Michał S., Łukasz W. oraz Dawid K. spędzą za kratami kolejno pięć, cztery i dwa i pół roku. To kara za brutalne pobicie Jarosława Dyksa.
Poszkodowany, od 2008 roku jest przykuty do łóżka, nie może sam funkcjonować i wymaga całodziennej opieki. Wyrok w sprawie, po apelacji złożonej przez adwokata chuliganów, którzy skopali chłopaka i przez jego ojca, zapadł w połowie września.
Przeczytaj też: Wyrok w sprawie brutalnego pobicia Jarka Dyksa, strony są niezadowolone [szczegóły].
Skazani mieli stawić się do odbycia kary już 22 października. Żaden z nich nie przyszedł jednak do aresztu śledczego.
- Przypadki, kiedy skazani sami zgłaszają się w terminie określonym przez sąd, są bardzo rzadkie - przyznaje Jarosław Ladziński, dyrektor Aresztu Śledczego w Bydgoszczy, do którego miało przyjść trzech skazańców.
Przeczytaj również: Sprawa o pobicie Jarka Dyksa: sąd podtrzymał wyroki skazanych [szczegóły].
Okazało się, że jeden z katów Dyksa skierował do sądu wniosek o odroczenie odbycia kary.
- Niezależnie od tego wszyscy trzej będą doprowadzeni do aresztu przez policję. A to na mocy sądowego nakazu - wyjaśnia Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - Policja ma trzydzieści dni na doprowadzenie skazanych. Jeżeli nie uda się tego dokonać, najpewniej będą ścigani listem gończym.
Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, jeden ze skazanych ma przebywać za granicą.
Czytaj e-wydanie »
