Choć sprawa jest wyjątkowo bulwersująca, było o niej w Europie cicho. Do tej pory. Opiszmy wszystko po kolei.
W kwietniu 2018 niemiecki rolnik zgłosił przez swojego prawnika, iż ma problemy z hodowlą. Do gospodarstwa wkroczyli zatem inspektorzy weterynaryjni. To, co tam zastali, trudno opisać. W halach - od kilku lat - rozkładały się zwierzęta. Ustalono, że większość świń padła z głodu.
"Pierwsze świnie zmarły już na przełomie roku 2015/2016", wskazał dziennikarz Main Post.
Tutaj przypominamy też: Stado krów z Ciecierzyc jednak nie zostanie wybite. Jest nowa decyzja w tej sprawie
Dodajmy, że na terenie kolejnej hodowli rodem z koszmarów, sytuacja była tak ciężka, iż trzeba było usuwać trzodę w aparatach tlenowych i kombinezonach ochronnych. Temperatura rosła, niebezpieczeństwo wiązało się także ze szczurami, które stanowiły źródło potencjalnego zagrożenia dla okolicznych zwierząt i ludzi.
Właściciel świń dostał nakaz usunięcia martwych zwierząt oraz dezynfekcji dwóch budynków.
Mężczyzna stwierdził jednak, że nie jest w stanie sprostać finansowym kosztom tego przedsięwzięcia. Ciąg dalszy nastąpił w maju tego roku - rolnik odwołał się od obciążenia go kosztami (200 tysięcy euro). Rację przyznał mu Sąd Administracyjny w Würzburgu. W ostateczności mężczyzna zgodził się zapłacić 30 tysięcy euro.
Prokurator wniósł oskarżenie przeciw rolnikowi z powodu naruszenia ustawy o ochronie zwierząt. Maksymalnie grozi mu do 3 lat za kratkami.
Przypomnijmy. Sześć lat temu było głośno o dramacie, do którego doszło we wsi koło Golubia-Dobrzynia.
Rolnik zagłodził 350 świń. Zwierzęta pożerały rozkładające się truchła. - Oskarżony nie dostarczał zwierzętom paszy w odpowiedniej ilości, nie poił wodą oraz utrzymywał zwierzęta w złych warunkach higienicznych: brak ściółki, brak okien w pomieszczeniach hodowlanych, brak odprowadzania gnojówki - wyliczał wówczas Artur Krause, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Źródło informacji: www.mainpost.de
