https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Staruszek dusił się i pluł krwią. Przeżył dzięki niezłomności córki

Przemysław Decker
Kazimierz Szczepański przebywa w grudziądzkim szpitalu. Córka Elżbieta Rajkowska jest szczęśliwa, że jego stan się poprawia
Kazimierz Szczepański przebywa w grudziądzkim szpitalu. Córka Elżbieta Rajkowska jest szczęśliwa, że jego stan się poprawia Piotr Bilski
Kazimierz Szczepański, 89-letni schorowany człowiek mógł stracić życie. Pogotowie nie chciało przyjechać, bo mężczyzna leczy się w przychodni, która powinna zapewnić mu całodobową opiekę.

89-letni mężczyzna źle się poczuł w piątek wieczorem. Miał drgawki, dusił się, okropnie pocił i wymiotował. Miał też bardzo wysoką temperaturę

O fatalnym stanie staruszka Elżbietę Rajkowską, jego córkę poinformowała siostra PCK, która na co dzień się nim zajmuje.

- Przeraziłam się i od razu zadzwoniłam na pogotowie - mówi Elżbieta Rajkowska. - Dyspozytor zapytał o stan ojca oraz do której przychodni należy. Powiedziałam, że do "Jedynki" przy ul. Klasztornej. Tam też mnie odesłał, twierdząc, że to nie sprawa pogotowia.

Przychodnia przy ul. Klasztornej, która prowadzi opiekę całodobową dla swoich pacjentów przyjęła zgłoszenie. Jednak nie działa ona jak pogotowie i chorzy na przyjazd lekarza muszą często czekać kilka godzin.
A Elżbieta Rajkowska czekać nie mogła. Czuła, że z jej ojca z każdą chwilą uchodzi życie. Nie mogła powstrzymać łez, kiedy tata chwycił ją za rękę mówiąc, że przyszedł na niego czas i chce się z nią pożegnać.

- Nie mogłam się z tym pogodzić. Zadzwoniłam jeszcze raz na pogotowie i zanosząc się od płaczu błagałam o przyjazd karetki. Wybłagałam - skarży się córka chorego.

Medycy, którzy pojawili się w domu zbadali mężczyznę i uznawszy, że to zwykła grypa zaaplikowali mu zastrzyk. Polecili też podawać lekarstwa na grypę. Jak się okazało, stan pacjenta po ich wizycie wcale się nie poprawił, ale pogorszył. Drgawki i duszności nie przeszły, mężczyzna zaczął też pluć krwią: - Nie zwlekając ani chwili, kolejny raz zadzwoniłam po karetkę mówiąc, że mój ojciec naprawdę umiera.

Lekarze, którzy przyjechali na sygnale, rozpoznali u niego ostre zapalenie płuc i bez chwili zastanowienia zabrali go do szpitala- twierdzi córka, która nie może pojąć dlaczego musiała błagać o przyjazd karetki.
Tego nie może zrozumieć też Joanna Marcińska- Prytuła, dyrektorka "Jedynki": - Pogotowie ma obowiązek pomóc pacjentowi w nagłym przypadku. Odesłanie go do naszej przychodni było błędem. My co prawda prowadzimy opiekę całodobową, ale nasz zespół odwiedza pacjentów ze zwykłymi wizytami. Kiedy pojawił się u chorego, ten już był w szpitalu.

Andrzej Witkowski, ordynator oddziału ratunkowego, którego poprosiliśmy o komentarz w sprawie, przyznał, że jeśli stan pacjenta wskazuje na zagrożenie życia, pogotowie ma obowiązek do niego przyjechać: - Dotyczy to zarówno pacjentów przychodni z całodobową opieką jak i tych, którzy nie są nią objęci. O wyjeździe karetki każdorazowo decyduje dyspozytor. Sprawdzę czy w tym przypadku popełnił błąd - zapewnia Andrzej Witkowski.

