1 z 24
Przewijaj galerię w dół
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?...
fot. Prywatne archiwum

st. kpt. Arkadiusz Piętak, KW PSP Toruń

Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Zawsze chciałem być mundurowym. W czasach kiedy wybierałem studia WAT (Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie) miał wstrzymany nabór dla studentów mundurowych, do Szczytna (Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie) nie można było dostać się z ulicy, najpierw trzeba było zaciągnąć się do policji, a nie było gwarancji, że od razu zostanę skierowany na studia. Dęblin i Wrocław wydawały się być zbyt odległymi miejscowościami. Decyzja więc była prosta - Szkoła Główna Służby Pożarniczej w Warszawie. Nie było łatwo, blisko 1000 kandydatów, a tylko 60 miejsc. Musiałem przejść testy sprawnościowe, wydolnościowe, zdać maturę rozszerzoną z matematyki, języka angielskiego oraz z fizyki. Z fizyki matury nie zdawałem dlatego pisałem testy w szkole. Udało się, finalnie byłem 56 na liście. Suma summarum przyjęto 90 osób, 90 wspaniałych kolegów i koleżanek, z którymi spędziliśmy piękne lata studiując i służąc ojczyźnie. Do dziś mam kontakt z większością, a z kilkunastoma kolegami i naszymi rodzinami spotykamy się regularnie. Jesteśmy rozsiani po całej Polsce, a zawsze w razie potrzeby możemy na siebie liczyć - taka strażacka rodzina.
Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
Ze strażą pożarną związany jestem od lipca 2005 roku. Swoją przygodę rozpoczynałem jako kandydat w Przeciwpożarowej Bazie Leśnej w Zamczysku Nowym, przez dwa miesiące mieszkaliśmy w lesie pod namiotami, ciężko pracowaliśmy, uczyliśmy się musztry i dyscypliny, wpajano nam podstawową wiedzę i umiejętności z zakresu ochrony przeciwpożarowej, aby po dwóch miesiącach stać się podchorążymi - pełnoprawnymi studentami w Szkole Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Nie każdy wytrwał ten okres przygotowań. Uroczysty moment przysięgi był pełen wzruszeń, szkoła dała mi nie tylko tytuł inżyniera i pierwszy stopień oficerski, młodszego kapitana, ale także wiele wspomnień i wspaniałych kolegów.
Co najbardziej Pan lubi w swojej pracy?
To nie jest praca, to jest służba. Jeżeli się „tego czegoś” nie czuje ciężko jest być strażakiem. Aktualnie jestem kierownikiem sekcji w Wydziale Operacyjnym Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu oraz pełnię funkcję rzecznika prasowego kujawsko-pomorskich strażaków. Najwspanialsze w tym wszystkim jest to, że możemy pomagać ludziom, że to co robimy ma sens, jest potrzebne innym. Idziemy tam skąd wszyscy uciekają. Każdy dzień jest inny. Służbę zaczynam o 7.30 i planowo kończę o 15.30, ale prawie zawsze zostaje dłużej, zawsze jest coś do zrobienia, lubię to co robię, więc nie jest to wielkim problemem. Żona nigdy nie wie kiedy zadzwoni telefon i będę musiał jechać do działań. Nie ma znaczenia czy jest dzień, czy noc, święta czy dzień powszedni.
11 sierpnia 2017 roku kiedy zadzwonił telefon z komendy wiedziałem, że szybko nie wrócę. Spakowałem torbę z jedzeniem oraz bielizną i ruszyłem. Ze skutkami nawałnicy walczyliśmy kilkanaście dni. Pracuje we wspaniałym zespole, Wydział Operacyjny Komendy Wojewódzkiej to bardzo dobra, doświadczona i zgrana ekipa, w trudnych sytuacjach pomaga nam to, że tworzymy zespół oparty na zdrowych, koleżeńskich relacjach. Współpracujemy ze wszystkimi instytucjami i służbami, poznajemy bardzo dużo ciekawych ludzi, ale chyba w tym wszystkim najlepsza jest satysfakcja z tego, że pomaga się innym, czasami są to uczucia, których nie da się opisać słowami.
Jakie akcje, w których brał Pan udział, szczególnie zapisały się w Pana pamięci?
