jak widać w wojsku wcale czas nie biegnie na skróty. Tam jakby czas się zatrzymał za poprzedniego ustroju. Ta sama "sztuka",lenistwo i byle jakość.
Reformy są tylko na papierze,a profesjonalizacja armii , to jedna wielka lipa.
Do dziś mam w pamięci wojskową ścieme i notoryczne nadużywanie alkoholu. Zapita morda sierżanta tkwi mi do dziś w pamięci. Zreszta nie tylko sierżanta. Wojsko bez jakiejkolwiek dyscypliny.
Z drugiej strony czego Pan chorąży się spodziewał, po ujawnieniu takich informacji. Chyba nie medalu od przełożonych i uznania od kolegów.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska