19 czerwca 1991 r. do domu bossa nowosolskiej społeczności cygańskiej, Waldemara H. zapukali jacyś mężczyźni. Gospodarzowi zaproponowali sprzedaż złotego łańcuszka - jakoby fantu z kradzieży. Podstęp się udał. Domownicy odwołali psy i goście zostali wpuszczeni do środka. Zaraz też związali i brutalnie pobili Waldemara H., jego konkubinę, Annę W. oraz syna gospodarza, także Waldemara. Uzyskawszy informację, gdzie ukryte jest złoto, bandyci zamordowali domowników ciosami nożem. Uciekli z łupami o trudnej do oszacowania, ale na pewno ogromnej wartości. Najcenniejsze ze złotych precjozów było jajo z pracowni Faberge na dworze ostatniego cara Rosji Mikołaja II.
Finał z pomocą dziennikarzy
Jacek D., Szymon G. ps. Cygan i Hieronim D. odpowiadali już za tę zbrodnię przed Sądem Wojewódzkim w Zielonej Górze. W roku 1994 zostali uniewinnieni od głównego zarzutu, a skazani jedynie za paserstwo skradzionych precjozów. Sąd uznał, iż oskarżeni nie mogli przejechać 200 km z Nowej Soli do Inowrocławia w półtorej godziny. Sąsiad zamordowanych słyszał ich krzyk o godz. 2.20, a o godz. 3.50 podejrzani zameldowali się w inowrocławskim hotelu. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił ten wyrok nakazując prokuraturze usunięcie istotnych braków w postępowaniu przygotowawczym. Ponowne śledztwo trwało bardzo długo i w końcu zostało zawieszone. Wznowiono je po głośnej publikacji "Gazety Wyborczej".
Główną przeszkodą w zakończeniu śledztwa był brak jednego z podejrzanych - Sandryno L. z Nowej Soli, który ukrywał się w Wielkiej Brytanii, ale po długotrwałej procedurze ekstradycyjnej został sprowadzony do Polski i także zasiądzie na ławie oskarżonych.
Mocne argumenty
Przedstawiciel służb śledczych, który nie chce ujawniać tożsamości przekonuje, że materiał dowodowy jest bardzo mocny. Według niego, skazanie jest pewne, bo policja i prokuratura wykonały kawał dobrej roboty. Koronnym dowodem będzie materiał genetyczny znaleziony na miejscu zbrodni, m.in. włosy czterech podejrzanych. Kod DNA jednoznacznie wskazuje na podejrzanych. Pozostałe dowody oparto na poszlakach. _
Nie pękał
- "Dombas" był twardy i nieustępliwy, walczył _- mówi śledczy. - To typowy niebezpieczny przestępca, ale raczej nie kreowałbym go na szefa grupy przestępczej. Cyganie wzięli go do siebie, ponieważ "nie pękał na robocie". Nie wiemy, kto z podejrzanych zabił tych ludzi, ale prawo mówi o współodpowiedzialności, a wszyscy oni są współsprawcami. Jestem przekonany, że całe zło, zlecenie zbrodni wyszło od Szymona G., który jest Romem. Wszyscy podejrzani siedzą. Nie przyznają się do winy.
Skazany w Bydgoszczy
Przypomnijmy, że w roku 2001 Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał "Dombasa" na 8 lat więzienia za przewodzenie 14-osobowej grupie o charakterze zbrojnym, która pod szyldem fikcyjnych firm dokonała w całej Polsce szeregu wyłudzeń towarów. Kilku z nich, z hersztem na czele, odpowiadało też za uprowadzenie ze szczególnym udręczeniem dwóch mężczyzn i zbrojny napad na inowrocławską mleczarnię.
To właśnie podczas tego procesu sąd odczytał m.in. zeznania jednego z oskarżonych, Krzysztofa D. "Dombas" miał mu się chwalić, że we czterech dokonali napadu na dom króla Cyganów w Nowej Soli. Osobiście poderżnął gardła trojgu Cyganom i skradł skarby przechowywane w ich domu. Później, w inowrocławskiej restauracji, miał się bawić jajem Faberge i pokazywać złote oraz srebrne monety. Autor sensacyjnych zeznań zaprzeczył wszystkiemu przed sądem.
W rzeczywistości sprawców było sześciu.
Sól w oku "Dombasa"
Marek Weckwerth
Materiał genetyczny znaleziony na miejscu zbrodni jednoznacznie wskazuje na podejrzanych. Jest ich sześciu, w tym znany z głośnego procesu przed bydgoską Temidą Jacek D. - "Dombas". Już za kilka dni wszyscy zostaną oskarżeni o dokonanie potrójnego zabójstwa w Nowej Soli pod Zieloną Górą.