Akcji tych mógłbym wyliczać bez liku począwszy od pożaru na ul. Bydgoskiej w Toruniu, gdzie w noc sylwestrową uratowaliśmy z kolegami 3 osoby z płonącego mieszkania (wówczas pełniłem funkcję dowódcy zastępu i z kolegą wynieśliśmy jedną osobę poszkodowaną z tego mieszkania).
W 2014 roku pełniąc służbę Oficera Operacyjnego Województwa zostałem w nocy zadysponowany do wypadku w miejscowości Klamry, gdzie po uderzeniu w drzewo samochodem osobowym na miejscu zginęło 7 dzieciaków, a dwójka została ranna, chyba nie muszę nic więcej dodawać...
Kolejne zdarzenie, gdzie w wypadku samochodowym zginęły trzy osoby. Ojciec, sprawca wypadku trzymał na rękach swoją malutką córeczkę, która niestety nie przeżyła, on ciągle łudził się, ze zaraz otworzy oczy... Nie mogłem wydusić z siebie jednego składnego i sensownego zdania, do dziś mam łzy w oczach jak wspominam to zdarzenie.
Trąba powietrzna jaka przeszła przez miejscowość Zawały, gmina Obrowo. Kiedy doszło do zdarzenia jadłem wspólny obiad z rodzicami i z żoną w Trójmieście, gdy otrzymałem telefon obiad przerwałem w połowie (wówczas zastępowałem rzecznika prasowego). Pierwszych wywiadów udzielałem telefonicznie jadąc Autostradą A1, oczywiście przez zestaw słuchawkowy. Spędziłem tam kilkadziesiąt godzin bez przerwy.
2017 r. i wielki sprawdzian świeżo upieczonego kierownika sekcji i rzecznika prasowego podczas sierpniowej nawałnicy. Strażacy to drużyna, nikt niczego w pojedynkę nie osiągnie, takie zdarzenia dobitnie to pokazują. Nasza drużyna dała radę, Stanowisko Kierowania Komendanta Wojewódzkiego, Wydział Operacyjny jak i cała komenda z Komendantami na czele po prostu dała z siebie wszystko i jeszcze więcej. Tej nawałnicy i ilości zdarzeń nie da się do niczego porównać, ponieważ pierwszy raz w historii naszego województwa mierzyliśmy się z taką ilością zniszczeń i strat. Ponad 8 tysięcy interwencji, gdzie rok wcześniej przez całe 12 miesięcy interweniowaliśmy 25 tysięcy razy. To może obrazować jak wyglądała intensywność naszej pracy.
Te wszystkie zdarzenia uczą pokory.
Było też kilka wesołych sytuacji, człowiek się czasem zrobi czy powie coś nieporadnie, a potem jest masa śmiechu. Koledzy nie przepuszczą okazji żeby się pośmiać. To też jest nam potrzebne, trzeba mieć dystans żeby nie zwariować.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać strażakiem?
Przede wszystkim trzeba być okazem zdrowia, mieć w sobie troszeczkę samozaparcia i samodyscypliny. Każdy strażak musi dbać o kondycję. Musimy być troszeczkę bardziej sprawni niż przeciętny człowiek. Do tego odpowiednia psychika, nie każdy może patrzeć na krew, nie wszyscy mogą pracować na wysokości i w ciasnych pomieszczeniach. Szczególnie ważne są warunki psychofizyczne, czyli szybkość podejmowania decyzji, odporność na stres i odwaga. Powyższe elementy są sprawdzane podczas testów i badań w trakcie naboru do służby. Aktualnie trwa kilka naborów do służby w naszym województwie zachęcam do śledzenia strony www.kujawy.psp.gov.pl tam pojawiają się tego typu informacje.
Jak relaksuje się Pan po pracy? Jakie ma Pan hobby?
Czasu wolnego mam mało, dużo pracuję. Czas wolny uwielbiam spędzać z moją rodziną, z żoną Martyną, trzy i pół roczną córeczką Karoliną i dwuletnim synem Filipem. To oni są moim motywatorem i siłą do działań. Uwielbiam się z nimi wygłupiać i bawić. Lubię kosić i podlewać trawę, mam mały ogródek 100m^2, na większy nie miałbym czasu hahaha. Często widujemy się z przyjaciółmi. Mamy otwarty dom regularnie odwiedzany przez sąsiadów i przyjaciół. Bardzo często jesteśmy też zapraszani przez znajomych i przyjaciół, lubię takie spotkania. Cenię sobie kontakt bezpośredni. Mniej telefonów, smsów, Internetu więcej człowieka. Zimą jeżdżę na nartach, latem próbuje sportów wodnych. Moim marzeniem jest zrobić kurs na pilota samolotów ultralekkich.

