Pretekstem do wyjaśnienia tej sprawy były podziękowania mieszkańców Żnina, które zamieściliśmy wczoraj w rubryce "Ludzie mówią". Strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Żninie podziękowania przyjęli, przy okazji chcieliby jednak wyjaśnić, dlaczego działania rozpoczęli dopiero po dwóch godzinach od przyjęcia zgłoszenia.
- To może wyglądać tak, jakbyśmy ociągali się z robotą - opowiada st. kpt. Grzegorz Rutkowski. - Tymczasem owadzie gniazda usuwa się według opracowanych przez lata procedur. Nie ma sensu przyjeżdżać w dzień, bowiem w tym czasie większość os czy szerszeni jest poza gniazdem. Gdybyśmy usunęli je bez owadów - te natychmiast zaczęłyby budowę nowego, rozzłoszczone mogłyby też przypuścić atak na mieszkających w pobliżu ludzi. Zawsze więc czekamy do wieczora lub choćby późnego popołudnia. Gdybyśmy więc przyjęli zgłoszenie wczesnym rankiem - na akcję trzeba by czekać nawet 10 godzin!
Strażacy twierdzą też, że opóźnienia mogą również wynikać z innych przyczyn. - Nie ma co ukrywać, likwidacja gniazd owadów stoi dość nisko w hierarchii wszystkich akcji ratunkowych. Jeśli mamy zgłoszenie o wypadku drogowym czy pożarze - najpierw tam jedziemy z interwencją, owady - mimo iż też groźne - w takiej sytuacji mogą poczekać na swą kolej...
Szerszeń wieczorową porą
Michał Woźniak

Najbardziej nietypowym miejscem, z którego żnińscy strażacy usuwali gniazdo os było... palenisko parowozu w skansenie kolei wąskotorowej w Wenecji.
Wraz ze wzrostem temperatury coraz większą część strażackich interwencji stanowią akcje likwidacji gniazd owadów - os i szerszeni. Dziś rycerze św. Floriana postanowili zdradzić, w jaki sposób radzą sobie z żądlącymi stworzeniami.