MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smacznego!

Anita Chmara

     Teatr im. Wilama Horzycy zaprasza na najnowszą sztukę: "Kolacja na cztery ręce" Paula Barza. Trzech aktorów, mała scena, a tyle przyjemności.
     Pewnie wiele osób pamięta doskonałą inscenizację "Kolacji..." w Teatrze Telewizji. Tekst świetny, przygotowany po to, by widz spędził dwie sympatyczne godziny w teatrze, a aktorzy mogli pokazać się z najlepszej strony. Jak mało która sztuka, ta właśnie daje szansę aktorom. Scenografia, owszem, dobrze że jest, ale powiedzmy - i bez scenografii byśmy się obyli. Mamy przed sobą bowiem jedną lepszych komedii.
     A propos scenografii i rekwizytów - kto wie, czy bez tej całej oprawy nie oglądałoby się łatwiej? Jak bowiem wytrzymać na spektaklu, którego centralnym miejscem jest suto zastawiony stół, pełen ostryg, winogron, borowików marynowanych, owoców, pasztetów, i kapłonów?... W końcu to kolacja.
     Bo właśnie pewnego wieczoru Jerzy Fryderyk Haendel wydaje kolację. A zaprasza na nią Jana Sebastiana Bacha. Ci dwaj królowie muzyki barokowej tak naprawdę nigdy się nie spotkali, ale od czego wyobraźnia? Jakby wyglądało spotkanie kompozytorów, gdyby jednak doszło do skutku? O tym właśnie mówi sztuka, którą teraz zobaczyć możemy w Toruniu.
     Dodajmy, że nie jest to spotkanie dwóch statecznych panów. Do historii przechodzą osobowości, mamy więc przed sobą osobowości co się zowie. Panowie są buńczuczni. Sztuki panowania nad emocjami w baroku chyba zresztą nie znano, a już z całą pewnością nie ceniono aż tak jak dziś.
     W toruńskiej inscenizacji występuje trzech znakomitych aktorów. W rolę Jerzego Fryderyka Haendla wcielił się Jerzy Gliński, Jana Sebestiana Bacha gra Mieczysław Banasik, natomiast Janem Krzysztofem Schmidtem - przyjacielem i sługą Haendla - jest Niko Niakas.
     Trio doskonałe. Tych trzech na scenie to rozrywka gwarantowana. Trzeba na przykład zobaczyć oczy Mieczysława Banasika. Jeśli Bach nie miał takich oczu i jeśli nie patrzył w ten sposób na ludzi, których w danej chwili chciał zmieść z powierzchni ziemi, to w każdym razie mieć powinien. Haendel Jerzego Glińskiego też ma charakterek, a jakże. Haendel bogacz, rozpieszczany przez publiczność, potrafi być doprawdy nieprzyjemny. Musi popłynąć dużo wina, by wielki Haendel przyznał, że dzieła "Pacha" nie są mu obce. Obaj panowie grają znakomicie. Co prawda, podczas premiery prasowej Jerzy Gliński nie był w najlepszej kondycji na skutek choroby i przedstawienie nie wypadło tak, jak na trzech próbach generalnych czy na pierwszej premierze. Ale czy to właśnie nie przewaga teatru nad kinem? Nigdy, niestety, nie zobaczymy, jak na przykład gubi tekst Robert de Niro, nigdy nie usłyszymy kinowego szeptu suflera. Czy nie szkoda?
     No, i Schmidt. Ma rolę zdecydowanie najmniejszą, ale na tym właśnie polega sztuka - stworzyć postać, mając do dyspozycji zaledwie kilka krótkich wejść na scenę. No i proszę. Ten Schmidt dostał oklaski tak samo gorące, jak dwaj poprzedni panowie i to oklaski zasłużone. Schmidt jest lokajem wielkiej odwagi. Potrafi powiedzieć Haendlowi, co o nim myśli i trzaskać drzwiami, aż strach bierze, czy futryna wytrzyma. A trzeba też dodać że Schmidt bez Haendla żyć już nie potrafi. I jak to zgrać?
     Dlatego właśnie należy wybrać się na toruńską "Kolację na cztery ręce" w reżyserii Ewy Marcinkówny. Jeśli pójdziemy najedzeni - unikniemy stresu. Jeśli jednak pójdziemy głodni - też nie szkodzi, gdyż kupując program, otrzymamy dwudziestoprocentowy rabat do pewnej toruńskiej restauracji.

     -----------
     Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu, "Kolacja na cztery ręce" Paula Barza, reż. Ewa Marcinkówna, scenografia Marlena Skoneczko. Premiera 31 grudnia 2002 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska