Przez tarczę antyrakietową w Słupsku nigdy nie powstaną drapacze chmur a w Redzikowie nie będzie nawet można zbudować wieżowca. Wciąż nie jest też jasny los lotniska w Krępie. Samo Redzikowo odwiedziła kolejna 50-osobowa delegacja z USA.
W promieniu kilometra od bazy antyrakietowej w Redzikowie nie będzie można budować żadnych budynków o wysokości do 20 kondygnacji, w promieniu trzech kilometrów nie będzie można budować bloków 60-kondygnacyjnych.
Dziś takich obiektów nie ma nawet w promieniu 100 kilometrów i nic nie wskazuje, że kiedykolwiek powstaną. Nie mniej Amerykanie wolą dmuchać na zimne, ponieważ powstanie wysokościowca w Redzikowie, czy Słupsku mogłoby zagrozić bezpieczeństwu ich bazy.
- Amerykanie nie są też do końca pewni, czy lotnisko rekreacyjne w Krępie nie będzie kolidowało z bazą - mówi Mariusz Chmiel, wójt gminy Słupsk, który razem z innymi samorządowcami, uczestniczy w regularnych spotkaniach z delegacją amerykańską. - Najprawdopodobniej nie, jednak muszą się jeszcze upewnić w tej sprawie.
Poza tym Amerykanie otrzymali od wójta plan zagospodarowania terenów przy lotnisku, oglądali samo lotnisko oraz ustalali jak duża ma być strefa ochronna bazy. Szczegóły w tej sprawie poznamy za kilka tygodni.
Jeśli Amerykanie nie będą chcieli na terenie bazy antyrakietowej pomników odrzutowców, gmina ma już dla nich alternatywne miejsce.
Cztery srebrne migi, które kiedyś latały w Redzikowie, stoją jako pomniki na terenie byłej jednostki, która niebawem przejmą Amerykanie. Ich własnością jest gmina Słupsk.
- Jeśli Amerykanom nie będą przeszkadzały, pozostaną na swoim miejscu - informuje Mariusz chmiel, wójt gminy Słupsk. - Jednak w razie czego, mamy dla nich inne miejsce.
Mogą stanąć po lewej stronie wjazdu na osiedle w Redzikowie, na szerokim trawniku, obok parkingu przed blokami.