https://pomorska.pl
reklama

System Jakości QAFP to czysty zysk dla rolnika

Materiał informacyjny Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego
Rozmowa z Wojciechem Styburskim – doradcą rolniczym, prezesem Agro Integracji

Panie Wojciechu, od lat doradza Pan gospodarstwom rolnym, a mimo to z taką energią mówi Pan o Systemie Jakości Żywności QAFP. Skąd ten entuzjazm?

Wojciech Styburski: Bo to konkretne pieniądze. Nie dopłaty „na papierze”, ale realne przelewy na konto. Dla hodowców trzody chlewnej i drobiu, którzy spełnią wymagania systemu QAFP i złożą wniosek w ramach ekoschematu „Dobrostan zwierząt”, przewidziano dopłaty: 190 zł za lochę, 51 zł za tucznika, 4,12 zł za indyka i 0,37 zł za kurczaka. Do tego można je łączyć z innymi dopłatami dobrostanowymi, np. za zwiększoną powierzchnię czy cykl zamknięty.

Czyli certyfikacja nie blokuje innych źródeł wsparcia?

Absolutnie nie – wręcz przeciwnie. QAFP pozwala sięgnąć po jeszcze więcej środków, bez degresywności, co jest kolejną zaletą. A w kampanii 2025 pojawiły się kolejne udogodnienia dla rolników – m.in. zwiększono z 50 km do 100 km dopuszczoną odległość pochodzenia tuczników kwalifikujących się do dopłat, a przelicznik DJP został obniżony z 0,3 do 0,1. To robi różnicę.

Mimo wszystko, certyfikacja często kojarzy się z biurokracją. Jak wygląda to w praktyce?

I tu właśnie QAFP się wyróżnia. Certyfikacja jest prosta i tania. Wysyłasz zgłoszenie, przyjeżdża inspektor, który nie szuka problemów, tylko pomaga. Celem jest potwierdzenie spełniania wymogów, a nie karanie. Sam system działa od lat, jest uznany przez Ministerstwo Rolnictwa i wspiera jakość oraz dobrostan. W praktyce – wszystko da się załatwić sprawnie.

A poza dopłatami? Czy są inne korzyści z przystąpienia do QAFP?

Mnóstwo. Certyfikat QAFP to przepustka do bardziej wymagających rynków, gdzie można sprzedać produkt z wyższą marżą. Konsumenci szukają jakości – ponad 60% Polaków ufa produktom z certyfikatem. Rolnik z QAFP nie konkuruje ceną, tylko jakością, a to gwarantuje lepszy zysk i stabilność.

Wspomniał Pan o dobrostanie. To tylko modny trend, czy coś więcej?

To warunek przyszłości. Produkcja zgodna z zasadami dobrostanu to nie tylko wymóg unijny, ale też realna oszczędność. Zdrowsze zwierzęta to mniejsze zużycie leków, mniej antybiotyków, lepszy przyrost masy. A przypomnę: QAFP wymaga braku pozamedycznego stosowania antybiotyków, co buduje zaufanie i otwiera drzwi do eksportu. A warto wiedzieć, że w Polsce zużycie antybiotyków w hodowli zwierząt nadal jest wyższe niż unijna średnia – trzeba to zmieniać, by być konkurencyjnym.

Jak Pan ocenia świadomość rolników w tym temacie?

Ona rośnie. Coraz więcej hodowców widzi, że sąsiedzi zarabiają więcej, bo przystąpili do systemu. To się po prostu opłaca. Nie widzę ich na protestach, bo są zajęci rozwijaniem swoich gospodarstw. Są nowocześni, myślą jak przedsiębiorcy – bo dziś rolnik to też menadżer i wizjoner, który dostarcza miastom produkt premium.

A jeśli ktoś jeszcze się waha?

To powiem wprost: jeśli masz produkcję świń lub drobiu i nie korzystasz z QAFP – tracisz pieniądze. System działa, płaci, daje prestiż i rozwój. A czas ucieka – wnioski w ARiMR można składać tylko do 15 maja, a certyfikat musisz mieć najpóźniej do 31 lipca. Nie warto zwlekać.

Zgłoś się do najlepszej jednostki certyfikującej:

Andrzej Czubała

Prezes Jednostki Certyfikującej eCO2 sp. z o.o.

tel. 604 291 214, e-mail: [email protected]

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska