www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Krótkie spódniczki, odsłaniające pośladki, krzykliwy makijaż i ostentacyjne przechadzanie się wzdłuż drogi - takie widoki nie dziwią kierowców, którzy przejeżdżają krajową "dziesiątką".
Tirówki nie mają chyba łatwego życia, a teraz twierdzą, że od dwóch tygodni szykanują je kryminalni.
- Przyjeżdżają codziennie i znęcają się nad nami. Są wulgarni, chamscy. Jeden to mi nawet powiedział, że tak już będzie zawsze, jeśli czegoś im nie powiemy. A my przecież nic nie wiemy - tłumaczy jedna z pań. Nie chce zdradzić imienia, ale za to podaje wiek: 26 lat.
Prostytutki są zdeterminowane. Chcą nagłośnić sprawę, bo funkcjonariusze odstraszają im klientów. - Od dziewięciu lat tu stoję i jeszcze tak nie było, żeby mi policjant tyłka pilnował.
Czuję się bardziej chroniona niż prezydent. Ale wiadomo, dlaczego. Chcą, żebyśmy im mordercę podały na tacy. Tylko, że żadna z nas go nie zna. Nic nie widziałyśmy i nic nie słyszałyśmy - mówi inna kobieta.
Tirówki (same też tak o sobie mówią) twierdzą, że funkcjonariusze jeżdżą za nimi po lesie, podchodzą do ewentualnych klientów i każą im "spie...ć".
- Mam do wykarmienia dwójkę małych dzieci. Prostytucja w Polsce nie jest zakazana (karane jest jedynie stręczycielstwo - dop. red.). Nikt mi tego nie może zakazać. Złożę skargę do komendy za utrudnianie mi pracy - denerwuje się 19-letnia Natasza. Dziewczyna zaznacza, że "Natasza" to taki pseudonim artystyczny. - Niektórzy kierowcy wolą rusiejki - dodaje.
Stróże prawa podają inny powód najazdów na prostytutki.
- Krajowa "dziesiątka" to droga, na której dochodzi do wielu wypadków. Także śmiertelnych. Te panie są potencjalnym zagrożeniem dla kierowców, ale także same narażają swoje życie, stojąc przy jezdni. Funkcjonariusze dbają o bezpieczeństwo. Dlatego przyjeżdżają tam codziennie - wyjaśnia komisarz Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji.
Co ciekawe, funkcjonariusze z "drogówki" przyjeżdżają bez mundurów, m.in. nieoznakowanym nissanem, którego numer rejestracyjny zapisały kobiety z obwodnicy. Jest do wiadomości redakcji.
Tymczasem jeden z naszych informatorów podaje prawdziwą przyczynę aktywności kryminalnych. - Śledztwo w sprawie podwójnego zabójstwa to pasmo klęsk. Nie ma żadnych dowodów, bo badania DNA nie przyniosły przełomu, a dwaj podejrzani okazali się tylko klientami innej prostytutki. Dlatego teraz policjanci posuwają się do takich metod. Chcą za wszelką cenę znaleźć jakieś dowody - tłumaczy.
Do zabójstwa doszło w październiku. Prostytutka i jej klient zostali zasztyletowani, a mężczyznę dodatkowo postrzelono.