Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawę reakcji dr. Macieja Sochy na banery z homofobicznymi hasłami rozstrzygnie sąd. Tymczasem lekarz doświadczył zorganizowanego hejtu

Dorota Witt
Dorota Witt
Dr Maciej Socha, specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej, perinatologii, adiunkt w Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku oraz jego partner, Mateusz Wartęga, także lekarz nie przeszli obojętnie obok baneru z kłamliwymi hasłami anty-LGBT fundacji Pro-Prawo do życia.
Dr Maciej Socha, specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej, perinatologii, adiunkt w Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku oraz jego partner, Mateusz Wartęga, także lekarz nie przeszli obojętnie obok baneru z kłamliwymi hasłami anty-LGBT fundacji Pro-Prawo do życia. Nadesłane
Członkowie tzw. organizacji pro life zarzucili skrzynki mailowe przełożonych dr Macieja Sochy wiadomościami, w których - nie przebierając w słowach - krytykują postawę lekarza i wykładowcy, nawołują do jego zwolnienia z pracy. Tymczasem lekarz nie przyznał się do stawianych mu przez policję zarzutów popełnienia czterech wykroczeń. Sprawę rozstrzygnie sąd.

Zobacz wideo: Jak dokarmiać ptaki, by im pomóc, a nie szkodzić? Radzi ornitolog. Monika Wójcik-Musiał

16 stycznia 2021: dr Maciej Socha, ginekolog-położnik, onkolog, kierownik Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Medicum UMK w Bydgoszczy i ordynator Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku zauważył w okolicach ronda Grunwaldzkiego w Bydgoszczy kilka osób pikietujących z banerem, na którym było umieszczone hasło: „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci?" oraz słowa „Stop pedofilii". Na drugim banerze widniało zdjęcie rozczłonkowanego płodu. To była manifestacja fundacji Pro-Prawo do życia. Lekarz obrzucił transparent jajkami w akcie niezgody na propagowanie haseł, które zawierają kłamstwa i obrażają osoby LGBT.

Na miejscu szybko zjawili się policjanci. Wręczyli lekarzowi trzy mandaty:

  • 300-złotowy za tamowanie ruchu (- Za mną zatrzymało się na jezdni jeszcze kilka innych samochodów, stanąłem na skrajnym pasie - tłumaczy dr Maciej Socha);
  • 50-złotowy za oddalenie się od uruchomionego samochodu (- W środku cały czas był mój partner - mówi lekarz.);
  • 500-złotowy za zaśmiecanie (- Dopiero po kilku dniach, na przesłuchaniu, dowiedziałem się, funkcjonariusze nie mieli na uwadze skorupek od jajek, tylko papierową wytłaczanką, którą wytrącił mi z rąk jeden z manifestujących, czego ja w emocjach nawet nie zauważyłem - słyszymy od dr. Macieja Sochy).

Lekarz nie przyjął mandatów. Krótko po incydencie wystąpił do członków Okręgowej Rady Lekarskiej bydgoskiej Izby Lekarskiej z prośbą o zajęcie oficjalnego stanowiska w sprawie. Okręgowa Rada Lekarska przygotowuje odpowiedź.

Hejt na lekarza, który obrzucił jajkami homofobiczny transparent

20 stycznia 2021: członkowie tzw. organizacji pro life zarzucili skrzynki mailowe przełożonych dr Macieja Sochy wiadomościami, w których - nie przebierając w słowach - krytykują postawę lekarza i wykładowcy, nawołują do jego zwolnienia z pracy. Wiadomości bardzo podobnej treści zostały wysłane jednego popołudnia, zawierały prośbę o odpowiedź w trybie dostępności do informacji publicznej. Może to wskazywać na to, że był to zorganizowana akcja hejterów. Niepokoi treść wiadomości. Lekarz jest w nich nazywany, m.in., „mordercą", osobą „nawołującą do mordów", „bandytą z LGBT".

