www.pomorska.pl/chojnice
Więcej aktualnych informacji z Chojnic znajdziesz również na podstronie www.pomorska.pl/chojnice
Starosta w 2007 roku składał oświadczenie lustracyjne, że nie współpracował ze służbami bezpieczeństwa. Z informacji jakie można znaleźć na stronie internetowej IPN, wynika że, Stanisław Skaja został zarejestrowany we wrześniu 1983 roku jako kandydat na TW. Później w grudniu przerejestrowano go na TW o pseudonimie Feliks. Pozyskany do kwestionariusza ewidencyjnego kryptonim "Szofer" do zagadnień "nieprawidłowości w funkcjonowaniu gospodarki narodowej".
W styczniu 1990 roku materiały z teczki Skaji zostały zniszczone, ze względu na "niewielką wartość operacyjną".
Czy dokumenty zgromadzone prze IPN jednoznacznie wskazują, że starosta był bądź nie był TW? - Właśnie teraz sprawdzają to prokuratorzy, zbierają dane - mówi Jan Daniluk, asystent prasowy IPN w Gdańsku. - Bardzo często zdarza się tak, że osoby, które znajdują się w dokumentacji, wcale nie szkodziły, a były tylko figurantami. Nie wiem jak się skończy postępowanie i czy będą podstawy, żeby złożyć wniosek do sądu o wszczęcie postępowania lustracyjnego.
Starosta mówi, że o tym, że jest zarejestrowany jako TW, dowiedział się dopiero niedawno. - Sam byłem zdziwiony - mówi Stanisław Skaja. - Pracowałem w tamtych latach w PKS w Tucholi. Potem trafiłem do PKS w Chojnicach na stanowisko kierownicze. To była wtedy jednostka zmilitaryzowana. Przewijali się tam różni ludzie. Może dlatego się mną zainteresowali.
Skąd pseudonim Feliks? - Tak mam na drugie imię. Prokuratorzy mówili, że pseudonimy nadawano według różnego klucza - objaśnia starosta.
Podczas grudniowego przesłuchania w IPN prokurator przedstawił staroście kilka dokumentów. Co w nich było? - Nie wiem, czy mogę o tym mówić, bo toczy się postępowanie - tłumaczy Skaja. - Ale to nic wielkiego, śmiać mi się chciało. Ja wiem co robiłem, niczego nie podpisywałem i wiem, jakie oświadczenie lustracyjne złożyłem. Jestem spokojny.
Jeżeli śledztwo prokuratorów z IPN wykaże, że starosta współpracował z służbami to sprawa trafi do sądu. - Z rozmowy z prokuratorem wiem, że od mojego przesłuchania mają pół roku, żeby postawić mi zarzuty albo sprawę umorzyć - mówi starosta.