W powiecie mówi się, że zarząd szuka pieniędzy wszędzie, a ich następcy nie będą już mieli co sprzedawać.
Dyskusje wśród mieszkańców wzbudzają plany sprzedaży udziałów więcborskiego szpitala. - Zapytajcie pana starostę, co znowu wymyśla - mówią Czytelnicy. - Niech może od razu zrobią z tego szpitala prywatną lecznicę i będzie spokój.
Niestety - od środowego poranka nie możemy się skontaktować ze starostą Tomaszem Cygankiem, więc o komentarz poprosiliśmy członka zarządu powiatu Edwarda Węglewskiego.
- Tu nie ma żadnej tajemnicy. Pod koniec grudnia wprowadzono zmiany w wieloletniej prognozie finansowej. Umieszczono w niej zapis o sprzedaży części udziałów szpitala - wyjaśnia Węglewski. - To są tylko plany, które może, ale nie musi, realizować powiat. I tak stanie się to tylko za zgodą radnych.
Węglewski przekonuje, że zapis nie oznacza sprzedaży. To tylko projekt, który może być realizowany, ale nie musi. Udziały mają zostać zbyte w 2013 r.
- Ktoś może zapisać, że wysyłamy w kosmos prezydium rady powiatu - daje przykład Węglewski. - A później radni zmieniają zdanie i głosują za uchwałą, że w kosmos leci pół starostwa. Zawsze można wnieść poprawki.
A przypomnijmy - właśnie tak stało się ze sprzedażą pałacu w Sypniewie. W wieloletniej prognozie finansowej był zapis o jego sprzedaży w tym roku, ale został zmieniony i pałac nadal będzie w dzierżawie.
Zarząd ma też cichą nadzieję, że udziały kupią pracownicy szpitala
W szpitalu plany powiatu wzbudzają zdziwienie. - Nie zostałem o nich poinformowany - mówi prezes Stanisław Plewako. - Jesteśmy w okresie przejściowym, trwają inwestycje z funduszy unijnych i moim zdaniem w tym czasie trzeba twardo trzymać samorządowe aktywa.
Plewako daje przykład Nakła, gdzie większość udziałów sprzedano i gdzie nie ma już oddziału dziecięcego i porodów, a ze szpitala został jedynie kadłubek. - Udziałowców zawsze interesuje zysk - przypomina Plewako.
A poza tym sprzedaż udziałów w czasie trwania unijnych inwestycji oznacza oddanie otrzymanych pieniędzy. - Naszym zdaniem tylko w przypadku sprzedaży pakietu większościowego - twierdzi Węglewski.
Zdaniem Plewako nadzieje, że pracownicy będą zainteresowani zakupem udziałów, są nieco przesadzone, bo po przygodach z Pow-Medicą do takich planów podchodzą ostrożnie. - Nie ma czegoś takiego jak sprzedaż w określone ręce - przypomina Plewako. - Kupuje ten, kto da więcej, a przypominam, że naszą spółkę obowiązuje Kodeks Spółek Handlowych i jego zapisów trzeba się trzymać.
Sprawa będzie zapewne poruszana na najbliższej sesji, która odbędzie się w środę (25 stycznia) o godz. 10.
Czytaj e-wydanie »