2 z 24
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?...
fot. Prywatne archiwum

sekc. Paweł Skarżyński, KP PSP Brodnica

Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Mama jest pielęgniarką, a brat związany jest ze służbą mundurową - wybór zawodu nie był zatem przypadkowy.

Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
Strażakiem jestem od sześciu lat. Doświadczenie zdobyłem jako ratownik medyczny, pracowałem w tym zawodzie przez dwa lata - w pogotowiu ratunkowym.
Jakie akcje, w których brał Pan udział, szczególnie zapisały się w Pana pamięci?
Na swoim koncie mam misję w Iraku i półroczne doświadczenie jako ratownik - w terenie, poza granicami kraju.
- Zawsze chciałem zostać strażakiem. Dopięcie swego zajęło mi kilka lat. Zdobyłem doświadczenie jako ratownik medyczny, pracowałem w tym zawodzie przez dwa lata - w pogotowiu ratunkowym. To doświadczenie pozwoliło mi jeszcze lepiej wykonywać obecną pracę. Jest to pomocne przy naszych interwencjach np. podczas wypadków.
Czy gdyby miał Pan jeszcze raz wybrać zawód - zdecydowałby się ponownie na etat strażaka?
Bez namysłu. Zawsze chciałem to robić. I choć jest to chwilami, dość niebezpieczne zajęcie - cieszę się, że mam ogromne wsparcie moich najbliższych, żony i dzieci. Doskonale wiedzą, że jest to zawód, którego nie zamieniłbym na żaden inny. Choć często nie ma mnie w domu - potrafią to zrozumieć i zawsze są przy mnie - podkreśla.

3 z 24
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?...
fot. Prywatne archiwum

sekc. Mateusz Milaszewski, KP PSP Chełmno

Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Od najmłodszych lat interesowałem się strażą pożarną i zawsze chciałem nim być, dlatego też już w czasie technikum wstąpiłem w szeregi Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowej Wsi Chełmińskiej. Systematycznie zacząłem rozwijać swoją pasję. Później, aby móc umieć nieść fachową pomoc, ukończyłem studia w zawodzie ratownika medycznego, co dało mi dodatkową wiedzę i umiejętności, które wykorzystuję podczas działań.
Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
W szeregi Państwowej Straży Pożarnej wstąpiłem w lipcu 2013 roku. Po wcześniejszym ukończeniu Szkoły Podoficerskiej w Bydgoszczy.
Co najbardziej Pan lubi w swojej pracy?
Najbardziej lubię to, że można pomagać ludziom w potrzebie. Daje to ogromną dawkę motywacji do dalszego działania. A już myśl, że można było komuś uratować dobytek całego życia, bądź - co najważniejsze - życie, jest nie do opisania. Ogromną satysfakcję sprawia mi również szkolenie dzieci i młodzieży z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Głęboko wierzę, że ta wiedza w jakiś sposób zostanie zapamiętana i kiedyś taka przeszkolona osoba, jeśli znajdzie się w takiej sytuacji przypomni sobie moje słowa i będzie umiała tej pomocy udzielić.
Jakie akcje, w których brał pan udział, szczególnie zapisały się w pana pamięci?
Każda z akcji jest na swój sposób inna i się ją pamięta, ale najbardziej chyba w pamięci pozostają takie, w których ma się do czynienia z jakąś tragedią swoich znajomych. Bywa tak, że czasem mija się gdzieś w mieście osobę, a później dochodzi do jakiegoś wypadku i ona akurat bierze w niej udział, niekiedy z tragicznym skutkiem. Mimo to, trzeba zachować zimną krew i działać.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać strażakiem?
Nie ma łatwej drogi do tego, by zostać strażakiem. Trzeba przejść długą drogę. Na początku komenda ogłasza nabór kandydatów i odbywają się testy sprawności. Sprawność fizyczna w tym zawodzie jest bardzo ważna, trzeba dużo ćwiczyć. Później jest nauka, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. W tym zawodzie ważne jest również opanowanie i odwaga. Czasem zdarzają się akcje wymagające wejścia do płonących budynków bądź oglądania nieprzyjemnych widoków podczas wypadków, więc twardy charakter też jest potrzebny.
Jak relaksuje się Pan po pracy? Jakie ma Pan hobby?
Po pracy wracam do domu na wsi, gdzie mam wiele zajęć i obowiązków. W wolnym czasie rozwijam swoją pasję, jaką jest motoryzacja i jazda na motocyklu crossowym.

4 z 24
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?...
fot. Prywatne archiwum

ogn. Marek Łupkowski, KM PSP Bydgoszcz

Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Straż pożarna była obecna już w czasach szkolnych. Wtedy traktowana bardziej jako fajna zabawa, okazja do spotkanie się ze znajomymi także podczas ćwiczeń, co też wtedy dawało mi dużo frajdy. Wiedziałem, że fajnie byłoby robić w przyszłości coś ciekawego, nietypowego. Co robi się chętnie,
a nie tylko dlatego, że trzeba czy należy. Dlatego też moja zawodowa droga szła poniekąd tym torem gdyż wcześniej prawie 5 lat spędziłem służąc w Polskich Siłach Zbrojnych.
Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
W Straży Pożarnej służę od 2003r. Od samego początku w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 2
w Fordonie. Obecnie to jednostka specjalizująca się w ratownictwie chemicznym, co sprawia,
że służba ta chociaż z reguły ciekawa jest jeszcze bardziej różnorodna. A co za tym idzie bardziej wymagająca.
I właśnie chyba to sprawia, że jest to praca ciekawa, nie ma tu monotonii. Każda akcja, nawet na pozór podobna tak naprawdę jest inna. Jest wiele czynników które podczas działań trzeba brać pod uwagę co właśnie sprawia że nie ma tu miejsca na rutynę, która nie jest dobrym doradcą.
Jakie akcje, w których brał Pan udział, szczególnie zapisały się w Pana pamięci?
Akcje które się pamięta jest wiele. Jedną z nich mającą miejsce stosunkowo niedawno był wybuch gazu LPG w kompleksie budynków warsztatowo mieszkalnych. Była to bardzo złożona akcja ze względu na ilość sił i środków biorących w niej udział, a także różnorodności działań. Działania te polegały m.in. na uwolnieniu spod gruzów starszej kobiety która przysypana utknęła w zawalonym budynku. Której po wydostaniu z gruzowiska udzielaliśmy pomocy medycznej. W innej części zawalonego budynku wydobywały się kłęby dymu co świadczyło o pożarze i konieczności ugaszenia go. Dodatkowym zagrożeniem byłą też duża butla LPG z której cały czas ulatniał się gaz, co słyszeliśmy prowadząc działania ratownicze. Koniecznością było jej uszczelnienie przez ratowników z naszej jednostki, eliminując tym samym zagrożenie ponownego wybuchu. W działaniach brała tez udział Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo – Ratownicza wraz z psami w celu sprawdzenia ewentualnej obecności ludzi pod gruzowiskiem. Tak więc akcje są różne wymagające często bardzo różnego sprzętu potrzebnego do prowadzenia działań.
Nie zawsze chciałoby się pamiętać wszystkie z tych zdarzeń, gdyż niektóre niestety wiążą się z ludzkimi dramatami i tragediami. Pamięta się też zdarzenia stosunkowo „proste” gdzie okazywana ludzka wdzięczność i uśmiech sprawiają, że te chwile pamiętamy dłużej, a pewnie nieraz i na zawsze. Wdzięczność ludzi ich przychylność, a także poparcie społeczne to wszystko dodaje nam sił i daje dużą satysfakcję z dobrze wykonanej pracy i obowiązku.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać strażakiem?
Na pewno kilka cech się przydaje w naszej służbie m.in. wytrwałość oraz umiejętność działania w trudnych warunkach, a także i w zespole, który wraz z kolegami tworzymy. Na pewno w jakiejś mierze odwaga by świadomie przebywać w warunkach, których naturalnie człowiek unika. Warunków, które też zagrażają zdrowiu, a niekiedy i życiu. Dlatego także wbrew pozorom potrzebna jest rozwaga i ostrożność, bez których pewnie nikt z nas zbyt długo by nie pracował w tej służbie.
A także troska o drugiego człowieka, także o nas nawzajem, gdzie w dużym stopniu polegając na sobie czujemy się bezpieczni.
Jak relaksuje się Pan po pracy? Jakie ma Pan hobby?
Co do wolnego czasu, to muzyka towarzyszy mi od czasu szkoły podstawowej, w czasie której rozpocząłem naukę gry na fortepianie w 6-letnim Ognisku Artystycznym. Byłem też kilka lat członkiem chóru szkolnego o sporych tradycjach. Dziś swoją pasję muzyczną kontynuuje w chórze Skont Tin Nont założonym wraz ze znajomymi w skład którego wchodzą gimnazjaliści, licealiści, studenci oraz osoby dorosłe. Chór występuje na licznych konkursach, przeglądach w kraju i za granicą. Ale także imprezach okolicznościowych ślubach.
Nic tak nie cieszy jak wspólne sukcesy, które chór może odnotować.
- Konkurs o puchar Marszałka Województwa Kujawsko – Pomorskiego II m-ce
- Międzynarodowy konkurs chórów w Chełmnie – Grand Prix
- Ogólnopolski Konkurs Kolęd i Pastorałek – Srebrne Pasmo
- Wojciechowi Festiwal Pieśni Chóralnej w Stargardzie Gdańskim: I m-ce
- Udział w koncercie z okazji beatyfikacji Jana Pawła II wraz z orkiestrą symfoniczną pod batutą Piotra Salabera
- Oprawa słowno muzyczna podczas Nocy Muzeów Muzeów Sztutowie
- Nagranie ścieżki dźwiękowej do filmu kinowego pt. „Wymyk”.
- Nagranie ścieżki dźwiękowej do filmu pt. „Eksterminacja inteligencji pomorskiej 1939-1945
- Koncerty krajowe i zagraniczne i wiele innych.
Ponadto angażuje się w projekty realizowane przez UTH – Unisławskie Towarzystwo Historyczne jakimi są filmy dokumentalne z okresu wojennego. Propagujące historię, oraz często nieznaną
i zarazem dramatyczną prawdę tamtego okresu, szczególnie naszego regionu. Gdzie wraz z innymi ludźmi zaangażowanymi w te projekty uczestniczymy bezpośrednio wcielając się w role osób żyjących w tych okrutnych czasach biorąc udział w tych autentycznych, historycznych i często okrutnych wydarzeniach okresu wojennego.
Niektóre produkcje to:
„Króliki z Rawensbruck”, „Makabryczna Noc”, czy aktualnie powstające „Karolewo 1939”, które zobaczyć będzie można we wrześniu tego roku.
Tak pokrótce przedstawia się moja działalność i aktywność w służbie, która nadal fascynuje i daje dużo satysfakcji. Co myślę a wręcz jestem pewien, że tak już będzie do końca. Dzieląc te losy wraz
z kolegami ze zmiany, którzy są jak druga rodzina. Tak jak jednostka (JRG-2) to w zasadzie drugi dom. Gdzie jednorazowo spędzając na zmianie 24 godziny, spędzamy całkiem sporą część naszego życia.

Pozostało jeszcze 19 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Hiszpania, Meksyk i Gruzja z food trucka. Wyjątkowy festiwal smaków w Bydgoszczy

Hiszpania, Meksyk i Gruzja z food trucka. Wyjątkowy festiwal smaków w Bydgoszczy

Wypadek na S10 pod Toruniem. Bus zderzył się z osobówką, pięć osób poszkodowanych

Wypadek na S10 pod Toruniem. Bus zderzył się z osobówką, pięć osób poszkodowanych

Zaginęła 17-letnia Marta Pałczyńska. Szukają jej bliscy i bydgoska policja

Zaginęła 17-letnia Marta Pałczyńska. Szukają jej bliscy i bydgoska policja

Zobacz również

Hiszpania, Meksyk i Gruzja z food trucka. Wyjątkowy festiwal smaków w Bydgoszczy

Hiszpania, Meksyk i Gruzja z food trucka. Wyjątkowy festiwal smaków w Bydgoszczy

Wypadek na S10 pod Toruniem. Bus zderzył się z osobówką, pięć osób poszkodowanych

Wypadek na S10 pod Toruniem. Bus zderzył się z osobówką, pięć osób poszkodowanych