- Przed domem stoi wielka kałuża wody. Dwa odpływy, które są przed naszym domem, zresztą jedyne na tej ulicy, nie zdążą odbierać tak dużej ilości wody - mówi Tomasz Kamiński. - Ponadto tu jest zrobiony spadek.
Woda spływa na podwórze i przez całą posesję, na dół leci do jeziora. Zostawiła już po sobie ślady. Wyrzeźbione korytarze w płytkach i betonie.
- Płytki się podniosły, cały płot jest przekrzywiony, a dalej widać korytarzyki zrobione przez płynącą wodę - dodaje pani Małgorzata, mama pana Tomasza.
W domu jest jeszcze jej niepełnosprawny syn. - Na podwórze nie wyjedziemy wózkiem, bo już jest nierówny wjazd - mówi.
Państwo Kamińscy pokazują nagrania z poprzednich „powodzi”. Ogromne kałuże na drodze i potoki płynące przez ich posesję. Nie widać drogi.
- Podniesione płytki, popsute posłanie dla psów, zalane garaże, to nic. Woda dostaje się nam do domu - dodaje pani Małgorzata. - W pokoju pojawia się grzyb. Jestem chora na astmę i muszę to wdychać. Nałożyliśmy tapetę i zobaczymy co dalej.
Powodzie przed domem i potoki płynące na podwórzu to efekt każdych opadów deszczu. Sytuacja się nasiliła w tym roku.
- Jest zrobiony ładny parking za urzędem gminy. Zazwyczaj woda stała tam, teraz spływa wszystko tutaj. Jest zbyt duży spadek z obu stron - opowiada kobieta.
- W ubiegłych latach, była woda, ale teraz jest gorzej. To już szósty raz i z każdym opadem deszczu jest coraz gorzej - zaznacza pan Tomasz.
Państwo Kamińscy sprawę zgłaszali do urzędu. Na początku sierpnia postanowili zostawić pismo w magistracie.
- Zostałam zaproszona do urzędu. Po rozmowie z burmistrzem, który nie chciał oglądać naszych nagrań, mam dziwne wrażenie, że nasza sprawa nie zostanie załatwiona, a nas dalej będzie zalewać - dodaje pani Małgorzata.
Piotr Wojciechowski zna sytuację, zapewnia, że nikt nie umywa rąk.
- Poznaliśmy już sytuację. To z pewnością nie jest nic przyjemnego - mówi Zbigniew Małkiewicz, sekretarz gminy. - Podaliśmy pani Kamińskiej dwie propozycję rozwiązania problemu. Na jedno z nich się nie zgodziła.
Tym rozwiązaniem miało być powiększenie średnicy rur odwadniających, które biegną przez podwórze pani Małgorzaty. - Prosiłam o plany i mapy, chciałam się dowiedzieć, kto pozwolił, żeby przez mój teren przechodziły rurociąg odwadniający - mówi.
- Rury są tam od lat siedemdziesiątych. Jeżeli ktoś je tam położył, musiał mieć pozwolenie. Pytaliśmy się sąsiadki, czy zezwoli, by przez jej teren położyć rury, niestety, nie wyraziła zgody - dodaje sekretarz gminy. - Kolejnym naszym pomysłem jest podwyższenie chodnika. Państwa Kamińskich zalewa po ulewach, na anomalie pogodowe nie mamy wpływu i to nie jest jedyna rodzina w gminie, która ma taki problem.
Do sprawy wrócimy.
INFO Z POLSKI 14.09.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju