Teatr Wilama Horzycy przygotował nową sztukę - "Sen nocy letniej" Szekspira w reżyserii Pawła Łysaka. Sztukę w kostiumie współczesnym i z doskonałą muzyką. Ze wszech miar ten spektakl zobaczyć warto.
Po pierwsze to Szekspir, który - jak wiadomo - nie miał kłopotu z pisaniem świetnych sztuk. Po drugie inscenizację toruńską wyreżyserował Paweł Łysak, znany toruńskiej publiczności z bardzo udanej realizacji "Helmucika", a szerszej publiczności z "Shocking and fucking". Po trzecie to naprawdę dowcipny, lekki, finezyjny i zabawny spektakl, na którym widzowie bawią się doskonale. Tę doskonałą zabawę zawdzięczamy w dużej mierze także grze aktorów, którzy - i to kolejny powód, dla którego trzeba pójść do teatru - prezentują Szekspira tak, jakby nic innego w życiu nie robili. A to jednak nie lada sztuka mówić klasyczny tekst tak, by publiczność miała nieodparte wrażenie, że słucha całkiem współczesnych rozmów.
Poza tym te kreacje...! Sławomir Maciejewski gra Spodka w taki sposób, że widzowie z utęsknieniem czekają na moment, kiedy znów wyjdzie na scenę. Jego Spodek jest absolutnie przekonany, że wie wszystko najlepiej, że wszystko potrafi, a rzeczywistość - no, cóż - jest nieco inna. I choć ten kontrast został przez Szekspira wpisany w tę rolę, to jednak Sławomir Maciejewski potrafi ów dysonans doprowadzić do takiego momentu, w którym pękamy ze śmiechu, mając jednocześnie wrażenie, że dalej się już nie da, że jeszcze krok i byłoby za daleko. Cały kunszt polega na tym, że tego jednego kroku dalej Sławomir Maciejewski właśnie nie robi...
A doskonałych kreacji jest więcej: cała teatralna trupa, przygotowująca spektakl na ślub księcia, jest po prostu cudowna. Aż szkoda, że Szekspir z tego jednego wątku nie zrobił całej sztuki. Bo jednak gdy się patrzy na pozostałych rzemieślników: Pawła Tchórzelskiego na przykład czy Jarosława Felczykowskiego albo doskonałego Marka Milczarczyka, Pawła Kowalskiego i Dariusza Bereskiego po prostu nie chce się wychodzić z teatru.
W "Śnie..." mamy zresztą całą plejadę toruńskich znakomitości - choćby Jolantę Teskę, Michała Marka Ubysza, Matyldę Podfilipską, Mirosławę Sobik, Radosława Garncarka, Tomasza Mycana.
Tak więc jeśli chcecie Państwo na jakiś czas przenieść się w świat bardzo zabawny i bardzo magiczny, macie szansę. Paweł Łysak, odzierając Szekspira z ateńskich realiów, odszedł od opowieści o posłuszeństwie, o trudnym prawie nakazującym córkom wychodzić za mąż za osobę wskazaną przez rodziców, a stworzył sztukę o tym, że w zasadzie nie ma takiego problemu, którego nie dałoby się rozwiązać, jeśli tylko bardzo się pragnie. Nawet jeśli problemem jest nieszczęśliwa miłość, nawet jeśli wierność własnemu sercu i własnym uczuciom może grozić śmiercią. I co? Wystarczy zamknąć oczy, wystarczy pozwolić działać naturze, wystarczy uwierzyć w potężną moc czarów, by na drugi dzień rano to, co trudne i problematyczne, przestało istnieć. Zamiast wyroku śmierci - trzy śluby. Ale do tego trzeba, by pozytywnie zaczął myśleć cały świat. Trudne?
Może trudne, może nie.
Serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią dobry teatr, świetne aktorstwo i tęsknią za czymś lekkim i zabawnym.
Teatr Wilama Horzycy, Sen nocy letniej, reż. Paweł Łysak, scenografia Aleksandra Semenowicz, muzyka Marcin Błażewicz, premiera 25 marca 2006 roku.
O CZYM SZTUKA?
"Sen nocy letniej" " to najpiękniejsza komedia o miłości i czarach. Ojciec przeznaczył Hermii na męża Demetriusza - młodzieńca, którego ona nie kocha. Dziewczyna ucieka więc ze swym ukochanym - Lizandrem - do lasu. Za nimi podąża Demetriusz, a jego śladem idzie kochająca go Helena. Czwórka kochanków błądzi w lesie w piękną czerwcową noc. Las to kraina elfów i czarów. Sen, w który zapadają młodzi jest snem magicznym, zesłanym na nich przez władcę elfów, Oberona. To jest sen, w którym spełniają się najskrytsze marzenia, a fantazja przeplata się z rzeczywistością. Zakochani ulegają prawdziwym szaleństwom zmysłów, poznają zmienność ludzkich upodobań, odnajdują swoje przeznaczenie. Po przebudzeniu zawstydzenie przeplata się ze spełnieniem. Nie wiedzą co było jawą, a co snem, ale - jak to w komedii - w finale ślub łączy wszystkie zakochane pary.