Mieszkaniec gminy postanowił swoimi spostrzeżeniami na temat pracy straży miejskiej podzielić na sesji rady miasta. Największe pretensje ma do szefa strażników.
- To co komendant wyprawia jest niewiarygodnie - mówił Feliks Żywica. Zaznaczył przy tym, że nie chodzi mu o swoją sprawę, ale o karanie także innych kierowców.
Mogilnianina bulwersuje głównie to, że jak tylko ktoś stanie w niedozwolonym miejscu, pojawią się zaraz strażnicy, by ukarać łamiącego przepisy.
- Straż miejska jest nie tylko po to, aby karać, ale aby wyjaśniać - mówi Feliks Żywica. - Komendant pilnuje kamer (monitoringu miejskiego - przyp. red) od rana do wieczora. Podglądają mnie, obywatela, ale inna jest idea straży miejskiej.
Żywica uważa, że taka straż nie jest potrzebna. Jak podkreśla, municypalni są utrzymywani z podatków. Zapowiedział, że będzie musiał sam zbierać wśród mieszkańców podpisy w sprawie likwidacji straży miejskiej.
Zobacz: Odrąbał siekierą pół twarzy strażnikowi miejskiemu. Bydgoszczanin zatrzymany po latach
Kiedy na sesji rady miejskiej Feliks Żywica wypowiadał się w sprawie straży, jej komendant był obecny na sali. Mirosław Kuss, nie zabrał jednak głosu. A jego adwersarz stwierdził, że obecność komendanta podczas obrad jest zbędna i nie powinien być on zapraszany na sesje. Wtedy w obronie Mirosława Kussa stanął wiceprzewodniczący rady Paweł Molenda i przewodnicząca Teresa Kujawa. Stwierdzili, że mieszkaniec nie może wyznaczać kto może przychodzić na obrady i się im przysłuchiwać.
- To ja odpowiadam za to, kogo zapraszam na sesje - wyjaśniała Teresa Kujawa.
Warto dodać, że pomysł likwidacji straży miejskiej nie jest nowy. W 2007 roku burmistrz Leszek Duszyński przedłożył radzie miejskiej projekt uchwały w tej sprawie. Pomysł wzbudził wiele emocji i nie zyskał poparcia większości radnych.
W 2012 roku strażnicy wystawili 580 mandatów, a rok wcześniej 535. Pouczali mieszkańców 3034 razy, w 2011 roku pouczeń było 3519. Przyjęli też 2628 zgłoszeń z miejskiego monitoringu (rok wcześniej 961).
Czytaj e-wydanie »