Mieszkańcy Strzelna zapewniają, że mimo zapewnień władz miasta od kilku tygodni nie udaje się rozwiązać problemu wywozu śmieci z komunalnych posesji. Przypomnijmy, że kłopoty zaczęły się kiedy gmina zmniejszyła częstotliwość opróżniania pojemników z 4 do 2 razy w miesiącu. Wtedy na podwórkach zaczęły zalegać góry worków z odpadkami. Ponadto okazało się, że Strzelno zalega firmie oczyszczającej miasto z zapłatą kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Problem zniknął, ale jeszcze nie wszędzie
Po protestach mieszkańców zapadła decyzja o ustawieniu koszy do segregacji śmieci. To miało rozwiązać problem.
- Owszem usunięto śmieci, ale nie wszędzie. Nadal są kamienice, gdzie worki zalegają - słyszymy od mieszkańców Strzelna.
O rozwiązanie problemu apelowali niedawno do burmistrza radni.
- Sytuacja nie jest rozwiązana. Pojemniki do segregacji nic nie dają - mówi Piotr Dubicki. - A poza tym, mieszkańcy komunalnych mieszkań płacą 10 złotych za osobę, za wywóz śmieci. Indywidualnie właściciele posesji płacą 13 złotych za pojemnik. To skąd zaległości gminy, wobec firmy wywożącej odpady? Jaką ci ludzie mają motywację do segregacji?
Ile rodzin, tyle pojemników...
Jak mówi Piotr Dubicki, przy posesjach należących do miasta nadal jest za mało pojemników.
- Jak jest 14 rodzin, to powinno być 14 pojemników - mówi.
Burmistrz Ewaryst Matczak, broni swoich decyzji w sprawie zasad oczyszczania miasta.
- Mieszkańcy nie negują segregacji. Mówią jednak, że inni podrzucają im śmieci. Będziemy wywozić zalegające odpady. Chętnie poszlibyśmy na to, aby każdy lokator podpisał indywidualnie umowę z firmą oczyszczającą. Nie wszyscy płacą za wywóz, dlatego my, globalnie mamy straty. Nie chcemy zbierać tych pieniędzy od lokatorów.
Strzelno to szczęśliwe miasto?
Takie rozwiązanie krytykuje przewodniczący rady miejskiej Piotr Pieszak, Dodajmy, że jakiś czas temu do niego mieszkańcy zwrócili się o zajęcie się sprawą zalegających odpadków.
- Wprowadzanie indywidualnych umów, to będzie gorsze rozwiązanie - mówi Piotr Pieszak. - Problem zaczął się od zmiany częstotliwości wywozu. Uczmy segregacji, ale nie tak. Wróćmy do wywozu cztery razy w miesiącu.
A Marian Mikołajczak dodaje, że trwająca od tygodni dyskusja o śmieciach jest żenująca.
- Ktoś patrzący z boku może powiedzieć - szczęśliwa gmina, nie ma innych problemów. Ale nie potrafimy rozwiązać tak prozaicznej sprawy - mówi radny.