Niektóre wiadomości trafiły prosto do lekarza, bo kierowano je na adres prywatnej kliniki w Bydgoszczy, którą prowadzi. - Przeraża mnie, że tyle osób w tak krótkim czasie zorganizowało się i było w stanie wypisywać takie rzeczy o drugim człowieku. W imię czego? Miłości bliźniego? Gdybym znał dziś wszystkie konsekwencje mojej rekcji, zareagowałbym tak samo. Jedno, czego żałuję to to, że jakoś pośrednio naraziłem moich współpracowników na hejterskie ataki - mówi dr Maciej Socha.

I drogą oficjalną, i prywatną sypią się też komentarze osób, które popierają sposób, w jaki lekarz wyraził swój sprzeciw. Prawnicy i organizacje społeczne deklarują swoje wsparcie, pacjentki lekarza, ale i obcy ludzie wyrażają swoje poparcie. - Tych wiadomości jest dużo, wiele z nich zapada w pamięć. Najbardziej chyba list od starszego pana. Napisał: jestem stary, chciałbym przed śmiercią zrobić coś dobrego. Proszę mi pozwolić zapłacić za pana mandat.

Zapytaliśmy przełożonych dr Macieja Sochy z gdańskiego szpitala i z CM UMK w Bydgoszczy o skargi na reakcję lekarza na banery anty-LGBT. - Od początku pracy dr Macieja Sochy na stanowisku kierownika Oddziału Położniczo - Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku mamy wiele okazji czytać podziękowania i pochwały ze strony pacjentek Pana Doktora. W ostatnim tygodniu były ich dwie - brzmi odpowiedź Katarzyny Brożek, rzeczniczki prasowej lecznicy.

- Do władz UMK (ani do rektora, ani do pani prorektor ds. Collegium Medicum, ani do dziekana Wydziału Lekarskiego) nie wypłynęły żadne skargi na dr. Macieja Sochę. Nic nie pojawiło się także na oficjalnych profilach społecznościowych UMK. Temat był w mediach społecznościowych popularny, ale uwagi nie były kierowane bezpośrednio do uczelni - poinformowała Ewa Walusiak-Bednarek z zespołu prasowego UMK.

22 stycznia 2021: w związku z nieprzyjęciem mandatów, dr Maciej Socha musiał stawić się na przesłuchaniu. Towarzyszył mu bydgoski adwokat Michał Bukowiński, znany z walki o prawa człowieka. Do zarzutów, za które policja chciała ukarać lekarza na miejscu, doszedł czwarty: zakłócenie legalnej manifestacji. Dr Maciej Socha nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu wykroczeń. Odmówił składania wyjaśnień.

- To był akty obywatelskiego nieposłuszeństwa - mówi adwokat Michał Bukowiński. - Prawo pozwala na manifestacje, podczas których padają kłamliwe i nienawistne hasła na temat osób reprezentujących mniejszość, w tym wypadku seksualną. Adresatami tych haseł byli akurat w tym miejscu kierowcy, którzy byli zmuszeni do odbierania tych agresywnych, drastycznych treści, czy tego chcieli, czy nie. A więc zgodnie z prawem można szczuć i nawoływać do nienawiści, ale nie można się temu sprzeciwić? Mój klient nie przyznał się do zarzucanych mu wykroczeń nie dlatego, że próbuje zaprzeczyć faktom, a dlatego, że chcemy wywołać szerszą dyskusję na ten temat. Być może trzeba zmienić prawo, by nie można było tak po prostu w przestrzeni publicznej nawoływać do nienawiści i kłamać na temat mniejszości? Ewentualne wyjaśnienia klient złoży przed sądem także po to, by móc nakreślić cały kontekst sytuacji. Policja, mam wrażenie, nie chciała go dostrzec.

- Pamiętam dobrze słowa, które wielokrotnie powtarzała moja mama: należy wierzyć w mądrość i sprawiedliwość sądów. Wierzę więc - kończy dr Maciej Socha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Sprawę reakcji dr. Macieja Sochy na banery z homofobicznymi hasłami rozstrzygnie sąd. Tymczasem lekarz doświadczył zorganizowanego hejtu - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska