- Jak ocenia Pan okres przygotowawczy Wdy do rundy wiosennej. Czy wszystko co było wcześniej założone udało się zrealizować?
- Okres przygotowawczy przepracowaliśmy solidnie. W styczniu trenowaliśmy na hali. Pod koniec stycznia pogoda pozwoliła nam wyjść na powietrze, więc trenowaliśmy na zmianę hala-teren. Luty to już zajęcia na dworze. Korzystaliśmy też z basenu w Przechowie. Głównym założeniem całego okresu przygotowawczego były gry kontrolne. Postawiliśmy zdecydowanie na sparingi, by zawodnicy mieli częsty kontakt z piłką. Plan został prawie wykonany. Nie odbyły się trzy zaplanowane sparingi i to ze względów pozaboiskowych. Nie przyjechała Stal Grudziądz, Legia Chełmża i Sadownik Waganiec. Doszedł nam za to mecz z Chełminianką.
Do frekwencji na zajęciach i zaangażowania zawodników wielkich zastrzeżeń nie mam. W styczniu na wszystkich zajęciach (16) był Maciej Lewicki. Natomiast w lutym (16) Sulowski, Cel i Lonser. Zdaję sobie sprawę, że na frekwencję wpływ miały częste gry. Graliśmy regularnie środa - czwartek. Bo mecz to jednak mecz. Jest to trochę więcej niż zwykły trening.
- Pogoda tej zimy popsuła przygotowania do ligi. Nie obawia się Pan, że brak możliwości gry na trawie będzie miał duży wpływ na poczynania piłkarzy w pierwszych spotkaniach?
- To jest mankament tego okresu przygotowawczego. Gra na hali i śniegu to nie jest to. Na trawie gra się inaczej. Jest inne czucie piłki. Pod tym względem jesteśmy do tyłu podobnie jak inne zespoły. Wszystkie sparingi graliśmy na śniegu albo na zmrożonej płycie. Zdaję sobie sprawę, że brak gry w normalnych warunkach może rzutować na nasze poczynania na boisku w pierwszych meczach. Można się jedynie łudzić, że chłopacy będą na tyle spragnieni gry na trawie, że walecznością i ambicją nadrobią te braki.
- Jak ocenia Pan nowe nabytki Wdy. Czy nowi napastnicy grający dotychczas w niższych klasach rozgrywkowych udźwigną ciężar zdobywania bramek w lidze?
- W sparingach strzelaliśmy bardzo dużo bramek (50 strzelonych, 28 straconych). Bilans bardzo budujący. Mariusz Arentowicz nie wszystkie sytuacje wykorzystywał. W IV lidze jest inna gra niż w A klasie. Tu trzeba piłkę przytrzymać, rozejrzeć się, podać do lepiej ustawionego kolegi. Nie wolno grać na hurra. W paru meczach Mariusz pokazał się z dobrej strony. Natomiast Maciej Lewicki nie radził sobie na śniegu. Lepiej wypadał na boiskach na trawie. Rozegrał 3-4 udane mecze. Taki był zamysł, żeby sprowadzić zawodników, którzy będą łasi na strzelanie bramek. Zobaczymy jak będą grać w normalnych warunkach. Teoretycznie już wiem na kogo będę stawiać. Razem raczej nie zagrają.
Natomiast Maciej Paczkowski to młody chłopak z przyszłością. Jego przyjście to plus, bo doszło do rywalizacji z Przemkiem Muellerem i to zdrowej rywalizacji. Ma to wyjść z korzyścią dla całego zespołu.
- Pierwszy mecz zagracie z wiceliderem tabeli na jego boisku. Czy obawia się Pan konfrontacji z Victorią Koronowa?
- Pierwszy mecz ligowy to duża niewiadoma. Zagraliśmy 12 meczów kontrolnych, ale w innych warunkach. Victoria to dobry zespół, jednak już inny niż jesienią, bo odeszło z niego kilku czołowych zawodników. Można mieć jednak obawy, bo zawsze gra się z nią trudno. Zobaczymy jak to będzie, ale na pewno pierwszy mecz o niczym nie zadecyduje. Nie wiadomo też, czy mecz się odbędzie. Victoria chce spotkanie przełożyć.
- Kto Pana zdaniem będzie walczył o utrzymanie w lidze, a kto o awans do wyższej klasy rozgrywkowej?
- Myślę, że w grupie walczącej o utrzymanie nas nie będzie. W dole tabeli jest duży ścisk. Nie chciałbym nikogo wskazywać już dziś. Czas pokaże. Pierwsze mecze na pewno nie pokażą spadkowiczów. Nie przekreślą niczyich szans na pozostanie. Natomiast o awans powinni walczyć Cuiavia Inowrocław, Mień Lipno i Sparta Brodnica.
- Ile punktów musicie wywalczyć, aby utrzymać się w lidze?
- Dzisiaj trudno jest powiedzieć ile to będzie punktów. W ubiegłym sezonie Wda miała po rundzie jesiennej 14 pkt., a do utrzymania wystarczyło ich 33. Teraz powinno być podobnie. Żeby utrzymać się powinniśmy zdobyć około 20 punktów. My gramy u siebie ze słabszymi drużynami. To te mecze musimy przede wszystkim wygrać. Trzeba także szukać punktów na wyjazdach. Rozmawiał
Spadek nie dla nas
Sławomir Wojciechowski fot. Andrzej Bartniak

Rozmowa z Leszkiem Ślęgą trenerem Wdy Świecie