Nie sprzedaż, a udział
Przypomnijmy: lokatorzy bloków chcą mieć udziały w gruntach na których leży osiedle. Wykonali projekt podziału, ale nie chce się na niego zgodzić prezes spółdzielni Jan Guzik.
Jak wyjaśnia prezes bloki na strzeleńskim osiedlu stoją na kilku różnych działkach. Od 2001 roku spółdzielnia próbuje uporządkować sprawy własności gruntów.
- Wydzieliliśmy już teren, na których stoją stacje energetyczne, należące do "Enei". Nadal jednak na naszym terenie stoi gminna kotłownia, a za wieczyste użytkowanie gruntu, który zajmuje płaci spółdzielnia. Choć komunalizacja mienia, gdzie gmina została właścicielem kotłowni była 20 lat temu
Jak mówi prezes jednym z elementów porządkowania spraw własności gruntów pod osiedlem było wystąpienie do gminy o przekształcenie wieczystej dzierżawy w prawo własności.
- Na decyzję czekaliśmy ponad rok. W tym czasie dwa razy byłem na sesji rady miejskiej i pytano mnie za ile odprzedamy działki lokatorom. Za każdym razem tłumaczyłem, że gruntu nie będziemy lokatorom sprzedawali, a otrzymają w nim udział.
Spółdzielcy chcą więcej
Jak wyjaśnia prezes, kiedy już spółdzielnia stała się właścicielem ziemi przystąpiono do scalenia działek. Ale szybkie załatwienie tej sprawy komplikuje między innymi to, że na ziemi spółdzielni stoi kotłownia i prowadząca do niej droga.
Lokatorzy wykonali już swój projekt podziału działek. Zaznaczyli na mapie teren wokół bloków, jaki miałby stać się ich własnością. Chcą mieć udział nie tylko w gruncie, na którym stoi blok, ale też w działkach wokół. Na taki podział nie godzi się spółdzielnia.
- Jeśli przyjmiemy podział taki jak proponują lokatorzy, to okaże się, że jeden blok ma dużo miejsc parkingowych, inny blok nie ma ich wcale. Przy jednym jest miejsce na plac zabaw, przy innymi nie ma, gdzieś są miejsca na pojemniki, w innymi miejscu nie - mówi prezes Jan Guzik. - I co będzie jeśli na przykład lokatorzy jednego bloku zażądają od innych dodatkowych opłat za dojście do kontenerów? Zarząd spółdzielni chce takiego podziału, aby zapobiec sytuacjom jakie mają miejsce na przykład w Inowrocławiu, gdzie lokatorzy jednego budynku ogrodzili się uniemożliwiając przejście innym. Przecież trawniki, place zbaw, parkingi, chodniki były budowane dla wszystkich mieszkańców i za ich pieniądze. Co się stanie jeśli w przyszłości dojdzie do kłótni między mieszkańcami? Będą pretensje do nas, że zgodziliśmy się na taki podział.
Burmistrz nie poprze spółdzielni
Spółdzielnia proponuje, aby dla lokatorów wyznaczyć teren od strony klatek dochodzący do chodników oraz 4 metry od balkonów. Taki podział jest nie do przyjęcia dla spółdzielców. Po ich stronie jest burmistrz, a jest to o tyle istotnie, że podział gruntów musi mieć jego akceptację.
- Jestem po stronie mieszkańców. Podpiszę tylko to co zaakceptują lokatorzy spółdzielni - zapowiada Ewaryst Matczak.