Strażnik bez spódnicy

     Podczas poniedziałkowego dyżuru "Pomorskiej", którego gościem był Janusz Dzięcioł, komendant świeckiej straży miejskiej, była mowa o kobietach.
     - Czy mamy szanse na zatrudnienie w roli strażniczek? - pytała jedna z nich.
     - Nie, kobiet nie będę przyjmował - odpowiedział zdecydowanie komendant.
     - Dlaczego? - chciała natychmiast wiedzieć nasza Czytelniczka. - Czy to nie dyskryminacja?
     - Wręcz przeciwnie - odparł komendant. - Uważam, że szkoda__kobiet do tej roboty. Ogólnie rzecz biorąc, brakuje im do tego tężyzny fizycznej. Praca ta wiąże się z prowadzeniem wielu sporów. Rozpoczynają je zazwyczaj agresywni mężczyźni. Często kłótnie te kończą się bijatyką. Raz odwoziłem do domu skopanego strażnika. Z trudem patrzyłem w oczy jego żonie. Nie chcę przeżywać podobnej historii, tym bardziej z kobietą w roli głównej. Co powiedziałbym jej mężowi?
     - Kobiety mają inne metody negocjacji - podkreśliła Czytelniczka. - Bywa, że ich łagodność odnosi większy skutek niż brutalność mężczyzn.
     - Ale ja nie chcę łagodzić obyczajów strażników miejskich - odparł komendant. - Najważniejsze, żeby załatwiali swoje sprawy skutecznie i zgodnie z prawem.
     _Przy okazji omawiania słabszej natury kobiet, komendant podjął temat szkoleń z zakresu samoobrony, które niebawem planuje zorganizować w Świeciu.
     - Od dawna o tym myślę - poinformował. - Szukam teraz sali gimnastycznej, gdzie raz w tygodniu, przez godzinę, wspólnie z kolegami uczyłbym kobiety podstawowych technik obezwładniania przeciwnika. Zyskałyby one na nie tylko sprawność fizyczną. Byłyby też lepiej przygotowane psychicznie, pewniej reagowały w trudnych sytuacjach. To przydałoby się każdej pani w Świeciu i nie tylko. _