Proces Adama N. znanego w bydgoskim przestępczym światku jako "Rzymianin" oraz Tomasza L., pseudonim "Pyciu" trwa już od 2006 roku. Podczas ostatniej, piątkowej rozprawy prokurator i obrońcy oskarżonych wygłosili mowy końcowe.
Gangster stracił apetyt?
- To proces poszlakowy - podkreśla Janusz Mazur, obrońca Tomasza L. - A w sprawie tak poważnej, jak o zabójstwo sąd musi mieć absolutną pewność, zanim wyda wyrok.
Spośród kilkunastu świadków, przeciwko oskarżonym zeznawał tylko jeden. Dariusz T., który ma status świadka koronnego, oświadczył przed sądem, że w dzień zabójstwa Jarosława Lorka spotkał się z Adamem N.: - Chwalił się, że razem z Tomaszem L. strzelali do niego jak do kaczki.
Do rzekomego spotkania świadka z "Rzymianinem" miało dojść 3 października 1996 roku, między godzinami 17, a 18, w nieistniejącej obecnie restauracji przy ulicy Dworcowej w Bydgoszczy. Według Dariusza T. "Rzymianin" był widocznie zdenerwowany, podobno nawet nie dokończył kurczaka z rożna, którego zamówił.
Ciało wyłowione z zalewu
Rewelacje T. nie pasują do zeznań pozostałych świadków. Według nich Jarosław Lorek miał być widziany ostatni raz w hotelu City w Bydgoszczy 3 października, około godz. 21, czyli trzy godziny po spotkaniu Dariusza T. i Adama N. w restauracji przy ul. Dworcowej.
Ciało Lorka zostało wyłowione z Zalewu Koronowskiego 3 listopada 1996 roku. Zwłoki zauważyli wędkarze. Biegli sądowi orzekli, że mężczyzna zginął od strzału w głowę. Dodatkowo, do nóg kaci przywiązali mu obciążniki, używane na siłowni.
To kolejny szczegół, na który Dariusz T. zwrócił uwagę w swoich zeznaniach. Podczas jednej z rozpraw wyjął z kurtki i pokazał sędziemu fotografię wykonaną na siłowni. Widać na niej "Rzymianina", a w tle ciężarki - w mniemaniu świadka - identyczne z tymi, które przywiązano do nóg szefa "Helpu".
Alibi w Karpatach
W początkowym śledztwie, które zostało umorzone w 1997 roku, głównym podejrzanym był ówczesny gangster Waldemar W., znany jako "Książę". Śledczy, jako jeden z motywów zbrodni, brali pod uwagę rzekomy konflikt pomiędzy N., a Lorkiem.
Sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Bydgoszczy dopiero w 2006 roku, kiedy skierowała ją tam Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Wtedy uwaga śledczych skupiła się na zatargu Jarosława Lorka z Adamem N. Konflikt miał powstać, gdy N. zdemolował klub z automatami do gier, który ochraniała firma Lorka.
- Jestem niewinny - zarzeka się "Rzymianin".
Tak samo twierdzi "Pyciu". Oskarżeni mają alibi, 4 października rano byli widziani w hotelu w Bieszczadach. Według obrońców, niemożliwe, by zdążyli tam dotrzeć w kilka godzin po zabójstwie. Wyrok zapadnie w 18 lutego.
Czytaj e-wydanie »