Komentarze 43

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
A CO NATO NACZELNY RATOWNIK MIASTA WIELEBNY DR A. WITKOWSKI?????
G
Gość
W dniu 26.01.2010 o 12:37, M napisał:

Poziom wypowiedzi tej osoby jest bardzo niski... jeśli twierdzisz, że studia kształcenie ratowników jest łatwe, to proszę spróbować. Wiem o czym piszę. Zawód Ratownika Medycznego jest stosunkowo nową grupą zawodową i min. z tego tez tytułu nieszanowaną przez społeczeństwo i środowisko szpitalne. Co do nie podawania leków... gratuluje pomysłowości ale każdy stan zagrożenia życia wymaga podania leków z odpowiedniej grupy o których ratownik ma pojęcie - pielęgniarce zaś nie wolno podać żadnego leku bez zlecenia lekarza (wydaje mi się ż w tym miejscu lekko żal ścisnął) Kiedy zaczynałem pracę w zawodzie ratownika o ile dobrze pamiętam niczego nie nauczyłem się od lekarza czy pielęgniarki, którym obce były standardy ALS, PALS, BTLS (specjalistyczne zabiegi ratujące życie) a wiele rzeczy było wykonywane "na sztukę" Uważam , że zawód ratownika medycznego nie jest szanowany i długo nie będzie - min dzięki takim bzdurnym artykułom i Państwa niektórym komentarzom. Najlepiej porównać "usługę" - bo tak to należy nazywać realizowana przez zespół "P" (ratownicy bez lekarza) oraz zespół "S" (z lekarzem) gdzie różnica jest jakby porównać noc do dnia na korzyść "P". To sa ludzie, którzy znają sie na rzeczy.Sam artykuł porusza sprawę która śmiało można można powiedzieć jest zaniedbaniem córki. skoro ojciec czół się źle cały dzień (i pewnie kilka przed) to gdzie była córka... ? Miała inne - ważniejsze sprawy, ale najlepiej jest obwiniać pogotowie - dyspozytorów i ratownika. Tak się proszę państwa nie robi - więcej samokrytyki wobec siebie. Nie neguje faktu że mężczyzna był w ciężkim stanie ale wzywając pogotowie należny konkretnie powiedzieć co się dzieje, wtedy zostanie wysłany odpowiedni zespół. Nie dziwię się dyspozytorowi, który odesłał wizytę do POZ, bo na podstawie zgłoszenia taki charakter ta wizyta miała. Być może na potrzeby GP pani dodała jeszcze kilka objawów, aby dodać sytuacji więcej dramaturgii... ?! Praca dyspozytora to ciężki kawałek chleba cały czas użerać się z ludzką głupotą i podejmować odpowiedzialne decyzje... Pracują tam ludzie z medycznym wykształceniem, którzy nie robią tego od dziś. Wszystkim ,którzy krytykują ratowników, porównują ich do "świnek morskich" życzę aby na swojej drodze życiowej napotkali się konieczność spotkania z zespołem "P" i ocenili jakość wykonanych czynności medycznych a dopiero później wydawali osąd.



Ratownik medyczny na pewno jest lepszy od lekarza, potrafią udzielić I pomocy medycznej i leczyć w karetce transportując pacjenta do szpitala.
M
M
Brak slow...z ratownikami medycznymi jest tak jak ze swinka morska, ani swinka ani morska, jesli ktos ma urazone ambicje to niech idzie na studia medyczne. Teksty jak to ciezka jest szkola ratownikow medycznym wlozmy miedzy rekaw. Studia dla ratownikow byly tylko wprowadzone na zasadzie "sztucznego podnoszenie inteligencji w narodzie" dokladnie tak jak z wpychaniem wszystkich na szkol z maturami etc. Ratownik medyczny ma przetransportowac goscia do szpitala i wszystko, niech sie nie bierze za podawanie lekow itp.. a zasady pierwszej pomocy powinien znac kazdy do tego nie potrzeba tych "7" lat ciezkiego ksztalcenia, nie dajmy sie zwariowac tak samo zrobiono sztuczne podnoszenie kwalifikacji z kierowcami karetek, teraz tez musza miec uprawnienia ratownikow medyczynych co sprowadza sie do tego ze to ratownicy jezdza pojazdami uprzywilejowanymi. Musi byc jakas hierarchia jak ratownik bedzie nosil glowe w chmurach podawal leki ktorych nie zna dzialania to nie pomoze lecz zaszkodzi (a podaja bo wlasnie czuja sie jacys wywyższeni od innych) od takiego ratownika "po studiach" o wiele wieksza wiedze ma pielegniarka z kilkuletnim stazem lepiej bylo by aby taki ratownik sie uczyl od tego typu osob.

Poziom wypowiedzi tej osoby jest bardzo niski... jeśli twierdzisz, że studia kształcenie ratowników jest łatwe, to proszę spróbować. Wiem o czym piszę. Zawód Ratownika Medycznego jest stosunkowo nową grupą zawodową i min. z tego tez tytułu nieszanowaną przez społeczeństwo i środowisko szpitalne. Co do nie podawania leków... gratuluje pomysłowości ale każdy stan zagrożenia życia wymaga podania leków z odpowiedniej grupy o których ratownik ma pojęcie - pielęgniarce zaś nie wolno podać żadnego leku bez zlecenia lekarza (wydaje mi się ż w tym miejscu lekko żal ścisnął) Kiedy zaczynałem pracę w zawodzie ratownika o ile dobrze pamiętam niczego nie nauczyłem się od lekarza czy pielęgniarki, którym obce były standardy ALS, PALS, BTLS (specjalistyczne zabiegi ratujące życie) a wiele rzeczy było wykonywane "na sztukę" Uważam , że zawód ratownika medycznego nie jest szanowany i długo nie będzie - min dzięki takim bzdurnym artykułom i Państwa niektórym komentarzom. Najlepiej porównać "usługę" - bo tak to należy nazywać realizowana przez zespół "P" (ratownicy bez lekarza) oraz zespół "S" (z lekarzem) gdzie różnica jest jakby porównać noc do dnia na korzyść "P". To sa ludzie, którzy znają sie na rzeczy.

Sam artykuł porusza sprawę która śmiało można można powiedzieć jest zaniedbaniem córki. skoro ojciec czół się źle cały dzień (i pewnie kilka przed) to gdzie była córka... ? Miała inne - ważniejsze sprawy, ale najlepiej jest obwiniać pogotowie - dyspozytorów i ratownika. Tak się proszę państwa nie robi - więcej samokrytyki wobec siebie. Nie neguje faktu że mężczyzna był w ciężkim stanie ale wzywając pogotowie należny konkretnie powiedzieć co się dzieje, wtedy zostanie wysłany odpowiedni zespół. Nie dziwię się dyspozytorowi, który odesłał wizytę do POZ, bo na podstawie zgłoszenia taki charakter ta wizyta miała. Być może na potrzeby GP pani dodała jeszcze kilka objawów, aby dodać sytuacji więcej dramaturgii... ?!

Praca dyspozytora to ciężki kawałek chleba cały czas użerać się z ludzką głupotą i podejmować odpowiedzialne decyzje... Pracują tam ludzie z medycznym wykształceniem, którzy nie robią tego od dziś.

Wszystkim ,którzy krytykują ratowników, porównują ich do "świnek morskich" życzę aby na swojej drodze życiowej napotkali się konieczność spotkania z zespołem "P" i ocenili jakość wykonanych czynności medycznych a dopiero później wydawali osąd.
B
BLE
W dniu 14.10.2009 o 09:54, :P napisał:

Dyspozytor wysyła karetkę na podstawie tego co usłyszy przez telefon. Jeżeli było hasło duszność, krwioplucie itp. jak najbardziej bez gadania karetka powinna zostać wysłana. Jeśli natomiast osoba dzwoniąca powiedział, np. że od kilku dni ojciec czuje się źle, słabo ma gorączkę to takiej karetki osobiście bym nie wysłał. Nie jest to chyba pilne wezwanie. Nie wiemy jak wyglądała rozmowa z dyspozytorem.Po drugie "lekarze uznali..." w karetkach na szczęście lekarzy jest mało. Z reguły karetki są paramedyczne - z ratownikami bez lekarza. Bo misją pogotowia ma być ratowanie, a nie leczenie. Poza tym uważam że ratownik zna się lepiej od lekarza na ratowaniu. Mam w rodzinie. Chłopak najpierw 2 lata studium + 5 lat studia żeby ratować ludzi. lekarz na 6letnich studiach ma 40 godzin z ratowania!!! Jesli nie pójdzie na te 40 godzin i tak dostanie wpis do indeksu. Więc ja osobiście wole ratowników medycznych niż lekarzy w karetce (ale to taka moja dygresja tylko). Wiem też że mało jak na razie jest ratowników z wyższym.Po trzecie. naprawdę uważam że w tym przypadku największe pretensje można mieć do córki i braku zainteresowania się stanem zdrowia ojca. Z relacji w/w ratownika z mojej rodziny, to straszne, ale przed świętami (każdymi) strasznie zwiększa się ilość wyjazdów do ludzi starszych, bo na święta rodzina chce mieć spokój.Po czwarte. Niestety, polska służba zdrowia nie nalezy do najlepiej zorganizowanych i zarządzanych w Europie... POZ miały leczyć ludzi chorych przewlekle cąłodobowo. Jak jest? Każdy widzi. Pracują od 8ej do 18ej (z przerwa na obiad) i jeszcze narzekają jacy oni zapracowani, a po przychodni lecą na dyżur... Pozdrawiam - bądźmy zdrowi


Zapomniałeś o przedszkolu,podstawówce i maturze w 10 miesięcy.RATOWNICTWO MEDYCZNE TO 3-LETNI LICENCJAT+2-LETNIE STUDIA MAGISTERSKIE.
H
HA
W dniu 14.10.2009 o 09:37, x napisał:

~~zdrowy~~Może kolega jest Dyslektykiem i mu nauka nie pomożea co do opieki nocnej to prywatne przychodnie to żenada..


każdy głąb zasłania się dysleksją
b
biegły
Stanę w obronie dyspozytorów. Oni naprawdę mają ciężką pracę. Czasami muszą zdecydować czy ratować osobę z wypadku, czy z ostrym zapaleniem płuc.
G
Gość
W dniu 19.10.2009 o 10:44, Gość napisał:

CZY DYSPOZYTORZY GRUDZIĄDZKIEGO POGOTOWIA MAJĄ MEDYCZNE WYKSZTAŁCENIE????? CZY SĄ TO LEKARZE???


dyspozytorzy w pogotowiu mają medyczne wykształcenie,większość z nich to ratownicy medyczni
G
Gość
W dniu 18.10.2009 o 20:45, Gość napisał:

A nie dziwi ciebie to, ze "zwykly dyspozytor" ze stacji pogotowia podejmuje decyzje o wyslaniu karetki w celu udzielenia pomocy w sytuacji zagrozenia (nie zagrorzenia, wstyd!) zycia? nie trzeba dyplomu wyzszej uczelni aby wiedziec, ze dusznosc, drgawki i krwioplucie to objawy, z ktorymi nie poradzi sobie najlepiej nawet wyszkolony lekarz czy paramedyk bez dodatkowego sprzetu. lekarze POZ to nie szpital polowy i nie maja przy sobie butli z tlenem i sprzetu do intubacji.z artykulu wynika, ze olbrzymia odpowiedzialnosc ciazy na dyspozytorach pogotowia ratunkowego. jest to oczywiste, ze nie radza sobie z ta odpowiedzialnoscia. dobrze, ze ta historia ujrzala swiatlo dzienne. sklania ona jednak do refleksji: ile bylo przypadkow, w ktorych dyspozytor nie wyslal karetki w celu ratowania zycia? ostanie zdanie cytowanej przeze mnie wypowiedzi to smutna wizytowka jej autora/autorki.



CZY DYSPOZYTORZY GRUDZIĄDZKIEGO POGOTOWIA MAJĄ MEDYCZNE WYKSZTAŁCENIE????? CZY SĄ TO LEKARZE???
G
Gość
W dniu 15.10.2009 o 11:56, ~gość~ napisał:

Dziwi mnie jednak, że lekarz analityk pani PRYTUŁA wypowiada sie na temat stanu zagorzenia zycia, a jest tylko zwyklym analitykiem i do tego kierownikiem przychodni, gdzie pacjenci dzwoniac i proszac o wizyte domowa z lekarzem, odsylani sa do Pogotowia z blachymi powodami, jak np bol glowy. SKANDAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! mysle ze chorym ojcem powinna opiekowac sie corka a nie opiekunka z PCK!



A nie dziwi ciebie to, ze "zwykly dyspozytor" ze stacji pogotowia podejmuje decyzje o wyslaniu karetki w celu udzielenia pomocy w sytuacji zagrozenia (nie zagrorzenia, wstyd!) zycia? nie trzeba dyplomu wyzszej uczelni aby wiedziec, ze dusznosc, drgawki i krwioplucie to objawy, z ktorymi nie poradzi sobie najlepiej nawet wyszkolony lekarz czy paramedyk bez dodatkowego sprzetu. lekarze POZ to nie szpital polowy i nie maja przy sobie butli z tlenem i sprzetu do intubacji.z artykulu wynika, ze olbrzymia odpowiedzialnosc ciazy na dyspozytorach pogotowia ratunkowego. jest to oczywiste, ze nie radza sobie z ta odpowiedzialnoscia. dobrze, ze ta historia ujrzala swiatlo dzienne. sklania ona jednak do refleksji: ile bylo przypadkow, w ktorych dyspozytor nie wyslal karetki w celu ratowania zycia?

ostanie zdanie cytowanej przeze mnie wypowiedzi to smutna wizytowka jej autora/autorki.
~gość~
Dziwi mnie jednak, że lekarz analityk pani PRYTUŁA wypowiada sie na temat stanu zagorzenia zycia, a jest tylko zwyklym analitykiem i do tego kierownikiem przychodni, gdzie pacjenci dzwoniac i proszac o wizyte domowa z lekarzem, odsylani sa do Pogotowia z blachymi powodami, jak np bol glowy. SKANDAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! mysle ze chorym ojcem powinna opiekowac sie corka a nie opiekunka z PCK!
~Monika~
W dniu 14.10.2009 o 10:52, Gość napisał:

Brak slow...z ratownikami medycznymi jest tak jak ze swinka morska, ani swinka ani morska, jesli ktos ma urazone ambicje to niech idzie na studia medyczne. Teksty jak to ciezka jest szkola ratownikow medycznym wlozmy miedzy rekaw. Studia dla ratownikow byly tylko wprowadzone na zasadzie "sztucznego podnoszenie inteligencji w narodzie" dokladnie tak jak z wpychaniem wszystkich na szkol z maturami etc. Ratownik medyczny ma przetransportowac goscia do szpitala i wszystko, niech sie nie bierze za podawanie lekow itp.. a zasady pierwszej pomocy powinien znac kazdy do tego nie potrzeba tych "7" lat ciezkiego ksztalcenia, nie dajmy sie zwariowac tak samo zrobiono sztuczne podnoszenie kwalifikacji z kierowcami karetek, teraz tez musza miec uprawnienia ratownikow medyczynych co sprowadza sie do tego ze to ratownicy jezdza pojazdami uprzywilejowanymi. Musi byc jakas hierarchia jak ratownik bedzie nosil glowe w chmurach podawal leki ktorych nie zna dzialania to nie pomoze lecz zaszkodzi (a podaja bo wlasnie czuja sie jacys wywyższeni od innych) od takiego ratownika "po studiach" o wiele wieksza wiedze ma pielegniarka z kilkuletnim stazem lepiej bylo by aby taki ratownik sie uczyl od tego typu osob.


Zabawne- mielismy w Grudziądzu przykład jak to lekarz z karetki uznał chorego za nieboszczyka a ratownicy medyczni mimo to poddali faceta reanimacji i ...ożywili. Więc nie jest tak do końca,że ratownik jest niedouczonym głąbem.
g
gośc
To okropne
~gość~
To straszne strach chorować
G
Gość
W dniu 14.10.2009 o 11:15, :P napisał:

he he he he he piguła napisała ) no Ty leków nie mozesz wogóle z tego co wiem


Wez juz mnie nie rozsmieszaj, ten post jest tylko potwierdzeniem ze jakas niedowartosciowana ta grupa ratownikow, nie kazdy musi miec wyzsze wyksztalcenie nie kazdy musi miec studia, trzeba to mowic otwarcie, jesli zas myslisz ze ilosc osob ktore zaczynaly w stosunku do osob ktore konczyly swiadczy o poziomie to smieszny(a) jestes. Poziom tworza ludzie ktorzy tam ida, wlasnie to ze tylu sie nie utrzymalo swiadczy o tym jaka to grupa spoleczna. Prosze dalej nosic glowe w chmurach z racji tego ze macie "studia" wczesniej ich nie bylo i tez bylo dobrze tak jak ktos wczesniej wspomnial ratownik wczesniej byl sanitariuszem, jesli w taki sztuczny sposob ma byc podnoszone wyksztalcenie w narodzie to lepiej od razu wszystkim wraz z aktem urodzenia dawac mature/studia/zawod.
j
jagrudz
Mamy takie prawo,że zezwala na takie incydenty ,a dlaczego ,za dużo mamy posłów, niepotrzebny senat,oraz ordynację wyborczą pozwalającą na wcześniejsze ustalanie kto będzie mógł być wybranyKtoś tych wszystkich darmozjadów utrzymuje i to za niezłe pieniądze i dlatego nie ma dla przeciętnych ludzi. VIP-owie mają swoje ośrodki ,sanatoria itp. i nie dbają o jednostki podległe,czyli mamy państwo niemniej bandyckie od komuny.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska