- Problemy pojawiają się za każdym razem, kiedy muszę orać czy rozsiewać nawozy - relacjonuje rolnik z powiatu toruńskiego (nazwisko do wiadomości redakcji). - Trzeba wykazywać się niezwykłą umiejętnością i precyzją, aby lawirować pomiędzy słupami energetycznymi czy telekomunikacyjnymi, nie zahaczając o linię. Bo, jeśli doszłoby do jej uszkodzenia, to mnie obciążą kosztami naprawy.
W większości przypadków usunięcie słupa z pola graniczy z cudem. Z reguły koszty ponosi ten, który o to wnioskuje.
Jednym z rozwiązań jest ustanowienie służebności przesyłu. - Jest to pewnego rodzaju odszkodowanie - wyjaśnia Michał Gilewicz, radca prawny Kujawsko - Pomorskiej Izby Rolniczej. - Aby je wywalczyć, trzeba założyć sprawę w sądzie. Niestety, nie jest łatwe doprowadzenie jej do korzystnego finału. Takie firmy, jak energetyczne, bardzo dobrze przed czymś takim się bronią i rolnik w pojedynkę nie ma z nimi szans. Niektórzy gospodarze pomocy szukają u firm prawniczych. Trzeba jednak uważać.
Nasi Czytelnicy już nie raz informowali, że odwiedzają ich przedstawiciele, którzy namawiają do podpisania umowy. Gwarantują wysokie odszkodowanie i często żądają zaliczki. - Takich niekompetentnych osób nie brakuje - mówi Mirosław Hajdus, pełnomocnik firmy Alter - Ego w Toruniu. - Z reguły są to młodzi przedstawiciele różnych kancelarii prawnych, którzy nie mając wiedzy próbują zdobyć klienta, wciskają przysłowiowy kit.
Hajdus dodaje, że taką rekompensatę mylnie nazywa się odszkodowaniem. - Jest to wynagrodzenie - precyzuje. - Jego wysokość zależy od długości i szerokości linii na danej działce, napięcia czy ceny gruntu.
Jest jednak szansa, że problem zostanie rozwiązany kompleksowo. Wszystko dzięki ustawie o korytarzach przesyłowych. Gwarantuje z góry określoną rekompensatę dla właścicieli nieruchomości, przez którą przebiega linia energetyczna czy nawet rurociągi. - Znając życie, jeszcze długo na to poczekamy - kończy Gilewicz.