Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalker kocha do bólu

Rozmawiał ADAM WILLMA [email protected]
Rozmowa z Natalią Osicą, socjologiem, zajmującą się zjawiskiem stalkingu.

www.pomorska.pl/publicystyka

Więcej publicystyki znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/publicystyka

- Doznała pani stalkingu na własnej skórze?
- Na szczęście nie. Nie byłam też nigdy sprawcą. Sprawą zainteresowałam się współpracując z niemiecką organizacja, która stara się nieść pomoc ofiarom stalkingu.

- Stalking to realny problem czy może kolejna moda? Sądząc po wpisach na forach internetowych tysiące Polaków boryka się z prześladowaniem przez wielbicieli.
- Sporo tu nieporozumień, przez to, że nie ma niestety w polszczyźnie dobrego odpowiednika tego terminu. Chodzi o prześladowanie, nękanie, złośliwe i powtarzające się nagabywanie, które zagraża bezpieczeństwu, jednym słowem - przemoc emocjonalną.

- Nie przesadzamy? Dawny wielbiciel grający codziennie na lutni pod oknem swojej wybranki też mógłby zostać uznany za stalkera.
- To dobre porównanie, bo wielu obserwatorów zewnętrznych nie przypisuje stalkerowi złych intencji, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi były partner. Tymczasem zachowanie stalkera nacelowane jest na zdobycie celu za wszelką cenę. Dobro osoby, o którą zabiega ma dla niego znaczenie drugoplanowe.

- Stalker jest człowiekiem chorym?
- Na pewno ofiarą zaburzeń. Ich tłem może być np. erotomania, ale i porzucenie w dzieciństwie.

- Kiedy kończy się miłość, a zaczyna stalking?
- W odczuciu każdej ofiary ta granica przebiega nieco inaczej. To zależy od jej wytrzymałości psychicznej oraz intensywności działań prześladowcy. O stalkingu mówimy, gdy ofiara czuje się osaczona, czuje niemoc i bezsilność, gdy nie potrafi powstrzymać ataków adoratora ani słowami, ani działaniem. Pewien repertuar zachowań jest wspólny dla prześladowców: uporczywe nękanie telefonami, pojawianie się w pobliżu miejsca zamieszkania ofiary, nawiązywanie kontaktu za pośrednictwem osób trzecich, wysyłanie listów, sms-ów, śledzenie... Najtrudniejsze do zniesienia jest stanie pod drzwiami albo uporczywe wpatrywanie się w okno ofiary. Stalkerem może być nie tylko były partner, ale i osoba, z którą ofiara nigdy nie rozmawiała.

- Brzmi jak scenariusz filmu.
- Bo ten motyw pojawiał się w filmach. Stalking nie jest przecież niczym nowym, ale dopiero teraz mówimy o tym zjawisku głośno. To samo było kiedyś z przemocą domową.

- Kobiety są mistrzyniami w burzeniu krwi płci przeciwnej. Może to konsekwencja igrania z uczuciami?
- To popularny stereotyp, który bardzo utrudnia życie ofierze stalkingu. Najczęściej, gdy na komisariacie pojawia się kobieta (im bardziej atrakcyjna, tym gorzej dla niej) i skarży się, że jej były chłopak stoi ciągle pod jej domem, zarzuca ją niechcianymi prezentami, policjant stuka się w głowę. Tymczasem kobieta bywa na skraju wytrzymałości.

- Mówimy o kobietach w roli ofiar. Bywa odwrotnie?
- Bywa, choć około 90 procent stalkerów to mężczyzna, zwykle pomiędzy 30 a 40 rokiem życia.

- Gdzie może zgłosić się ofiara stalkingu?
- Nie ma instytucji, która udzieliłaby jej pomocy, więc deską ratunku są fora internetowe. Tam jednak jest sporo nieporozumień. Dokładnie tak, jak z pedofilią w Stanach Zjednoczonych, czy modnym dziś w Polsce mobbingiem. Wiele osób, które postrzegają się jako ofiary stalkingu używają tego słowa na wyrost. Zawiedziona miłość ma swoje prawa, ale nie zawsze zmienia się w obsesję.

- Pamiętam kolegów ze studiów, którzy całymi miesiącami "polowali" na swoje wybranki. I kończyło się zwykle happy endem - obie strony z sentymentem dziś wracają do tamtych wspomnień.
- Też mam kolegów, którzy wyznają zasadę "jak sobie uchodzę, to będę miał", ale są to podchody miłe i urocze, których celem jest wywołanie pozytywnego uczucia kobiety, a nie osaczania i niszczenie psychiczne.

- Porzucone kobiety,, które za cel życia stawiają sobie zniszczenie byłego męża lub partnera to również stalkerzy?
- To zależy od odczucia tych mężczyzn - jeśli tego rodzaju powtarzalne sytuacje oddziałują na kondycję psychiczną, to również możemy mówić o stalkingu.

- Głośno o stalkingu zrobiło się za sprawą inwazji celebrytów.
- To prawda, początek badań związanych z tym zjawiskiem datuje się właśnie od okresu, kiedy głośna była między innymi sprawa prześladowania przez wielbiciela aktorki Judie Foster. Celebryci są o tyle w lepszej sytuacji, że ludziom łatwiej jest uwierzyć, iż są nękani, np. przez swoich fanów. Przeciętnemu człowiekowi trudniej udowodnić, że jest ofiarą stalkingu.

- Co grozi prześladowcy w Polsce?
- Nic. Nadal nie jest to proceder karalny. Podejmowane są prace nad stworzeniem prawnej ochrony ofiar stalkingu, obecnie mamy jednak lukę prawną - owszem, można rozpatrywać zgodność z prawem poszczególnych działań prześladowcy (groźby sms-owe, uszkodzenie samochodu itp.) ale sąd nie widzi stalkingu jako zespołu czynów.

Ponieważ stalking to manipulacja emocjami, trudno o twarde dowody. Dlatego obawiam się, aby uregulowania prawne nie wylały dziecka z kąpielą - tak jak zdarza się to w przypadku ustawodawstwa o molestowaniu seksualnym. Tym bardziej, że stalker nie jest na ogół osobą niebezpieczną. Większość stalkerów przeżyła tak silny afekt wobec swojej ofiary zaledwie raz w życiu i dzięki konsultacjom psychologicznym bądź terapii psychiatrycznej są w stanie wyjść z tego. Owszem, czasem do chodzi do dramatów - stalker morduje swoją ofiarę, albo ona - wskutek wycieńczenia psychicznego - popełnia samobójstwo. Na szczęście są to przypadki skrajne i należą do rzadkości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska