Zobacz wideo: Przebudowa zajezdni tramwajowej przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy.

Kilka dni temu Polskę obiegła wiadomość o ugodzeniu nożem lekarza przez agresywnego pacjenta. Do zdarzenia doszło w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Szczecinie. Na niebezpieczne sytuacje w swojej pracy narażeni są także medycy z Bydgoszczy.
- Agresja słowna jest na porządku dziennym - mówi Maciej Romaniuk, ratownik medyczny z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Szarpią nas, niszczą ubrania. Czasem pracę utrudniają nam nie tylko sami agresywni pacjenci, ale też krewni pacjenta. W tym roku w sierpniu doszło również do czynnej napaści na jednego z naszych kolegów. Chciał sprawdzić, czy pacjent jest przytomny i w tym momencie ten człowiek rzucił się na niego i zaczął go dusić. Ratownik wylądował na SOR-ze. Sprawa trafiła do sądu i zapadł wyrok. Ratownik otrzymał zadośćuczynienie. Agresor dostał też 10 miesięcy ograniczenia wolności. Jak się okazało, w chwili zdarzenia mężczyzna był pod wpływem narkotyków.
Rocznie średnio 20 wniosków o ściganie sprawców agresji
Właśnie tacy pacjenci albo po dopalaczach lub alkoholu najczęściej atakują ratowników medycznych.
- Są pobudzeni, mają zaburzony obraz percepcji, odbierają nas inaczej - mówi Maciej Romaniuk. - Kopią, próbują niszczyć sprzęt w karetce. I chociaż za atak na ratownika medycznego kierujemy sprawy do policji o ściganie, to kolejni agresywni pacjenci nie uczą się na błędach poprzedników.
Jakiś czas temu agresywny pacjent kopnął lekarza na SOR-ze. Uszkodził mu nos i zniszczył okulary - mówi Kamila Wiecińska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy.
Rocznie WSPR w Bydgoszczy składa średnio 20 wniosków o ściganie sprawców agresji.
- W 70-80 procentach to osoby, które zaatakowały ratowników medycznych po zażyciu dopalaczy lub alkoholu - mówi Krzysztof Wiśniewski, ratownik medyczny i rzecznik WSPR w Bydgoszczy. - Mieliśmy groźby nożem, bicie, plucie, celowanie do nas z broni gazowej, ale w chwili, gdy przyjeżdżamy do pacjenta, na pierwszy rzut oka trudno ocenić, czy to broń gazowa czy ostra. Wulgaryzmy to norma. Obrażani są też dyspozytorzy, którzy przyjmują zgłoszenie.
Wyrwał umywalkę w szpitalnej łazience i rzucił nią o podłogę
Z agresywnymi pacjentami ma też do czynienia personel medyczny Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych w Juraszu i Bizielu.
- Niestety, u nas na SOR-ze też wyzwiska i obrażanie lekarzy oraz pielęgniarek to codzienność - mówi Kamila Wiecińska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela.
Rzadziej, ale jednak, dochodzi do przemocy fizycznej wobec medyków.
- Kiedyś ratownik medyczny wioząc na łóżku pacjenta, będącego pod wpływem środków psychoaktywnych, został przez niego kopnięty w twarz z taką siłą, że złamał ratownikowi kość jarzmową - mówi Kamila Wiecińska. - Innym razem krewki pacjent kopnął lekarza na SOR-ze. Uszkodził mu nos i zniszczył okulary. Niedawno inny pacjent próbował ukraść wózek inwalidzki ze szpitala. Sanitariusz zwrócił mu uwagę i został potraktowany gazem pieprzowym. Bywa, że agresywni pacjenci niszczą też mienie szpitala. Już kilkakrotnie wybito szyby w szafkach z lekami na SOR-ze. Mieliśmy też pijanego pacjenta, który zdemolował łazienkę. Wyrwał umywalkę i rzucił nią o podłogę. Niektórzy złośliwie oddają też mocz na terenie SOR-u.
Do SOR-u w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza też często trafiają agresywni pacjenci.
- Głównie to osoby po zażyciu substancji psychoaktywnych lub po spożyciu alkoholu - mówi Marta Laska, rzeczniczka lecznicy. - Są agresywni zarówno w stosunku do samych siebie, jak również wobec personelu medycznego. Zdarza się, że stwarzają zagrożenie dla innych pacjentów przebywających w tym samym czasie w SOR-ze. Bywają przypadki celowego zniszczenia mienia: sprzętu medycznego - często kosztownego, mebli i wyposażenia.
Bydgoscy ratownicy i medycy z SOR-ów uczą się samoobrony
Dlatego pracownicy SOR-u w szpitalu Jurasza intensywnie szkolą się w przeciwdziałaniu takim sytuacjom.
- W listopadzie rozpoczynamy kolejny cykl szkoleń finansowanych ze środków UE w ramach projektu Kujawsko-Pomorska Akademia Kwalifikacji dla personelu Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - mówi Marta Laska. - W ramach szkolenia przeprowadzane są zajęcia teoretyczne i warsztaty komunikacji z trudnym pacjentem, jak również treningi sportowe, obejmujące, m.in., podstawy samoobrony i techniki obrony przed atakiem z użyciem niebezpiecznych przedmiotów.
Szkolenia przechodzą także ratownicy medyczni z WSPR w Bydgoszczy.
- Agresja pacjentów sprawia, że zamiast skoncentrować się na pracy, sami musimy się bronić - mówi Krzysztof Wiśniewski, rzecznik WSPR. - Dlatego jakiś czas temu podpisaliśmy porozumienie z Komendą Wojewódzką Policji oraz Służbą Więzienną z Zakładu Karnego w Fordonie. My szkolimy ich z pierwszej pomocy, a oni nas uczą samoobrony.
Pacjenci, którzy znieważają lub naruszają nietykalność cielesną lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych nie są bezkarni.
- Grozi im za to do 3 lat pozbawienia wolności, bo w czasie pełnienia obowiązków służbowych personel medyczny korzysta z takiej samej ochrony prawnej, jaka przysługuje funkcjonariuszowi publicznemu - mówi kom. Lidia Kowalska z KWP w Bydgoszczy. - W przypadku czynnej napaści kara ta może być nawet do 10 lat więzienia. Jeśli podczas zdarzenia zaistnieją kolejne przestępstwa np. zniszczenia mienia szpitala, to sprawca usłyszy kolejne zarzuty.