
Swojego faceta, pana Andrzeja, nazywała mężem. 41-latka opowiadała, że ma dwoje dzieci z poprzedniego związku. - Sąd mi je odebrał. Teraz dzieciaki mieszkają kilkaset kilometrów ode mnie. Sąd tak zdecydował, mnie na złość, żeby dzieci ode mnie oddzielić - żaliła się. Twierdziła, że jest (a raczej była) dobrą matką. A to, że nie była na pierwszej komunii swojego dziecka? No, cóż. Tak wyszło.

W międzyczasie bezdomni zbudowali sobie prowizoryczną altanę. Przeprowadzili się do niej z wynajmowanego garażu. Kilkadziesiąt metrów dalej.- Dwa tygodnie temu kupiłem działkę, na której stała altanka bezdomnych - tłumaczy pan Edward, który znał ofiary. - Pozwoliłem im tam mieszkać. Pod jednym warunkiem: mieli tylko posprzątać. Posprzątali. Dzień przed Wigilią mój syn dał im 100 złotych. Za to, że tak ładnie posprzątali.
![Śmierć w świąteczną noc w Bydgoszczy. Dwie osoby nie żyją [zdjęcia]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/65/52/55f052548fa3c_o_xlarge.jpg)

- Ja od policji, straży miejskiej i od pomocy społecznej niczego nie chcę, ale do pani miałabym sprawę - bezdomna skierowała się w moją stronę. - Ja się do pani odezwę, to może mi pani pomoże nawiązać kontakt z moimi dziećmi. Ale nie od razu. Teraz muszę się jakoś ogarnąć w życiu. Znaleźć normalną pracę, normalne mieszkanie. I tak dalej. Nie odezwała się już w ogóle.