Na wczorajszej konferencji prasowej wójta Zbigniewa Szczepańskiego gościem był starosta Stanisław Skaja, który nie omieszkał skrytykować „Pomorskiej” za ...krytykę szpitala w Chojnicach.
O co chodzi? Staroście nie spodobało się, że skrytykowaliśmy problemy z rejestracją w szpitalu, co sygnalizowali nam czytelnicy. Stanisław Skaja chciałby, żeby każdy przypadek był opisany z imienia i nazwiska, a nie na zasadzie, że „ludzie mówią”.
Powątpiewa bowiem, czy to prawda, skoro...on się dodzwonił! I to bez problemu! Jak tłumaczy, przecież nikt w rejestracji szpitalnej nie wiedział, że to właśnie on dzwoni, więc nie można mówić o tym, żeby miał szczególne względy.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Tymczasem jest tak, że część naszych rozmówców nie chce podawać swoich personaliów, bo najzwyczajniej w świecie boi się albo reperkusji, albo uważa, że ważny jest problem, a nie nazwisko. Zapewniliśmy więc starostę, że interwencje czytelników w „Pomorskiej” to nie fikcja i zapytaliśmy, dlaczego szpital nie wprowadzi takiego systemu, jaki ma przychodnia wiejska gminy Chojnice. Tam, jeśli rejestratorka jest zajęta rozmową, kolejny oczekujący na linii otrzymuje jasny komunikat, że jest trzeci, piąty albo dziesiąty w kolejce. Wie, że ktoś ten telefon odbierze.
- Mamy w szpitalu siedem rejestratorek - mówi starosta. - Rejestrują non stop, do 15 czy 16. To nie jest złośliwe z ich strony, że nie odbierają tego telefonu. Panie były wręcz oburzone takim oczernianiem.
Podobno teraz urzędnicy dostali nakaz sprawdzania, czy rejestracja działa jak należy. Dzwonią do szpitala i monitorują. Może jednak lepiej byłoby zainwestować w jakiś system, który byłby bardziej przyjazny dla ludzi spoza Chojnic?
A co państwo sądzą o tej sprawie? Zapraszamy do dyskusji na Facebooku.