https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sól i cukier mają wrócić do szkół. Obiady będą tańsze, ale czy zdrowsze?

(ea)
Obecnie do przyrządzania posiłków w szkolnych stołówkach soli można używać tylko w minimalnych ilościach. Jednym obiady smakują, innym nie
Obecnie do przyrządzania posiłków w szkolnych stołówkach soli można używać tylko w minimalnych ilościach. Jednym obiady smakują, innym nie Andrzej Zgiet
- Sól i cukier wrócą do szkół - zapowiada Anna Zalewska, nowa minister edukacji. Jej zdaniem zakaz używania tych przypraw przyniósł więcej szkody niż pożytku.

Od września obowiązują nowe przepisy, zgodnie z którymi w szkolnych stołówkach zakazany jest cukier, a sól można stosować symbolicznie. W sklepikach nie wolno sprzedawać żadnych produktów zawierających cukier. Z półek zniknęły nawet drożdżówki.
PO, która wprowadziła zmiany tłumaczyła, że ma to nauczyć dzieci zdrowego odżywiania.

Przeczytaj również: Uczeń - diler czipsów na dużej przerwie [wideo]

Tymczasem zdaniem nowej minister edukacji Anny Zalewskiej nie prowadzą one do niczego. Dlatego zapowiada ona ponowną zmianę przepisów na bardziej liberalne. W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" stwierdziła, że najpierw należy nauczyć dzieci racjonalnego odżywiania, a dopiero potem wprowadzać zakazy. Zapowiedziała też, że zmiana przepisów obowiązujących od 1 września w tym względzie będzie jednym z jej priorytetów.

W szkołach mówią jednak, że większość dzieci przyzwyczaiła się już do innego smaku potraw. - Na początku rzeczywiście był szok, ale teraz uczniowie zaakceptowali już posiłki bez soli i cukru - mówi Beata Nalińska, intendentka w SP 58 w Bydgoszczy. - Nie zauważyliśmy, aby rezygnowali z obiadów. Natomiast musimy bardzo starannie układać menu, aby zmieścić się w stawce żywieniowej, która wynosi 2,80 zł. Gdyby złagodzono przepisy, byłoby łatwiej pod względem finansowym. Ale na pewno nie przesadzalibyśmy z ilością soli i cukru.

- Liczba dzieci korzystających ze stołówki się nie zmniejszyła. Nie odczuliśmy szczególnie zmiany przepisów od września - mówi również Wioletta Wojciechowska, wicedyrektor SP 20 we Włocławku. - Co prawda, niektóre dzieci przynoszą ze sobą sól, ale większości obiady smakują. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nadmiar soli jest szkodliwy. Nawet gdyby można było, nie będziemy jej stosować w dużo większych ilościach.

- Zastąpiliśmy cukier miodem, wprowadziliśmy też więcej ziół - mówi Elżbieta Małecka, dyrektor ZS 14 w Toruniu. - Nieco podnieśliśmy stawkę żywieniową i obecnie wynosi ona 3,50 zł. Złagodzenie przepisów prawdopodobnie pozwoliłoby nieco obniżyć koszty ponoszone przez rodziców. Od grudnia w naszej szkole ruszy też sklepik. Osoba, która go będzie prowadzić, musi dostosować się do obowiązujących jeszcze przepisów. Widzimy jednak, że dzieci nadal przynoszą do szkoły nie tylko drożdżówki, ale też chipsy i colę. Od wielu lat uczymy dzieci zasad zdrowego żywienia, ale niestety, nie zawsze przynosi to skutek zarówno wśród dzieci, jak i rodziców.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
darkshine

to rodzice powinni wyrabiać w dzieciach nawyk zdrowego żywienia. Jeśli w domu dostaje cały czas mrożone gotowce ze sklepu i jest nauczone, że wyjazd do Maca to nagroda, nie ma się co dziwić że w szkole tez woli śmieci. 

K
Karoles

Zdrowe jedzenie zdrowym jedzeniem, ale bez przesady.  Nikt nie każde dzieciakom jeść frytek smażonych na głębokim oleju, ale też nie każmy i,m jeść trawy i mleka sojowego.

M
Moniaaa

Ja jestem zdania, ze ograniczanie spożycia soli i cukru jest chore. Te minerały są potrzebne do funkcjonowania naszego organizmu i są określone ilości dziennego spożycia więc zjedzenie dobrze przyprawionego obiadu na pewno tych norm nie przekracza. 

G
Gość

Wylewanie dziecka z kąpielą .Jak można wprowadzać tak bezsensowny i głupi zakaz? Ograniczenie i uświadamianie o złym wpływie na organizm cukru i soli -to rozumiem.Ale w Polsce to od razu brali by się za karanie i zamykanie .Skąd ta głupota się w tym kraju wzięła? 

G
Gość

Co za głupia baba z minister. Jak ktoś niezdrowo je w domu to mu nie smakuje takie jedzenie. Trzeba zwiększyć dochody budżetu to niech dzieci jedzą śmieci i kupują śmieciowe jedzenie. Od razu proponuje zwiększyć budżet na leczenie otyłych.

a
aaadaaammm

"....Nieco podnieśliśmy stawkę żywieniową i obecnie wynosi ona 3,50 zł. Złagodzenie przepisów prawdopodobnie pozwoliłoby nieco obniżyć koszty ponoszone przez rodziców..."

 
ile to jest NIECO??
zdrowego jedzenie nie da się przełożyć na koszty! jeżeli jesz (żresz) byle co - wyjdzie to w niedługim czasie i tyle! od dziecka powinno się wpajać maluchom (bo dla rodziców juz za późno), że jedzenie słodkiego, słonego, tłustego (czipsy, batoniki, cola itd. itp.) umowny raz na rok nie zrobi źle, ale wpppie przanie tego gie często wprowadzi w późniejszym zyciu choroby....
ile pieniędzy idze na g... reklamy chipsów, a ile na ser, twaróg czy orzechy...???
a
asdaa

brawo! niech Nutellllla wróci do przedszkola i batoniki!!! dzieci bardzo się ucieszą, a  rodzice (ci kompletnie nieświadomi) też będą zadowoleni!!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska