Już 1 stycznia 2016 roku kierowcy odetchną, gminy zbiednieją, a straże miejskie i gminne zajmą się pilnowaniem porządku na swoim terenie. Najpierw Sejm, a w ubiegłym tygodniu senat zatwierdził nowelizację ustawy odbierającą strażom możliwość kontrolowania fotoradarami kierowców i nakładania mandatów.
Za nowelizacją opowiedziało się 71 senatorów, przeciw było czterech, od głosu wstrzymało się sześciu. Ustawę w ciągu miesiąca powinien podpisać prezydent Andrzej Duda i będzie to zapewne jeden z pierwszych dokumentów sygnowanych przez głowę państwa w tej kadencji.
Budżetowy zastrzyk
Klub zmotoryzowanych "miłośników" straży miejskiej w gminie Człuchów jest bardzo liczny. Tamtejsi strażnicy słyną z bezwzględnego egzekwowania od kierowców mandatów za przekroczenie prędkości. Złośliwi nazywają ich nawet rozbójnikami, znanymi w kraju. Najsławniejszą placówką słynącą z fotoradarowych żniw jest jednak gmina Biały Bór na trasie Człuchów - Koszalin.
Dziesiątki tysięcy kierowców naszego regionu złowionych fotoradarami zapłaciło tam mandaty. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby urządzenia ustawione były w rzeczywiście najniebezpieczniejszych miejscach. Dlatego uzasadnione były podejrzenia, że strażnikom mniej zależy na bezpieczeństwie, a bardziej na nabijaniu gminnej kiesy. Rocznie budżety samorządów zyskiwały nawet do 10 proc. budżetu!
Projektowi Sejmu zdecydowanie sprzeciwiał się Krzysztof Bulwan, komendant Straży Gminnej w Człuchowie, który napisał do parlamentarzystów list: "Znowu na naszych drogach królować będą piraci, a mieszkańcy będą się bali przejść na drugą stronę jezdni, czy włączyć się do ruchu. To nie jest żadne straszenie - tak było kilkanaście lat temu i niestety tak może znowu być".
Przeczytaj również: Komendant straży miejskiej w Człuchowie napisał list do Senatu. Broni pracy i fotoradarów
Po piątkowej decyzji senatu komendant Bulwan uważa, że "konstruktywna krytyka działania naszych straży - tak, zmiana i poprawa prawa - tak, eliminowanie błędów - tak. Ale bezmyślności krótkowzroczności i populizmowi polityków mówię nie"!
Paweł Olszewski (PO), wiceminister infrastruktury w czasie rozmów z senatorami nie miał żadnych wątpliwości, że strażom gminnym i miejskim należy odebrać fotoradary. Przekonywał, że te urządzenia mają poprawiać bezpieczeństwo, nie zaś budżety gmin. Krytykował celowe ustawianie fotoradarów, w których najłatwiej "złapać" kierowców, nie zaś tam, gdzie jest najbardziej niebezpiecznie: - Poza tym fotoradary nie mogą być narzędziem opresji wobec kierowców, a podstawą ich lokalizacji nie może być to, żeby podreperować swoje lokalne budżety - mówił minister Olszewski.
Nie powinno być też obaw, że fotoradarów będzie mniej - te należące do straży przejdą do Inspekcji Transportu Drogowego.
Koniec fotopatologii?
Wicemarszałek senatu Jan Wyrowiński komentuje: - Na pewnym etapie przygotowywania ustawy wiele gmin stawało w obronie fotoradarów w rękach straży. Ale cała izba przegłosowała nowelizację.
- Dzięki niej - mówi poseł Adam Banaszak (SLD) fotoradary mają pełnić rolę, do której zostały montowane - zwiększenia bezpieczeństwa w miejscach wypadków. Tymczasem przez lata funkcjonowania w rękach straży miejskich stały się maszynkami do zarabiania pieniędzy. I zamiast funkcji prewencyjnej zaczęły pełnić rolę fiskalną.
Czytaj też: - Fotoradary zostawmy policji, kończmy z patologią! [opinie Internautów]
Poseł SLD nie wahał się nazwać działania straży miejskich i gminnych patologią. - W województwie kujawsko-pomorskim było to bardzo widoczne. - Na szczęście od 1 stycznia przyszłego roku skończy się ten proceder - przekonuje poseł Banaszak. - Opinie strażników miejskich, m.in. z Człuchowa, są demagogiczne. Nie wierzę w to, że gdyby pieniądze z nałożonych mandatów od początku trafiały do Krajowego Funduszu Drogowego, a nie na konta samorządowych budżetów, strażnicy nie protestowaliby tak zdecydowanie powołując się wyłącznie na dobro obywateli.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje