Sportino zakończyło rundę zasadniczą rozgrywek na dopiero piątym miejscu. Wygrali aż 21 z 30 spotkań, ale nie wystarczyło to do zajęcia wyższej lokaty.
Przed tygodniem w kiepskim stylu przegrali w Gdyni (68:94). - Mecz nam nie wyszedł. Byliśmy ponadto zmęczeni i znużeni długim sezonem zasadniczym - mówi Aleksander Lichodzijewski, środkowy Sportino. - Ponadto Asseco Prokom 2 to silny zespół. Był znakomicie przygotowany do spotkania z nami.
Kujawianie nie zdołali więc wywalczyć przewagi własnego parkietu w ćwierćfinałach. Mieli bowiem gorszy bilans bezpośrednich spotkań z Sokołem. Aby awansować do półfinałów muszą wygrać dwa spotkania. Pierwsze zaplanowano w sobotę w Łańcucie. Drugie odbędzie się w środę w Inowrocławiu (godz. 18). Ewentualna trzecia potyczka zostanie rozegrana na Podkarpaciu.
Wszyscy podopieczni Aleksandra Krutikowa są zdrowi. - Od dawna czekaliśmy na play offy. Znajdziemy pokłady energii, które powinny pozwolić nam pokonać dwa razy Sokoła - zapewnia Olek Lichodzijewski.
Wiele zależeć będzie od postawy zmienników. W obydwu przegranych bojach z ekipą z Łańcuta, rezerwowi się nie popisali. O postawę podstawowych zawodników nie należy się obawiać.
Wiele wskazuje, że Sokół zagra w sobotę bez Macieja Klimy. Środkowy narzeka bowiem na kontuzję barku. Kluczowe będzie powstrzymanie rozgrywającego Sokoła Rafała Glapińskiego, a także wygranie walki na tablicach.
MACIEJ DRABIKOWSKI