Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia Solidarność w Grudziądzu do likwidacji. Ilu zwolnią?

Przemysław Decker
sxc.hu
Zwolnionych może zostać nawet kilkadziesiąt osób. - Prezes poinformował, że wypowiedzenia dostaniemy na koniec tego miesiąca - mówi Paweł, pracownik firmy.

Mimo że za pasem święta, w działającej przy ul. Składowej Spółdzielni Solidarność panuje smutna atmosfera. Pracownicy wiedzą bowiem, że historia zakładu, który budowali przez kilkadziesiąt lat dobiega właśnie końca.

- Czuję się współwłaścicielem tego majątku. Może teraz zostać zmarnowany - mówi Paweł, który w Spółdzielni przepracował ponad ćwierć wieku.

Jest pewien, że zostanie zwolniony. Tak samo jak jego kilkudziesięciu kolegów i koleżanek.

- Większość osób tu zatrudnionych ma przepracowanych kilkanaście i więcej lat. Trudno będzie im odnaleźć się na rynku. Tym bardziej że w naszym mieście jest duże bezrobocie - mówi mężczyzna.

Część załogi to osoby niepełnosprawne, więc one będą miały jeszcze trudniej.

Na pierwszy ogień "poszła" szwalnia

Grudziądzka firma składała się z dwóch podstawowych ogniw: zakładu przetwarzania tworzyw sztucznych i szwalni. Jak mówią pracownicy, to drugie ogniwo przez szefostwo Spółdzielni było traktowane jako słabsze.

- Nasi przełożeni mówili, że jesteśmy za mało wydajni i generujemy straty - przekonuje szwaczka, która wolała zachować anonimowość.

Jak twierdzi kobieta, zarząd firmy w stosunku do załogi szwalni już od początku roku realizował strategię "małych kroków".

Na czym ona polegała? Żeby uniknąć zwolnień grupowych i wypłaty odpraw, co jakiś czas wypowiedzenia otrzymywało po kilka osób.

W ten sposób, szefostwo uporało się ze szwalnią.

Zarząd nie widział innego wyjścia

Spółdzielnia zgodnie z prawem należy do tych pracowników, którzy posiadają udziały. To oni solidarnie decydują o najważniejszych w firmie sprawach. I zdecydowali. Podczas walnego zgromadzenia spółdzielców.

- Członkowie zarządu firmy postawili wniosek o likwidację całego zakładu. Przekonywali, że jest to jedyne rozwiązanie, bo w - innym wypadku - czeka nas bankructwo - twierdzi Adam Ronowski, szef działającego w Spółdzielni związku zawodowego "Solidarność".

Choć związkowcy doprowadzili do utajnienia głosowania, większość spółdzielców przychyliła się do wniosku szefów firmy.

Wybrano też tak zwanego likwidatora. Został nim Bogusław Sędzicki, prezes Spółdzielni.

Pracownicy, którzy głosowali przeciw likwidacji boją się, że majątek firmy może zostać roztrwoniony.

- Jestem pewien, że prezes wystawi go na sprzedaż. Pytanie tylko komu i za ile? Ciekawi mnie też, co się stanie z pieniędzmi? - obawia się pan Paweł.

Między innymi te pytania reporterzy "Pomorskiej" chcieli zadać prezesowi Sędzickiemu. Dwukrotnie odmówił rozmowy ze względu na bardzo trudną sytuację osobistą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska