Inicjatorem i kierownikiem badań pod Kruszynem między Bydgoszczą a Nakłem jest Robert Grochowski , archeolog, doktorant Akademii Bydgoskiej, który zgromadził wokół siebie grupę młodzieży z bydgoskich liceów i studentów. Za własne pieniądze, jako Bydgoskie Stowarzyszenie Miłośników Zabytków, kupili narzędzia i zaczęli dojeżdżać na miejsce, gdzie w 1939 r. polscy obrońcy powstrzymali pierwsze niemieckie ataki.
Postanowili własnymi siłami uratować fragment linii obronnych z bunkrami i stworzyć tu skansen militarny. W tym roku zapaleńcy uzyskali pomoc bydgoskiego starostwa powiatowego, gminy Sicienko oraz nauczycieli i uczniów zespołu szkół w Wojnowie.
- Oprócz badań archeologiczno-architektonicznych wykonujemy plany umocnień stanowisk artyleryjskich, obserwacyjnych - _wyjaśnia Grochowski. - _Robimy zdjęcia, dokumentację, aby został jakiś ślad. Cały system umocnień znika z powierzchni ziemi na naszych oczach i za kilka, kilkanaście lat może już nie być po nim śladu. Chcemy uratować mały ich fragment, resztę zostawiamy dla przyszłych pokoleń. Prócz skansenu zostawimy po sobie szlak turystyczny oraz dokumentację, która przyda się przyszłym zapaleńcom.
** Skansen bojowy
Grupa Grochowskiego nie jest w stanie otoczyć opieką i przywrócić dawną świetność całej linii obronnej, która ciągnęła się łukiem od okolic Kanału Bydgoskiego do Brdy pod Tryszczynem. Dlatego na skansen wybrali najbardziej eksponowane miejsce - zalesione wzgórze pod Kruszynem. Ekspozycja będzie się składać z żelbetowego schronu obserwacyjnego, zrekonstruowanego schronu drewniano-ziemnego oraz ok. 100-metro-
17 schronów
Na Przedmościu Bydgoszczy zbudowano 17 żelbetowych bunkrów (z planowanych 40) i długie linie okopów oraz przeszkód przeciwczołgowych. Niemcy trzykrotnie ponawiali ataki na pozycje polskie i każdorazowo byli zmuszani do wycofania. 3 września Polacy opuścili Przedmoście Bydgoszczy, bowiem po sforsowaniu mostu na Brdzie w Sokole-Kuźnicy przez niemieckie jednostki pancerne, obawiali się okrążenia od wschodu.
wej plątaniny okopów. Całość będzie wykonywana na podstawie wiedzy zdobytej podczas badań archeologicznych. Ściany okopów będą tak jak kiedyś szalowane deskami lub faszyną, czyli wierzbowymi witkami.
Szlak turystyczny wyznaczony zostanie od stacji kolejowej Zielonczyn przez Kruszyn, Osówiec, Szczutki, Tryszczyn. Na trasie stanie 10 dużych tablic z rysem historycznym, mapką, zdjęciami. Jeśli w przyszłości władze gminy Dobrcz poprą inicjatywę, szlak zostanie przedłużony do Borówna albo Włók. W 1939 r. na tym odcinku nie zdążono wybudować bunkrów betonowych, ale powstały tam linie okopów.
Żołnierze Września pamiętają
Żyjący jeszcze żołnierze Września mają już grubo powyżej osiemdziesięciu lat, ale cieszą się, że wreszcie ktoś zajął się tym mało znanym fragmentem historii Polski. Grochowski zabrał kilku z nich w okolice Tryszczyna. Po wielu latach potrafili odnaleźć okopy, w których powstrzymali niemieckie czołgi.
- Będę bardzo zadowolony, jeśli uczynią mi ten honor i 1 września przetną wstęgę otwierając skansen i szlak turystyczny - mówi archeolog. - Dodam też, że na tej linii walczyli moi dwaj dziadkowie. Jeden pod Tryszczynem, drugi na wysokości Szczutek. Chciałbym i im oddać w ten sposób hołd.
Grochowski przygotowuje rozprawę doktorską na temat fortyfikacji polskich we wrześniu 1939 roku, zatem i wątek dotyczący Przedpola Bydgoskiego zostanie w niej wykorzystany. Grochowski ma nadzieję, że linia obronna stanie się atrakcją turystyczną.
Zaproszenie na rajd
W sierpniu Bydgoskie Stowarzyszenie Miłośników Zabytków zorganizuje rajd pieszy szlakiem 35 pułku piechoty pułkownika Maliszewskiego. Była to jedyna formacja Wojska Polskiego, która wyrwała się z kotła w Borach Tucholskich. 1 września przez cały dzień odpierała ataki niemieckie na pozycji pod Rytlem. Nazajutrz atakowała 3 dywizję pancerną generała Guderiana, która wbiła się klinem w polskie pozycje po przejściu mostu na Brdzie w Sokole Kuźnicy. Pułk został rozbity dopiero pod Stronnem na wschód od Koronowa. Żołnierze jednak za wszelką cenę chcieli bronić Bydgoszczy. Ci, którzy 5 września zdołali dojść do Przedmościa Bydgoskiego, zastali tylko opuszczone umocnienia. To był dla nich ogromny szok. Przebili się jeszcze do ostatnich jednostek, które obsadziły most kolejowy w Łęgnowie.
