- Zaczęło się od pasji taty, Józefa i przysmaku chrzanowego - opowiada pan Adam. - To sos, nad którym pracowaliśmy prawie siedem miesięcy. Nad niektórymi siedzimy krócej - z miesiąc. Wpadliśmy na pomysł musztardy piernikowej, którą odtworzyliśmy ze staropolskiego przepisu. Zainspirował nas wybitny znawca kuchni staropolskiej, prof. Jarosław Dumanowski z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. On podsunął nam recepturę. Po wielu, wielu próbach udało się. Odtworzyliśmy smak, który kiedyś gościł na szlacheckich stołach.
Na zdrowie!
Według staropolskich receptur, w Lubiczu powstają też syropy. - Zdrowotne - dodaje pan Adam. - Ten z pędów sosny dobrze działa na górne drogi oddechowe, na wzmocnienie systemu immunologicznego. Idealny na taką aurę, którą akurat mamy. Niektórych syropów można używać do deserów. Do naleśników pasuje syrop z kwiatów bzu. Z tego, co mi wiadomo, cesarz austriacki jadał w ten sposób. Robimy też octy, które nie są aromatyzowane. Robimy je z owoców, kwiatów. Wszystko naturalne, nie ma sztucznych konserwantów. Mamy też produkty o krótkim okresie trwałości. Na przykład - malinę na ostro, którą po otwarciu trzeba szybko schować do lodówki.
Nagrodzeni w Grucznie
Rodzina rozkręciła interes "Ekologia spod strzechy". Co cieszy się największym uznaniem wśród fanów ekologicznych sosów? Okazuje się, że przysmak chrzanowy. - Dobry do ryb, wszystkich rodzajów mięs - wylicza pan Adam. - Musztarda piernikowa pasuje też do serów. Obecnie robimy ją w dwóch wersjach - ze zmieloną gorczycą i z gorczycą w całości. Jak kto lubi. Stawiamy na ekologię, więc nie ma mowy np. o spryskiwanym chrzanie.
Wyroby Siadaków zostały docenione podczas zeszłorocznego festiwalu w Grucznie, skąd rodzina przywiozła pierwsze miejsce w kategorii przetwory owocowe i warzywne.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców